
Tytułowa teza, że niezaszczepieni są teraz bardziej chronieni przed Covidem, wynika z oficjalnego duńskiego „Raportu o wariancie omikronu” Państwowego Instytutu Surowicy z 18 grudnia.
Spójrzmy na poniższą tabelę (tabela 4) z tego raportu:
Z tabeli wynika, że:
- 8% populacji jest zaszczepiona trzecią dawką, a pomimo to złapała aż 10,3% przypadków Omicrona
- 65,6 % populacji jest zaszczepiona dwoma dawkami, ale złapała aż 79,3% przypadków Omicrona
Czyli wg. tych danych, szczepienie podwójną lub potrójną dawką wyraźnie sprzyja przypadkom zakażenia Omicronem. .
A co z nieszczepionymi? Kontynuujmy więc czytanie tabeli:
- 23,2 % populacji jest niezaszczepiona, a złapała tylko 8,5% przypadków Omicrona
- 3,2 % populacji jest zaszczepiona jedną dawką i złapała 1,9% przypadków Omicrona
Czyli wg. tych danych, brak szczepienia wyraźnie zmniejsza prawdopodobieństwo złapania Omikrona. Przypadki zaszczepienia tylko jedną dawką, również mają mniejsze prawdopodobieństwo, przynajmniej na razie, kiedy nie doszła jeszcze druga dawka.
Trzeba jednak zauważyć, że dane z tabeli nie informują o wieku kohorty. Może być bowiem tak, że w grupie nieszczepionych jest większy odsetek młodszej, więc z natury silniejszej populacji, naturalnie mniej narażonej. Być może. Jednak w ciągu ostatnich kilku miesięcy wiek ludzi się nie zmienił zbytnio, a nagle pojawiło się nowe zjawisko, bardzo zatrważające dane, które powinny zmuszać do zastanowienia, czy aby szczepienia po początkowym wzmocnieniu teraz nie obniżają odporności? Oby nie zaczęły się dziać kłopoty z układem immunologicznym, przed czym ostrzegali niektórzy niezależni lekarze i naukowcy.
Spójrzmy więc na kolejny wykres opracowany przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa, gdzie widać wyraźnie, że obecnie bardziej zaszczepione kraje europejskie mają więcej kłopotów z zakażeniami.
Źródło: Uniwersytet Johnsa Hopkinsa.
Zespół badaczy opierając się na danych z "Our World in Data" przeanalizował aż 68 krajów patrząc na procentową liczbę zaszczepionych osób oraz jaki skutek to wywołało w procentowej ilości zakażeń na milion ludzi.
Wyniki opublikowane we wrześniu 2021 w "European Journal of Epidemiology" miały wizualnie "duży rozrzut", więc badacze uznali w tytule artykułu, że "Wzrost COVID-19 nie ma związku z poziomem szczepień w 68 krajach i 2947 hrabstwach w Stanach Zjednoczonych". Zatem już na tym etapie czytania badań można by zapytać: To po co szczepić i narażać się na poważne i częste skutki uboczne skoro szczepienia nie wywierają wpływu?
Mało tego, gdy wyniki z tych badań uśredniono do linii trendu, to wyraźnie okazało się, że zależność jednak jest i to pokazująca, że ilość przypadków Covid wzrasta w krajach bardziej zaszczepionych. Czy po to mamy się szczepić by tak jak inne kraje osiągnąć większy wzrost przypadków?
Zwróćmy też uwagę, że te ostatnie badania pochodzą sprzed kilku miesięcy, kiedy nie było jeszcze upowszechnionego Omicrona. Obecnie kraje wysoko zaszczepione mogą mieć jeszcze gorszą sytuację.
Źródło: https://link.springer.com/article/10.1007/s10654-021-00808-7
Australia, mająca jedne z najsurowszych i najdłużej obowiązujących na świecie obostrzeń sanitarnych, trwających niemal 2 lata, nagle zamiast wyzdrowieć zaczęła notować rekordowe ilości zakażeń. Ten liczebnie mniejszy od Polski, bo 26 milionowy kraj, ma teraz wielokrotnie więcej przypadków niż Polska. Zatem co dały te obostrzenia?
Będąc już myślami na drugiej półkuli świata, porównajmy jeszcze tę Australię, gdzie zakażenia wystrzeliły w kosmos, z Japonią, gdzie praktycznie Covid się skończył. W Japonii dopuszczono wczesne leczenie tanią jak barszcz ivermektyną i zaprzestano przymuszać do szczepień, a nawet zaczęto ostrzegać przed skutkami ubocznymi szczepionek. Spójrzmy na wykres porównujący Japonię i Australię i zastanówmy się w który kraj lepiej było by naśladować.
A.W.