
– Działania rządu w kwestii epidemii zaprzeczają podstawowym kanonom medycyny – ocenia dr Zbigniew Hałat, lekarz, specjalista epidemiolog, publicysta, działacz społeczny, były wiceminister zdrowia oraz były Główny Inspektor Sanitarny. Gość programu „Warto rozmawiać” Jana Pospieszalskiego nie miał litości dla rządowej strategii walki z epidemią Sars-Cov-2
Podstawowym kanonem medycyny w kontekście pandemii, zdaniem dra Hałata, jest odporność pochorobowa a nie poszczepienna. Epidemiolog zwraca uwagę na ekonomiczny aspekt zagadnienia, jakim jest pandemia koronawirusa. – Producenci już nas przygotowują, że będziemy musieli szczepić się co pół roku. A to z powodu nowego szczepu wirusa, których jest przecież bez liku a to z jakiegoś innego powodu. Tylko po to, żeby zarobić – podkreśla dr Hałat.
Były wiceminister zdrowia odniósł się również do pytania prowadzącego, czyli Jana Pospieszalskiego, który zauważył, że skoro zdecydowana większość lekarzy jest już zaszczepiona, to dlaczego nadal standardem w kontaktach z pacjentami jest teleporada. – O czym to świadczy, czy sam minister nie wierzy w skuteczność szczepionki? – pytał Pospieszalski.
– Z tego co wiem szczepionka ma złagodzić objawy. Natomiast nie chroni przed zakażeniem siebie ani innych ludzi – zauważył dr Hałat. W jego ocenie cała ta propaganda szczepionkowa miała doprowadzić do tego aby ludzie przyprowadzili swoich starszych krewnych, obciążonych schorzeniami, do punktów szczepień aby natychmiast doprowadzić do tzw. zaszczepienia.
– Szczepienie ma jedynie załagodzić objawy natomiast nie ma wpływu na szerzenie się zakażenia – powtórzył z naciskiem gość programu i odniósł się również do zapowiedzi rządu dotyczącej kupna szczepionki inaktywowanej w Chinach. – W takim przypadku mamy do czynienia z zupełnie nową sytuacją. Jesteśmy bowiem przyzwyczajeni do stosowania szczepionek inaktywowanych, wirusowych, które nie zawierają elementu ryzyka, jaki niesie terapia genowa, która jest eksperymentem w skali światowej na ogromnej liczbie ludzi. Eksperymentem, który zawiódł w Izraelu, gdzie po zaszczepieniu prawie wszystkich szerzy się zakażenie jak nieszczęście. Są z tym wielkie problemy.
Zbigniew Hałat zwrócił uwagę na chaos, jaki jest udziałem nie tylko służby zdrowia, m.in. przez wprowadzane ad hoc rozporządzenia, które zaskakują lekarzy i pacjentów czy przedsiębiorców. – Ostatnia odsłoną tego kabaretu jest stwierdzenie, że teleporada w pewnych grupach wiekowych jest „be” a w innych „cacy”. A przecież chodzi o życie i zdrowie milionów ludzi! Takie decyzje muszą być opatrzone podstawami naukowymi – grzmiał dr Hałat odnosząc się również do wyklętego przez epidemiologów lockdownu czy nakazu noszenia maseczek. – Biblioteka Cochrane`owska wykluczyła jakikolwiek efekt przeciwepidemiczny stosowania masek.
O komentarz w kwestii „ponadprogramowych zgonów” prowadzący poprosił kolejnego uczestnika „Warto rozmawiać” dra Pawła Basiukiewicza, kardiologa, specjalistę chorób wewnętrznych ze Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim. – 49 tysięcy zgonów bez covid, 28 tysięcy z covidem. To różnica w zgonach między rokiem 2019 a 2020. O czym to świadczy?
– Błędnym założeniem ministerstwa jest, że całość tych zgonów to konsekwencja koronawirusa. Nie wiem skąd takie założenie bo np. w Niemczech czy Szwecji nadmiarowych zgonów nie ma. Te nadmiarowe zgony pojawiły się z jakiegoś powodu – przekonuje dr Basiukiewicz i wyjaśnia. – Z punktu widzenia klinicysty, który pracuje w szpitalu, pacjent, który ma dodatni test PCR paraliżuje pracę całego oddziału – lekarzy i pielęgniarek bez względu na to czy ma objawy koronawirusa czy nie. – Oczywiście należy podkreślić, że dodatni test nie musi oznaczać choroby ale paraliżuje pracę oddziału, diagnostykę pacjenta – podkreśla lekarz wskazując, że od dawna obowiązują błędne, nieadekwatne procedury.
Nie jest to, jak podkreślał rozmówca, wyłącznie jego opinia. – Na początku stycznia WHO wydała dokument w którym podkreśla, że dodatni test PCR nie świadczy o zakażeniu czy o chorobie. Ma być interpretowany w kontekście klinicznym. Dla lekarza jest to oczywiste, to abecadło. Natomiast w przypadku koronawirusa stało się coś zupełnie odwrotnego – test PCR stał się wszystkim. Dodatni wynik testu biegnie sobie systemem elektronicznym EWP i na tej podstawie – czyli dodatniego wyniku – na pacjenta automatycznie nakładana jest izolacja niezależnie od tego co się stało – tłumaczy lekarz.
– Ale było przecież wiele przypadków, że na kwarantannę trafiało również wielu lekarzy w czasie, kiedy byli potrzebni. Czy to nie jedna z przyczyn tych nadliczbowych zgonów? – pytał retorycznie prowadzący.
Dr Zbigniew Hałat przypomniał o znanych od dawna i skutecznych metodach walki z chorobami przeziębieniowymi, stosowanymi na wczesnych etapach – od hydroksychlorochiny przez amantadynę aż po iwermektynę, która jest rozdawana w Indiach. – Mamy zatem do czynienia z całą gamą możliwości wczesnego leczenia nie wspominając o stosowaniu takich środków jak witamina D3, cynk czy witamina C. Takie profilaktyczne postępowanie ratuje nas przed rozwinięciem choroby w kolejne fazy aż do tej ostatniej, kiedy trafiamy do szpitala, poddani sedacji, inwazyjnej wentylacji i wreszcie wychodzimy w postaci prochu w urnie a nasi bliscy nie mają do nas dostępu. Nawet jeśli trafimy do szpitala ze złamaną kończyną, to możemy, w zależności od interpretacji wyniku testu PCR, zostać zamęczeni pod respiratorem i stracić życie zupełnie przypadkowo tylko dlatego, że tak nieludzki system przyjęto w naszym kraju. Proponuję głęboko zastanowić się nad strategią postępowania w przypadku wykrycia czy też niewykrycia testem PCR zakażenia – podpowiada były wiceminister zdrowia.
Foto: dr Zbigniew Hałat, były wiceminister zdrowia w programie Jana Pospieszalskiego
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie