Reklama

„Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?”

31/01/2019 00:00

 Wielu czytelników zapewne zna ten słynny cytat, a każdy z pewnością widział kiedyś tabliczkę z napisem „za rzeczy pozostawione w szatni, szatniarz nie odpowiada”. Informacje o nieodpowiedzialności szatniarza towarzyszą wielu szatniom. W ostatnich latach ta nieodpowiedzialność pojawia się czasem także w regulaminach takich placówek, jak np. pływalnie czy siłownie. Ale jak to w końcu jest z tym szatniarzem? Odpowiada czy nie?
Oddając rzeczy do szatni, dochodzi do zawarcia w sposób domniemany umowy przechowania, w której przechowawcą staje się prowadzący szatnię. Oznacza to, iż nie musimy wcale ustalać z szatniarzem, iż od chwili oddania odzieży wiąże nas umowa. W ten sposób prowadzący szatnię zobowiązuje się do przechowania pozostawionych rzeczy w stanie niepogorszonym, a więc odpowiada zarówno za jej zniknięcie, jak i zniszczenie lub uszkodzenie. Np. pływalnia, przygotowując miejsce, w którym klient ma zostawić swoje rzeczy na czas kąpieli, powinna zadbać o to, żeby było ono bezpieczne. Nie ma też żadnego znaczenia, czy szatnia jest płatna, czy nie, albo czy za korzystanie z szafki trzeba uiścić opłatę. Prowadzący szatnię odpowiada za zostawione tam ubrania nawet wtedy, gdy usługa jest bezpłatna.
Już w 1977 r. Sąd Najwyższy w uchwale w sprawie III CZP 94/77 stwierdził, że „z chwilą oddania kurtki w szatni dyskoteki, restauracji, basenu dochodzi do zawarcia umowy przechowania pomiędzy konsumentem, a podmiotem prowadzącym lokal. Przedmiotem umowy przechowania jest, zgodnie z przepisem art. 835 kc, zobowiązanie się przechowawcy do zachowania w stanie niepogorszonym rzeczy ruchomej oddanej mu na przechowanie. Od tej odpowiedzialności nie zwalnia ogłoszenie, że zakład nie ponosi odpowiedzialności za pozostawioną odzież”. Odpowiedzialność za pozostawione rzeczy występuje nie tylko w przypadku szatni obsługiwanej przez szatniarza. W tej samej uchwale Sąd stwierdził, że „zakład gastronomiczny odpowiada za utratę lub uszkodzenie odzieży wierzchniej pozostawionej przez konsumenta nie tylko wtedy, gdy w zakładzie jest płatna, strzeżona szatnia, lecz również i wówczas, gdy z charakteru lokalu i rodzaju spożywanych posiłków wynika, że konsumenci z reguły pozostawiają odzież wierzchnią na znajdujących się w zakładzie wieszakach. Od tej odpowiedzialności nie zwalnia ogłoszenie, że zakład za pozostawioną przez konsumenta odzież nie odpowiada”.
Warunki umowy przechowania uregulowane w art. 835 do 845 kodeksu cywilnego od ponad 50 lat pozostaje niezmienne, a prowadzący szatnię nie może wyłączyć swojej odpowiedzialności za pozostawione rzeczy w sposób sprzeczny z tymi przepisami. Wszelkie zapisy o wyłączeniu odpowiedzialności stanowią niedozwolone klauzule umowne i nie są wiążące dla klientów. Dlatego też niezależnie od treści tabliczek na ścianie czy zapisów regulaminu, jeżeli szatniarz nie będzie miał oddanego na przechowanie „płaszcza”, to uprawnieni będziemy do żądania naprawienia powstałej szkody i zapłaty odszkodowania. W takim przypadku należy wystąpić z żądaniem zapłaty określonej kwoty. Jeśli to okaże się niewystarczające, konieczne będzie złożenie do sądu pozwu o zapłatę.
Z kolei prowadzący szatnię powinien wiedzieć, że wprowadzanie zapisów o nieodpowiedzialności może się obrócić przeciwko niemu. Tak jak to się stało m.in. kilka lat temu wobec Wrocławskiego Parku Wodnego, gdzie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał zamieszczenie w regulaminie obiektu zapisu o nieodpowiedzialności za rzeczy pozostawione w szatni za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, o której mowa w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów i nałożył na prowadzącego obiekt karę w wysokości 17.000 zł.
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do