
– Byłoby to ogromne wysypisko, jedno z największych w Polsce i Europie – twierdzą mieszkańcy Psar, Śliwnik, Latowic, Nowych Skalmierzyc, Rososzycy, Sieroszewic oraz kilku innych miejscowości, którzy protestowali przeciw planom budowy składowiska odpadów w miejscowości Psary obok Nowych Skalmierzyc. Zachodnia cyrkulacja powietrza sprawiłaby, że wysypisko mogło być również uciążliwe dla Kalisza
„Wraz z wysypiskiem na wiele lat pojawią się smród, ptaki, które zniszczą okoliczne pola uprawne, skażenie środowiska, lasów i wód, muchy i szczury” – twierdzą aktywiści Komitetu Protestacyjnego Przeciw Reaktywacji i Rozbudowie Wysypiska Śmieci w Psarach. – Warto dodać, że planowany teren wysypiska sąsiaduje z siedliskami chronionych gatunków – orła bielika, czapli, żurawia, bociana czarnego, bobra i wielu innych. Gmina straciłaby wizerunek oraz dochody z turystyki, rekreacji, ekologii i produkcji żywności na wysokim poziomie. Wysypisko odstraszyłoby inwestorów. Nasze nieruchomości straciłyby na wartości, a komfort życia lokalnych społeczności znacząco by się obniżył – wymienia jedna z mieszkanek gminy i podkreśla, że inwestycja realizowana była „po cichu”, bez konsultacji z mieszkańcami okolicznych miejscowości. – List intencyjny, będący skutkiem prowadzonych już wcześniej negocjacji, w sprawie rozbudowy obecnie rzekomo rekultywowanego międzygminnego wysypiska śmieci został podpisany przez Andrzeja Strykowskiego, Prezesa Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadów Komunalnych w Ostrowie Wlkp. oraz Anatola Piaskowskiego, wójta Gminy Sieroszewice już ponad dwa lata temu, 6 czerwca 2019 roku, natomiast radni gminy Sieroszewice, na której terenie planowana jest instalacja, dowiedzieli się o nim dopiero pół roku później – podkreśla mieszkanka gminy.
Dlaczego Psary?
Ten list, w ocenie członków Komitetu Protestacyjnego stał się podstawą do ujęcia budowy wysypiska w Psarach w Planie Gospodarki Odpadami dla Województwa Wielkopolskiego na lata 2019-2025 uchwalonym przez Sejmik 28 września 2020 roku, który określa m.in. parametry inwestycji.
– Milion metrów sześciennych pojemności na obszarze 40 hektarów. Oznacza to, że byłoby to to drugie pod względem wielkości wysypisko w Polsce i jedno z największych w Europie – zaznacza aktywistka Komitetu Protestacyjnego, prosząc o anonimowość i wyjaśnia, dlaczego odpady z Ostrowa Wlkp. i 24 gmin południowej Wielkopolski miały trafiać właśnie do Psar.
– Związane jest to z kwestią uciążliwości jakich mieszkańcom przysparza wysypisko w Ostrowie Wlkp., jego likwidacją i przeniesieniem na teren gminy Sieroszewice, do Psar. O skali przedsięwzięcia niech świadczy fakt, że wysypisko w Ostrowie jest trzy razy mniejsze niż planowane w Psarach a mimo to w upalne dni fetor roznosi się na wiele kilometrów! Można zatem wyobrazić sobie, jak uciążliwy dla mieszkańców i środowiska byłby gigant zlokalizowany na terenie gminy Sieroszewice. Innymi słowy, po 30-tu latach, kiedy obowiązywała licencja, i skargach mieszkańców Ostrowa, tamtejsze wysypisko odpadów miało zostać zlikwidowane i przeniesione do Psar. Nie mogliśmy się na to zgodzić – podkreśla rozmówczyni.
Przyznaje, że obecnie w Psarach istnieje, a raczej istniało, składowisko odpadów komunalnych ale...
– Było to międzygminne wysypisko, na które radni gminy wyrazili zgodę przed dwudziestu laty. Nie było specjalnie uciążliwe z uwagi na położenie oraz fakt, że było małe. Zajmowało około 5 hektarów powierzchni. Ponieważ od kilku lat jest nieczynne, w fazie rekultywacji czy likwidacji, wokół zaczęły pojawiać się domy, na powstanie których obie gminy oczywiście wydawały pozwolenia. Osiedla w Śliwnikach i Psarach porozrastały się a teraz nagle i niespodziewanie ich mieszkańcy dowiadywali się o powstaniu takiego molocha – wyjaśnia mieszkanka Psar i po raz kolejny zwraca uwagę na negatywne oddziaływanie inwestycji na środowisko.
