
30 pociągów zamiast 34 to wymierny dla Kalisza efekt niedawnego wprowadzenia nowego rozkładu jazdy PKP. Straciliśmy m.in. „Barbakan” (Kraków-Szczecin) i „Portowca” (Katowice-Szczecin). Już wcześniej odebrano nam „Włókniarza” (Łódź-Szczecin).
Ostatnie bezpośrednie połączenie Kalisza z Krakowem i Szczecinem obsługuje jeszcze „Wawel”. Poza nim w rozkładzie pozostały również „Dąbrowska”, „Asnyk”, „Orzeszkowa”, „Konopnicka” i „Karkonosze”, te ostatnie szczególnie cenne, bo zapewniające naszemu miastu komunikację kolejową w godzinach nocnych. W ciągu doby najwięcej połączeń mamy z Łodzią - 12 (wliczając w to pociągi jadące przez Łódź), następnie z Wrocławiem – 9, Warszawą – 5, Poznaniem – 5, Białymstokiem – 3, Jelenią Górą – 2, Legnicą – 1 oraz wspomnianymi już Krakowem i Szczecinem – po 1.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szału nie ma! Może dziennikarze napiszą gdzie powinni pukać nasi nowi włodarze by było więcej połączeń kolejowych z naszego miasta do większych ośrodków w kraju!
Wygląda na to, że połączenia, które tymczasowo jeździły przez Kalisz, opuszczają nas. Miło było pojeździć sobie do Krakowa. Niech nasi parlamentarzyści i nowi samorządowcy powalczą, aby wprowadzić na stałe połączenia z Małopolską, Lubelszczyzną, Górnym Śląskiem i Pomorzem, a nawet niech powalczą o nowe kierunki. Na nasz PKS sp. z bardzo ograniczoną odpowiedzialnością nie liczę - najwygodniej zająć się tylko przewozami pracowniczymi - poza tym pożytku z tej firmy nie ma.