Reklama

Czy rządzącym nie zależy na rzemiośle? Kaliscy rzemieślnicy apelują do parlamentarzystów

15/05/2021 07:00

Jeśli państwo polskie nie zmieni polityki wobec rzemiosła i szkolnictwa zawodowego za kilka lat możemy mieć ogromne braki na rynku usług. Na dramatyczną sytuację w branży zwracają uwagę rzemieślnicy z kaliskiego Cechu Rzemiosł Budowlanych i Różnych, którzy w liście do polskich parlamentarzystów apelują „o szybką i skuteczną interwencję” w celu rozwiązania problemów rzemiosła

Jarosław Łuczak, jeden z autorów listu, kaliski rzemieślnik z branży cukierniczej potwierdza, że na fatalny stan polskiego rzemiosła wpływa m.in. właśnie upadek szkolnictwa zawodowego i brak zainteresowania nauką zawodu wśród młodzieży. – W ocenie sygnatariuszy listu, wśród wielu problemów, jakie dotyczą szkolnictwa zawodowego bardzo ważne są trzy. Wszystkie sprowadzają się do finansów. Po pierwsze – bardzo niskie płace pracowników młodocianych, które nie motywują, natomiast są źródłem wielu patologii – nieobecności w szkole i na zajęciach praktycznych, braku szacunku dla instruktorów nauki i zawodu, itd. – mówi Jarosław Łuczak i podaje przykłady. W pierwszej klasie uczeń otrzymuje 255 złotych miesięcznie, w drugiej 287 a w trzeciej 350. – Czy 2 złote i 8 groszy za godzinę pracy może być wystarczającą motywacją do nauki zawodu i pracy dla młodego człowieka skoro nawet jakakolwiek sezonowa praca daje mu znacznie większe profity? – pyta Jarosław Łuczak i jest to oczywiście pytanie retoryczne. Rozwiązaniem jest wzrost stawek i wynagrodzeń dla uczniów i pracowników młodocianych. – Dla porównania – w sąsiednich Niemczech,  poziom kształcenia jest tak wysoki, że po ukończeniu nauki młody adept rzemiosła, jeśli tylko chce, natychmiast  znajduje zatrudnienie w firmie, w której odbywał praktyki – wyjaśnia kaliski cukiernik i zwraca uwagę na kolejną barierę w rozwoju rzemiosła w Polsce – brak wynagrodzeń dla osób szkolących, często właścicieli zakładów rzemieślniczych. Ustawowe wprowadzenie płacy, choćby na poziomie płacy minimalnej z pewnością byłoby krokiem w dobrym kierunku. 

  I po trzecie – ogromnym problemem szkolnictwa zawodowego (co specjalnie nie będzie dziwić) jest... biurokracja. W tym przypadku chodzi o refundację kosztów kształcenia praktycznego, jakie ponoszą rzemieślnicy, u których uczniowie uczą się zawodu. – Od kilkunastu lat kwota się nie zmienia i wynosi 8 tysięcy złotych ale, uwaga... za trzy lata nauki! Daje to 222 złote na miesiąc. Nie dość, że pieniądze są symboliczne to, co gorsza, mogą być wypłacone dopiero po zaliczeniu egzaminu przez ucznia. A zdarza się często, że po zakończeniu edukacji w szkole uczniowie nie podchodzą do egzaminu praktycznego, przedwcześnie kończą edukację w szkole zawodowej lub w trakcie nauki zmieniają kierunek. W ten sposób system zmusza właścicieli zakładów do inwestowania własnych środków bez gwarancji refundacji w przypadku absencji ucznia na egzaminie. Czy trudno dziwić się, że wielu z nich nie chce podejmować ryzyka i nie przyjmuje uczniów na praktyczną naukę zawodu? – pyta, znów retorycznie, cukiernik. 

  Niezrozumiałe jest, w ocenie autorów listu, takie traktowanie mistrza szkolącego, jakby nie było – wychowawcy i nauczyciela – który przecież pełni dokładnie taką samą rolę, jak nauczyciel w „zwykłej” szkole. – Ale jeśli uczeń nie zda matury jego pobory nie są zagrożone – zauważa J. Łuczak i trudno nie przyznać mu racji.
„Rozwiązanie tej sytuacji jest proste. Refundacja poniesionych kosztów powinna być wypłacona każdorazowo po wystawieniu pozytywnej oceny za dany okres edukacji bez względu na to, czy uczeń przystąpi do egzaminu końcowego” – sugerują kaliscy rzemieślnicy i w sytuacji ciągle rosnących kosztów apelują o waloryzację symbolicznych kwot.

Po owocach ich poznamy
Czy problemy rzemiosła osiągnęły już taki poziom, który zwraca uwagę rządzących? Rzemieślnicy mają taką nadzieję. W Kaliszu na przykład pojawiła się zupełnie nowa inicjatywa pod nazwą Centrum Wsparcia Rzemiosła Dualnego, które jest finansowane przez Urząd Marszałkowski. O roli rzemiosła w nowoczesnej gospodarce wspomniała nawet Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej obiecując wsparcie tej gałęzi gospodarki. Na poziomie krajowym z kolei głos zabrał Jarosław Gowin, wicepremier i minister Rozwoju, Pracy i Technologii który ocenił, że rzemiosło to jedno z kół zamachowych polskiej gospodarki, element nowej strategii rozwoju kraju, nowego ładu. Zapowiedział nową ustawę o rzemiośle i program pod nazwą Polski Inkubator Rzemiosła, który zakłada  m.in. współpracę szkół zawodowych z praktyczną nauką pod okiem rzemieślniczych mistrzów. 

  Ale póki co to na razie  deklaracje. Rzeczywistość jest natomiast taka, że w ekspresowym tempie ubywa chętnych do nauki rzemiosła. Mało tego, rzemieślnicy narzekają na brak sukcesorów. Jarosław Łuczak ilustruje problem na własnym przykładzie. – Ciężką pracą budowaliśmy z żoną firmę przez kilkadziesiąt lat. Mamy trójkę dzieci ale niestety żadne nie jest zainteresowane jej prowadzeniem. Widzą ile trudu i wyrzeczeń wymaga a jaki z tego mizerny efekt. I wcale im się nie dziwię – żali się przedsiębiorca i dodaje. – Rzemiosło w Polsce jest traktowane po macoszemu przez rządzących, pełno tu patologii, urzędniczych absurdów i biurokracji. A przede wszystkim jest niedoinwestowane. A przecież silne, polskie rzemiosło może skutecznie konkurować z kapitałem zagranicznym nie tylko na krajowym ale również na unijnym rynku. Bo jeśli jeszcze coś polskiego zostało nam w kraju w sektorze gospodarki to właśnie rzemiosło – puentuje cukiernik. (pp)

Foto: Jarosław Łuczak oraz Krystian Firański, uczeń III klasy Zespołu Szkół Zawodowych im. Zesłańców Sybiru w Kaliszu
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do