
Eksperci miażdżą rządową narrację o konieczności szczepienia dzieci
„Dlaczego setki tysięcy młodych ludzi naraża się na poważne problemy zdrowotne wstrzykując im nieprzetestowany preparat genetyczny nowej generacji, który spowodował już bardzo wiele zgonów i poważnych konsekwencji zdrowotnych” – pyta Paweł Klimczewski, ekspert z zakresu analizy danych społecznych, współautor książki „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy”
Liczby nie kłamią!
Pytanie jest oczywiście retoryczne a polemika z rządowymi ekspertami przekonującymi, że szczepienia dzieci i młodzieży są konieczne, oparta na solidnych argumentach. m.in. danych Głównego Urzędu Statystycznego (których widocznie rządowi eksperci nie czytają).
W publikacji pt. „Dzieci nie umierają na Covid” ekspert powołuje się na bardzo szczegółowe dane GUS dotyczące liczby zgonów w pierwszym półroczu 2020 roku (czyli wtedy, kiedy Covid „szalał” już na potęgę) z podziałem na grupy wiekowe. Zestawienie pokazuje liczbę zgonów ogółem oraz ilość zgonów osób, „którym w karcie zgonu przypisano covid-19”. Cóż wynika z tych danych?
W całym pierwszym półroczu ub. roku odnotowano 208.598 zgonów z czego zgony na covid stanowiły 1589. To ok. 0,78% wszystkich zgonów. Z prostej arytmetyki wynika, że dziennie, średnio na covid umierało nieco ponad 8 osób przy średniej dobowej 1250. „Na choroby układu oddechowego każdego dnia w Polsce umiera około 220 osób” – zaznacza Klimczewski.
Z zestawienia wynika ponadto, że grupą najbardziej narażoną są osoby w przedziale wieku 85 – 89 lat. W pierwszym półroczu ub. roku zmarło ogółem 31.964 seniorów w tym wieku, a na covid – 253. O dziwo, statystyki łaskawsze okazały się dla osób starszych, 90+, których ogółem zmarło 29.104 w tym na covida – 167. Z tabeli wynika, że zdecydowanie większe ryzyko zgonu na covida dotyczy osób po 60 roku życia. W grupie 60 – 64 odnotowano 113 zgonów – prawie dwa razy więcej niż w grupie 55 – 59 (60 zgonów).
A co z dziećmi?
Tzw. eksperci z Rady Medycznej działającej przy premierze przekonują, że szczepienia dzieci i młodzieży są konieczne. Czy teza ta znajduje potwierdzenie w liczbach? Przyjrzyjmy się zatem danym z tabeli.
Dzieci i młodzież zostały podzielone na cztery podkategorie wiekowe – 0 – 4 lata, 5 – 9, 10 – 14 oraz 15 – 19.
W pierwszej grupie (0–4 lata) w I półroczu ub. roku odnotowano 748 zgonów ogółem, w tym na covid – ZERO!
W grupie 5 – 9 lat było ogółem 78 zgonów, w tym na covid – ZERO!
W starszej grupie dzieci, 10 – 14 lat, zmarło w sumie 98 dzieci, natomiast na covid – ZERO!
Dopiero wśród starszych (15 – 19 lat) na 310 zgonów ogółem dwa zakwalifikowano jak zgony z powodu covid. Nie zanotowano również żadnego zgonu na covid w grupie wiekowej 20 – 24 lata, choć ogółem zmarły 572 osoby z innych przyczyn.
Rządowa propaganda vs nauka
W temacie szczepień najmłodszej populacji wypowiedział się m.in. prof. Grzegorz Gierelak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego. W rozmowie z Dziennikiem Gazeta Prawna pytany o to czy szczepienie dzieci i młodzieży ma wpływa na zwiększenie odporności zbiorowej odpowiada: „Dzieci nie chorują, a jeśli już to dane pokazują, że ciężkie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. Trudno więc mówić o budowaniu odporności zbiorowej" – argumentuje profesor. Obala też tezę podnoszoną przez rządowych ekspertów, że młodzi są transmiterami wirusa. Powołuje się przy tym na badania naukowe prowadzone przez Brytyjczyków, m.in. Uniwersytet Oxfordzki oraz Londyńską Szkołę Higieny i Medycyny Tropikalnej. „Zbadano, w jakim stopniu osoby poniżej 18. roku życia zwiększają ryzyko zakażenia koronawirusem wśród domowników. Okazało się, że ryzyko jest minimalne. Dzieci nie narażają bliskich na ryzyko hospitalizacji czy zgonu” – podkreśla naukowiec podając również przykład Norwegii „gdzie utrzymano niski poziom transmisji mimo otwartych szkół”.
Kolejny przykład to raport z USA, dotyczący zakażeń wśród dzieci obejmujący okres od początku tego roku do kwietnia. Jak podkreśla prof. Gierelak, w całych Stanach do szpitali trafiło 204 dzieci, choć nawet ta liczba, jak twierdzą autorzy raportu, może być przeszacowana. Co ważne, 70% z tych dzieci miało co najmniej jeden czynnik ryzyka ciężkiego przebiegu covid, jak astmę, otyłość czy choroby neurologiczne. I pomimo tego, jedynie 5% wymagało oddechu wspomaganego natomiast nikt nie umarł. „To pokazuje z jakim czynnikiem ryzyka mamy do czynienia u dzieci” – ocenia naukowiec i podkreśla, że biorąc pod uwagę coraz więcej danych na temat niepożądanych odczynów poszczepiennych szczepienie dzieci to „ryzyko trudne do zaakceptowania”. (pp)
Foto: pixabay
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie