
Zła jakość powietrza w Polsce nie dotyczy wielkich aglomeracji miejskich jak Warszawa, Kraków czy Warszawa. Dotyczy zarówno dużych miast jak i mniejszych miejscowości. Głównym źródłem smogu są przydomowe piece. Stąd w naszym kraju smog ma obrazek małych miejscowości i wiosek, gdzie źródeł bardziej ekologicznego ogrzewania jest jeszcze zbyt mało. Ten stan rzeczy potwierdzają dane z raportu „Oddychaj Polsko” opracowanego w oparciu o dane Inteligentnego Systemu Monitorowania Jakości Powietrza. A jak sytuacja wygląda w gminach powiatu kaliskiego?
Ustawa o odpadach wprowadziła zakaz spalania odpadów w piecach domowych oraz na terenie nieruchomości ( ogniska). Zakaz palenia ognisk obejmuje także tereny ogródków działkowych. Jednak same zapisy ustawy, zakazy i nakazy nie przyniosą żądanego efektu jeżeli nie będą one respektowane.
W mieście ubywa kopciuchów ale „trucicieli” nie brakuje
W miastach batalia o czyste powietrze przynosi efekty. Przyczyniają się do tego realizowane projekty, których celem jest wymiana typowych kopciuchów na rzecz bardziej ekologicznych źródeł ciepła. Nie oznacza to, że nadal nie brakuje osób, dla których zanieczyszczone powietrze nadal pozostaje problemem teoretycznym a nie stanowiącym zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców. Dlatego dochodzi do przypadków, że w piecach spalany jest nie tylko niskiej jakości opał ale też różnorodne odpady i śmieci, włącznie z plastikowymi opakowaniami.
Straż Miejska w Kaliszu niejednokrotnie interweniowała w takich sytuacjach a po stwierdzeniu, że spalano odpady karała właścicieli posesji mandatami. Wysokość mandatu może wynieść nawet 500 zł, a w przypadku kiedy sprawa trafi do sądu jej wysokość zdecydowanie wzrasta. Strażnicy miejscy interweniują w sytuacjach kiedy otrzymują informacje o podejrzeniu, że spalane są odpady bądź czynią to na podstawie własnych obserwacji. W niedalekiej przeszłości do wychwycenia takich przypadków wykorzystywali drony ze specjalistycznym oprzyrządowaniem.
Na wsiach bywają kopciuchy, które dopiero dają „czadu”
Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja w miejscowościach powiatu kaliskiego. Wystarczy wyjechać poza granice Kalisza by się o tym przekonać. Kopciuchów jest jeszcze wiele. Jednak w oczy rzucają się te, które naprawdę dają „czadu”, a takich nie brakuje. Czarne dymy wydobywają się zarówno z kominów budynków mieszkalnych, kotłowni ogrodniczych jak i firm prowadzących działalność pozarolniczą, co ilustrują załączone zdjęcia.
Daleki jestem od stwierdzenia, że fotografie dokumentują spalanie odpadów. Bez przeprowadzenia badań próbek pobranych z palenisk trudno wyrokować. Ale można się też zastanawiać czy możliwe jest aby tak intensywne dymy w każdym z tych przypadków były wyłącznie efektem słabej jakości opału. Jedno co jest pewne, to że takie dymy znacząco zanieczyszczają powietrze, środowisko a także trują ludzi.
Zbyt mała reakcja urzędników i współmieszkańców
W powiecie kaliskim nie ma straży gminnych. W urzędach gmin za problemy związane z ochroną środowiska odpowiadają referaty, którym najczęściej przypisana jest też realizacja innych zadań np. dotyczących rolnictwa. W praktyce kwestie ochrony środowiska przypisane są jednemu pracownikowi, co zdecydowanie ogranicza jego zdolności kontrolne, które mógłby podejmować z własnej inicjatywy. Stąd jego aktywność ogranicza się do kontroli interwencyjnych przeprowadzanych po sygnałach otrzymanych od mieszkańców gminy. A tych jest niewiele. W skali roku w każdej gminie można je policzyć na palcach jednej ręki a i tych byłoby za dużo. Średnia roczna krajowa liczby interwencji wynosi 1.
– Jest ich tak mało bo zwycięża źle rozumiana sąsiedzka solidarność. Ludzie obawiają się, że każdy sygnał do urzędu na „dymiącego” sąsiada mógłby doprowadzić do ostrego konfliktu. W środowisku wiejskim nie sposób zachować anonimowość osoby zgłaszającej problem. Mało jest też zgłoszeń, bo niejednokrotnie obowiązuje układ „dzisiaj dymi sąsiad a jutro może zrobię to ja”. Urząd też nie podejmie drastycznych działań, bo aby komuś coś udowodnić musiałby być przyłapać na gorącym uczynku co tam wrzucił do pieca. Bo jeżeli nie, to należałoby pobrać próbkę popiołu, wysłać ją do analizy, a to kosztuje. Ponadto należy zdawać sobie sprawę, że urzędnicy gminy przynależą do tych lokalnych społeczności. Stąd działania urzędników najczęściej ograniczają się do zachęcania mieszkańców gminy by występowali o dofinansowania i dokonali wymiany źródeł grzania na bardziej ekologiczne. Póki nie zmieni się świadomość ludzi o skutkach jakie zanieczyszczenie powietrza niesie dla zdrowia i życia, to problem nie zniknie – wyjaśnia mój rozmówca.
Nie jest aż tak źle ale może być nie lepiej a gorzej
Nieprawdziwe byłoby jednak stwierdzenie, że w ostatnich latach na podkaliskich wioskach nie zanotowano korzystnych zmian na korzyść. Np. w niektórych miejscowościach zainstalowano mierniki zanieczyszczenia powietrza. W nowych budynkach najczęściej instalowane są bardziej ekologiczne źródła ogrzewania. Natomiast właściciele starszych obiektach coraz częściej korzystają z dofinansowań i zmieniają źródła grzewcze na mniej emisyjne. Tempo nie jest zadowalające ale najważniejsze, że to się dzieje.
Jednak istnieje realne zagrożenie, że tempo wymiany kopciuchów może spowolnić. Zadecydować mogą o tym względy finansowe. Ceny węgla, ekogroszku, gazu i energii elektrycznej rosną z roku na rok a największe podwyżki dopiero przed nami. Koszty kupna nowego pieca to też odczuwalny wydatek. Może to skutkować tym, że osób mniej zasobnych nie będzie stać na wymianę kopciucha i kupno lepszej jakości opału. Takie postępowanie można zrozumieć. Jednak nie powinno być tolerancji dla tych, którzy ze swoich pieców robią najważniejszy punkt selekcji odpadów i co można spalić wrzucają do paleniska.
Grzegorz Pilecki