– Blisko zlokalizowane są stawy Maślanka, nad które w celach rekreacyjnych przyjeżdżają nie tylko mieszkańcy okolicy, lecz także pasjonaci wędkarstwa z całej Polski. Oczywistym jest, że płynne zanieczyszczenia ze składowiska odpadów przedostawałyby się do tych stawów, stąd rzeczką Ciemną do Ołoboku a tym samym również do Prosny. Kto mógł wydać na to zgodę? To jest przecież obszar chronionego krajobrazu! – przypomina.
Wójt uspokajał
Anatol Piaskowski, wójt gminy Sieroszewice odniósł się do zarzutów i obaw mieszkańców w oficjalnym serwisie gminy. Potwierdził, że spółka RZZO (Regionalny Zakład Zagospodarowania Odpadów) złożyła gminie ofertę wydzierżawienia gruntu w miejscowości Psary, na którym zlokalizowane jest składowisko odpadów, istniejące od 2001 roku – czytamy w oświadczeniu.
Podkreślał, że „teren składowiska do czasu zakończenia rekultywacji (30 lat) nie może zmienić swojego przeznaczenia”. Zaznaczał, że jako odpowiedzialny gospodarz był zobowiązany przedstawić taką propozycję organowi uchwałodawczemu, czyli Radzie Gminy i zapewniał, że żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły.
Uspokajał również obawy mieszkańców, że teren składowiska to nie 40 hektarów ale około 10 a poza tym do Psar miałyby trafiać nie wszystkie odpady komunalne, a jedynie wyselekcjonowane. Nie obawiał się również niszczenia gminnych dróg. „Założeniem spółki RZZO jest przewożenie ok. 4 samochodów dziennie przesortowanych i odsianych odpadów w specjalnych kontenerach”.
W piśmie z 20 lipca skierowanym do Anatola Piaskowskiego, Komitet Protestacyjny polemizował z opiniami wójta. Obawy budził fakt, że na teren wysypiska nadal przywożone są odpady, co stawia pod znakiem zapytania kwestię rekultywacji terenu.
Sygnatariusze pisma obawiali się również, że po wydzierżawieniu terenu, ani rodzaj przywożonych śmieci ani ich ilość nie podlegałyby kontroli.
– Trudno uwierzyć, że założeniem spółki było przewożenie 4 samochodów śmieci dziennie. Jeśli projekt zakładał wypełnienie składowiska milionem metrów sześciennych śmieci w ciągu 10 lat, to oznaczało ok. 80 tysięcy kursów 40-tonowych ciężarówek po gminnych drogach, czyli znacznie więcej niż 4 dziennie – wyliczali protestujący.
Ich niepokój budziły również potajemne, wyjazdowe posiedzenia komisji gminy na których radni mieli być przekonywani do poparcia projektu m.in. informacjami o rzekomych korzyściach dla gminy. Chodziło o kwotę 2,2 miliona złotych.
– Około 70% wpływów z dzierżawy trafiłoby do budżetu Gminy i Miasta Nowe Skalmierzyce, które są w 70% współwłaścicielem znajdujących się na tym terenie budynków i urządzeń, nie wspominając o kosztach naprawy dróg, odszkodowań dla mieszkańców za utratę wartości nieruchomości i rolników za straty w uprawach. Straty mogą znacznie przewyższyć ewentualne korzyści – oceniali mieszkańcy.
Nie byli sami. Komitet miał poparcie wielu mieszkańców okolicznych miejscowości. 15 lipca na zebranie w sali w Psarach w sprawie wysypiska przybyło ponad 170 osób. Oczywiście nie przyszli tam z wyrazami poparcia dla projektu. Wielu mieszkańców gminy przygotowało banery na których informowali co myślą o takiej inwestycji, niemal przylegającej do osiedli mieszkaniowych. – Najbliższe zabudowania są zlokalizowane zaledwie 600 metrów od planowanego wysypiska! Kto na to pozwolił? – dopytywali.
W ocenie członków Komitetu Protestacyjnego, dla uspokojenia protestów mieszkańców Zębcowa (dzielnicy Ostrowa Wlkp. w której zlokalizowane jest wysypisko) „śmierdząca frakcja” miała wyjechać z Ostrowa i trafić właśnie do Psar. – Nie mogliśmy na to pozwolić! – zapewniali protestujący.
