
Rozmowa z Mateuszem Kacperkiewiczem, rolnikiem, organizatorem rolniczych protestów, członkiem oraz koordynatorem Agro Unii
– Skala protestu w Warszawie, 6 lutego, zadowala organizatorów?
– Policja oszacowała, że w środowym proteście wzięło udział około 6,5 tysiąca uczestników. Pokazaliśmy siłę.
– Tydzień wcześniej w całym kraju zorganizowaliście kilkadziesiąt blokad na drogach i autostradach. Czy nie sądzi Pan, że taka forma protestu uderza najbardziej w tych, którzy akurat nie mają wpływu na politykę rolną? Są po tej samej stronie „barykady”?
– Mamy tego świadomość. Dlatego chciałbym przeprosić tych, którzy w jakikolwiek sposób ucierpieli na skutek naszej akcji. Ale nie mamy wyjścia. Nie możemy, jak policjanci, pójść na L4 i powiedzieć naszym zwierzętom: „Dzisiaj nie dostaniecie jeść, bo my strajkujemy”. Oczywiście, blokady nie są najlepszym rozwiązaniem, ale chcieliśmy przypomnieć w ten sposób, że jesteśmy, że mamy problemy.
– Skąd się w ogóle wzięła Agro Unia?
– Założycielem jest Michał Kołodziejczak z Orzeżyna, małej miejscowości koło Błaszek. Jest producentem warzyw. Na pomysł założenia Agro Unii wpadł wspólnie z innymi rolnikami z branży warzywnej i ziemniaczanej w ubiegłym roku, kiedy obowiązywały katastrofalnie niskie ceny w skupie. Już wkrótce do Agro Unii zaczęli przystępować kolejni rolnicy, ugrupowanie zaczęło zyskiwać na znaczeniu, bo problemów jest naprawdę ogrom. Organizacja skupia wszystkie branże rolnicze oraz przedsiębiorców i konsumentów.
– Pan reprezentuje branżę mięsną?
– Tak. Czy wie Pan, ile polski producent trzody chlewnej otrzymuje za kilogram żywca? 3 złote 30 groszy, co oznacza, że kilogram kości w sklepie kosztuje więcej. Dziś polski rolnik do każdego wyhodowanego tucznika dokłada 100-150 złotych. Gdybyśmy do tej ceny dodali amortyzację budynku, maszyn, słomy czy paliwa, kwoty sięgają 250 zł. Takie są realia.
– Ale co z tym może zrobić rząd? Mamy wolny rynek...
– Musi robić tak, jak rządy państw zachodnich, czyli działać w interesie rodzimych rolników, chronić interesy polskich producentów. A obecnie jest tak, że polski hodowca nie jest w stanie sprzedać swoich produktów. Problemem jest ogromny import z zagranicy. Takiej sytuacji nie było w ostatnich 30 latach.
– Ale rząd nie importuje i nie sprzedaje...
– Podczas blokady na autostradzie w grudniu ub. roku minister Ardanowski usłyszał o tym, że do Polski trafiają świnie z czerwonej strefy ASF z Litwy. Podobno o tym nie wiedział. Rozmawiał na ten temat z głównym lekarzem weterynarii, który z kolei miał zapewniać ministra, że nic takiego się nie dzieje. Okazało się jednak, że taki proceder się dzieje. Wstrzymano import i poleciała głowa, nie głównego winowajcy, tylko zastępcy głównego lekarza weterynarii, który poinformował o procederze, a on sam również podpisywał takie umowy.
Ostatecznie, po konsultacjach ze stroną litewską, przywrócono import. Proceder dzieje się dalej. Pokazuje to, jak bardzo minister ulega wpływom i nie potrafi podejmować pozytywnych dla rolników decyzji.
– Porozmawiajmy jednak o rozwiązaniach systemowych.
– Ważne jest to, o czym wspomniałem wcześniej – kontrola nad importem z Zachodu, zwalczanie nieuczciwej konkurencji, dbałość o interes polskiego rolnika i konsumenta. Gdy tylko w Belgii pojawił się ASF, 25 krajów zakazało importu mięsa z tego kraju. A Polska nie. Przez rok import mięsa z Belgii do Polski wzrósł o 17,5%!
Na marginesie, opinia publiczna w Polsce jest przekonana, że zakłady mięsne są w polskich rękach. Niestety, tak nie jest. Warto się dobrze rozeznać w temacie, który zakład ma polski kapitał, gdyż okazuje się, że mięso, które kupujemy na co dzień, pochodzi z duńskich korporacji, które mają 100% kapitału. Dlatego też warto kupować zdrową żywność prosto od rolnika, omijając pośrednika.
– Czy to oznacza, że zachodni rolnicy potrafią produkować jeszcze taniej niż polski rolnik!?
– Belgia, która obecnie zmaga się z ASF, po prostu czyści swoje magazyny z wieprzowiny, również wojskowe. Dlatego stamtąd trafia do Polski stare mięso. Sprzedali Polsce za 1,9 złotego za kilogram, wliczając w to koszty transportu. Dlatego przed zakupami w marketach warto się zastanowić, skąd taka niska cena za szynkę czy inne wyroby mięsne pochodzenia zachodniego.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
@nikola Padlina dobra, bo polska, nieprawdaż?
oj tak pis zostawię w w spokoju powiem więcej kolego dołóż się do wieżowców będziesz miał coś swojego.....
Pan Kacperkiewicz sam prowadzi chów "hotelowy" tj. ściąga duńskie i holenderskie warchlaki z Danii i je tuczy - a tak w wywiadzie atakuje sprowadzanie świń z zagranicy. Pan Kacperkiewicz sam sięga po dopłaty unijne, nie tylko do ziemi ale i inne zaawansowane programy, a w wywiadzie atakuje unię jako to zło dla polskiego rolnictwa. Pan Kacperkiewicz korzystając z przerwy między jednym wstawieniem duńskich warchlakow do jego tuczarni ma czas jeździć na blokady bo rolnicy, którzy utrzym
kalisznin jako komentator poszołomem został we wszystkich komentarzach chyba mu po,kod ubrp iwszystkie przegrane organizacje rozum wyprały!!! we wszystkich komentarzah!!!
to głosuj na po .. chwal cudze....sam w garnek wleziesz bo nic nie będzie twojego i choć trochę myśl a PIS zostaw w spokoju....
zapomniał powiedziec o polskiej wołowinie !!!
głosujcie na PIS to bedzie jeszcze lepiej !!!