Ostrzegający list czytelnika
Chciałbym zwrócić uwagę na powiększający się problem z roku na rok w naszym mieście. Na pograniczu dwóch prężnie rozwijających się osiedli Piwonice i Sulisławic zamieszkuje obecnie około 30 sztuk saren i z roku na rok ich przybywa. Dokładnie w rejonie ulicy Celtyckiej . Po środku, gdzie jest brak oświetlenia po zmroku stwarza to realne niebezpieczeństwo dla aut, które tamtędy się poruszają. Ruch aut z roku na rok jest coraz większy w związku z pojawiającymi się nowymi domami, a w totalnej ciemności może zabraknąć czasu na reakcję. Niebezpieczeństwo braku oświetlenia dotyczy również pieszych, którzy przechodzą tamtędy, a auta oślepiają ich i wymijają na jezdni, gdyż na chwilę obecna brak jest chodników.
Czy nie możemy żyć w zgodzie z naturą , ale również bezpiecznie poruszać się po mieście ?
Problem po części załatwiłoby oświetlenie na tym odcinku .
Czytelnik
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Często przejeżdżam tamtędy , rzeczywiście problem istnieje , sama nie szła bym tam na pieszo po zmroku , a dookoła nowe domy a brak oświetlenia i dziury w drodze !
Brak zainteresowania władz miasta tym rejonem , a niby jest Miejski Plan Zagospodarowania, coś nie widać . Dajcie żyć sarenkom , szkoda żeby wpadały pod koła aut .
Na Sulisławickiej postawili niedawno znaki ostrzegawcze odnośnie tych saren. Nie wiem czy na Celtyckiej postawili. Jeśli nie, to powinni to już dawno zrobić. Na Zachodniej też były spotykane. Zwierzaki ładne, ale potrafią kierującego nieładnie zaskoczyć.... Co do pieszych... Jakaś latarka do ręki, lub odblaski jakieś... Nowych latarni pewnie jeszcze długo nie będzie...
Problemem jest wciąż rozrastajace się strefy miejskie - co dotyczy także i Kalisza. Ludzie zabierają tereny, które należą do dzikiej zwierzyny. Bliskość ludzi to z jednej strony bezpieczeństwo dla przeżuwaczy i roślinożerców. Mieszkam od kilkudzieśięciu lat na przedmieściach Kalisza i oprócz saren strefy podmiejskie zamieszkują także zające, bażanty oraz lisy.