20 lipca na stronie Urzędu Gminy Sieroszewice ukazało się stanowisko wójta w sprawie inwestycji w Psarach.
„Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców Psar podjąłem decyzję o niekontynuowaniu rozmów ze Spółką RZZO w Ostrowie Wielkopolskim w sprawie wydzierżawienia gruntów, na których zlokalizowane jest składowisko odpadów. Jednocześnie informuję, że propozycję zagospodarowania terenu wysypiska zainicjował RZZO sp. z o.o. z siedzibą w Ostrowie Wlkp. Pierwsze rozmowy w tej sprawie odbyły się w 2019 roku, o czym byli informowani Radni Gminy na posiedzeniach komisji. Na ostatniej komisji, która odbyła się 24 czerwca 2021 r. Prezes RZZO Pani Marzena Wodzińska przedstawiła Radnym szczegóły związane z propozycją zagospodarowania wysypiska. Jako Wójt byłem zobowiązany zapoznać Radę z ofertą, co też uczyniłem, ponieważ wpływy z dzierżawy zostałyby wykorzystane na poprawę infrastruktury i rozwój naszej gminy. Szanowni mieszkańcy przypominam, że ostateczną decyzję podejmują Radni Gminy, tak jak to uczynili otwierając w 2001 roku składowisko odpadów w Psarach” – wyjaśniał Anatol Piaskowski.
Czy to już koniec problemów?
W piątek, 23 lipca, w lokalnych mediach pojawiła się informacja o rezygnacji z budowy wysypiska w Psarach. Czy oznaczało to koniec problemów mieszkańców gminy?
- Nic podobnego! To próba zmylenia opinii publicznej. W oświadczeniu czytamy o tym, że wójt wycofuje się z kontynuowania rozmów z ostrowską spółką a na drugi dzień pani Marzena Wodzińska zabiera radnych ze Skalmierzyc na wysypisko aby przekonać ich, że... nie śmierdzi. Dlaczego radnych ze Skalmierzyc? Bo dowiedzieliśmy się, że ziemie pod wysypisko umową mają być użyczone gminie Nowe Skalmierzyce! Jest tyle matactw w tej sprawie, że zastanawiamy się nad złożeniem doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa – podkreślali aktywiści Komitetu Protestacyjnego.
Tego samego dnia, w piątek, wójt Anatol Piaskowski wydał kolejne oświadczenie adresowane do Marzeny Wodzińskiej, prezesa RZZO w Ostrowie Wlkp.. „W nawiązaniu do rozmowy z dnia 19 lipca 2021 roku oświadczam, że podtrzymuję decyzję o nie przedstawianiu radnym gminy Sieroszewice projektu uchwały dotyczącej dzierżawy nieruchomości w miejscowości Psary o łącznej powierzchni 10,25 ha stanowiącą działki oznaczone w ewidencji gruntów numerami 86/1, 95/6 i 98/7 w celu prowadzenia składowiska odpadów. Niniejsze pismo potwierdza zakończenie ze strony gminy Sieroszewice jakichkolwiek rozmów i negocjacji w przedmiocie dzierżawy nieruchomości na których zlokalizowane jest składowisko odpadów”.
Czy definitywnie kończy to batalię mieszkańców? Będziemy przyglądać się tej sprawie.
Foto: Malownicze tereny Psar, openstreetmap, Na czerwono zaznaczony teren planowanej inwestycji
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszyscy produkują coraz więcej smiec. Noby co z nimi robic. Gdzieś trzeba skladowac chyba nie w mieście.
Może warto zastanowić się nad powrotem do ekologicznego stylu życia: wymienić plastikowe opakowania na papier i lniane woreczki. Ograniczyć gromadzenie dóbr materialnych do tych nsprawde koniecznych i nie marnotrawić jedzenia. A co do lokalizacji takich wysypisk ... dlaczego małe wioski mają zbierać ten caly syf z całego regionu? Na wsiach też mieszkaja ludzie. W dodatku to ludzie zamieszkujacy wie produkują żywność dla miasta . Trochę autorefleksji każdemu by się przydało.
Przenieście gminę do powiatu kaliskiego, będziemy Was przed tym bronić. Nasze śmieci są przetwarzane z dala od skupisk ludzkich, otoczone lasem.
A co na to anonimowa mieszkanka Kalisza i rządzący Kaliszem Kinastowski wraz z PiS? Czy odniosą się do sprawy? Co będzie jeśli inwestycja się powiedzie a smród będzie czuć w Kaliszu? Chyba że Kinastowski z PiS dzięki temu szybciej uciekną z Kalisza, to jesteśmy za......