
Zarówno prawo jak i podstawowe zasady przyzwoitości nakazują, żeby rodzic łożył na utrzymanie swojego dziecka. Jak wiemy, przyzwoitość to słowo dla wielu osób obce, niezależnie z jakich warstw społecznych się oni wywodzą. Dopiero wyrok sądu uświadamia im, że jednak powinni przyczyniać się do utrzymania dziecka. Ale naiwny będzie ten, kto pomyśli, że wyrok zasądzający alimenty rozwiązuje problem. Wyrok jest, a delikwent i tak nie płaci. Wtedy do gry może wstąpić komornik. Ale w wielu przypadkach komornik jest bezsilny, bo albo alimenciarzowi się pracować nie chce, albo jest na tyle cwany, że oficjalnie nie posiada majątku, ani dochodów, a ten luksusowy samochód jest w leasingu albo kolegi.
Według danych funduszu alimentacyjnego w Polsce jest obecnie ponad 300.000 dłużników alimentacyjnych, a wartość ich zadłużenia wynosi blisko 12.000.000.000 zł. Żeby jakoś walczyć tym haniebnym zachowaniem ustawodawca wprowadził odpowiedzialność karną za niealimentację.
Zgodnie z art. 209 par. 1 kodeku karnego „kto uchyla się od wykonania obowiązku alimentacyjnego określonego co do wysokości orzeczeniem sądowym, ugodą zawartą przed sądem albo innym organem albo inną umową, jeżeli łączna wysokość powstałych wskutek tego zaległości stanowi równowartość co najmniej 3 świadczeń okresowych albo jeżeli opóźnienie zaległego świadczenia innego niż okresowe wynosi co najmniej 3 miesiące, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Czyli jeśli dług alimentacyjny wynosi w sumie tyle co 3 miesięczne stawki, to wówczas pojawia się podstawa do odpowiedzialności karnej. Nie jest istotne, czy są to 3 pełne stawki miesięczne czy ubierało się w wyniku niedopłat za kilka miesięcy.
Gdy konsekwencją niepłacenia alimentów jest narażenie dziecka na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, to wówczas sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Taka sytuacja ma miejsce, gdy z powodu braku płatności alimentów drugi rodzić, który zajmuje się dzieckiem nie jest w stanie zaspokajać potrzeb dziecka.
Ściganie powyższych przestępstw następuje na wniosek pokrzywdzonego, czyli dziecka - zwykle reprezentowanego przez drugiego z rodziców (chyba że dziecko jest już pełnoletnie), organu pomocy społecznej lub organu podejmującego działania wobec dłużnika alimentacyjnego. W przypadkach, gdy dziecko otrzymuje odpowiednie świadczenia rodzinne albo świadczenia pieniężne z funduszu alimentacyjnego, ściganie alimenciarza odbywa się z urzędu. Czyli nie jest potrzebne żadne działanie dziecka, ani drugiego rodzica.
Pomimo tak nagannego zachowania przepisy karne dają alimenciarzowi ostatnią szansę. Jeżeli po wszczęciu postępowania, nie później nie przed upływem 30 dni od pierwszego przesłuchania w charakterze podejrzanego, ten ureguluje zaległe alimenty, nie będzie ponosił odpowiedzialności karnej. W przypadku, gdy brak alimentacji naraża dziecko na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, jeżeli w ten sam sposób ureguluje zaległości, sąd odstąpi od wymierzenia kary, chyba że wina sprawcy i społeczna szkodliwość czynu przemawiają za tym aby sprawdzę jednak ukarać, to wówczas i tak go ukarze.
W praktyce powinno być zatem tak, że gdy taki gagatek nie płaci i zrobi mu się 3 miesięczna zaległości, to będzie „z automatu” skazany. Tymczasem sąd karny potrafi dojść do wniosku, że gagatek jednak nie płacił wszystkiego, bo nie był w stanie i go uniewinnia. A przecież to rolą sądu rodzinnego było ustalanie czy gagatek jest zdolny do płacenia zasądzonej kwoty czy też nie. Zatem nie wszystkie tego rodzaju sprawy kończą się skazaniem i nie wszystkie skazania kończą się pozbawieniem wolności.
Adw. Dawid Wosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
a ilu tych ,, kochynych tatusiow ,, przebywa za granica i w ten sposob tez nie placa alimentow a matka musi biegac po urzedach i dostarczac jakies zaswiadczenia, wnosic sprawy o ustalenie miejsca zamieszkania ojca dziecka, pisac po ambasadach itp. a takiemu delikwentowi nawet nie wstrzyma sie wydania paszportu ...
A czy te alimenty trafiają do dzieci czy są źródłem dochodu dla matek celowo pozbawiających dzieci kontaktu z ojcami i robiącym im na złość. Wyroki sądów nie mają nic wspólnego z dobrem dzieci.