Reklama

Grzegorz Braun: Trzeba wyjść z tego domu wariatów

07/03/2025 06:00

Rozmowa z Grzegorzem Braunem, prezesem Konfederacji Korony Polskiej, europarlamentarzystą, kandydatem na urząd Prezydenta RP

– Nie da się ukryć, że  Pańska decyzja o starcie w wyborach na urząd prezydenta RP, wywołała sporo kontrowersji, nawet wśród zwolenników Konfederacji. 
– Decyzję o moim starcie podjął Komitet Polityczny Konfederacji Korony Polskiej. Myślę, że ta struktura bardzo dobrze zdaje egzamin, bo z jednej strony analizujemy i podejmujemy decyzje niepochopne a z drugiej – jesteśmy szczelni, informacje klauzulowane nie przenikają do opinii publicznej wcześniej niż byśmy sobie tego życzyli. 

– Wielu wyborców Konfederacji obawiało się, że ta decyzja oznacza de facto rozbicie Konfederacji. Że w ten sposób odbierze Pan dużą część głosów wspólnemu  kandydatowi – Sławomirowi Mentznenowi. Czy brał Pan pod uwagę, że taka może być konsekwencja decyzji o starcie?
– Ja prowadzę kampanię pozytywną i w minimalnym stopniu odnoszę się do pozostałych pretendentów w tych wyborach ponieważ chodzi o większe rzeczy. Na pewno nie chodzi o personalne utarczki, przepychanki. Chodzi o odzyskanie niepodległości, której Polska nie ma.  Bo głupia i sprzedajna elita warszawska wyprzedała naszą niepodległość, ledwie odzyskaną na raty. I jestem jedynym kandydatem w tych wyborach, który tak sprawę stawia. A ponieważ Polaków, którzy chcą być Polakami a nie eurokołchoźnikami, nie ukropoliniakami, nie tubylcami jakiegoś amerykańskiego stanu, takich Polaków, którzy swoje dzieci chcą wychować po polsku, u siebie, na swoim jest całkiem sporo, i coraz więcej ujawnia się w tej kampanii, to nawet gdybym wcześniej miał jakieś wahania, a nie miałem, to właśnie ta kampania potwierdza, że polscy niepodległościowcy, wolnościowcy, konserwatyści, narodowcy, tradycjonaliści, tacy bezprzymiotnikowi, tacy którzy nie dzielą patriotycznego włosa na czworo, oni chcą mieć swojego kandydata.
W uzupełnieniu do pańskiego pytania powiem tak. Fakty są takie, że nie z mojej woli delegacja Konfederacji do Parlamentu Europejskiego została podzielona. Nie z mojej woli Konfederacja odeszła od samej siebie, odeszła od swojego zmysłu politycznego, który podpowiadał realne współdziałanie bez iluzji wielkich zjednoczeń czego warunkiem było wzajemne szanowanie się, nie wchodzenie sobie na głowę i nie podejmowanie prób monopolizacji Konfederacji. Jestem zaciekłym przeciwnikiem monopoli politycznych. I w tej kampanii mówię sporo o potrzebie zastąpienia monopoli – w polityce, w medycynie (monopol NFZ, Izb Lekarskich i WHO) czy w edukacji polityką wielowektorową, zdywersyfikowaną, otwartą na wielość. 

– W jaki sposób chce Pan zdemonopolizować polską edukację?
– Narzędziem monopolu edukacyjnego, na straży którego stoi ministerstwo z panią Nowacką, tą od „polskich nazistów”, jest Karta Nauczyciela, która nie pozwala wygrywać w konkurencji lepszym nauczycielom, którzy nie mogą być opłacani lepiej, tak jak na to zasługują, przez zaradnych dyrektorów szkół. A rozwiązanie problemu monopolu edukacyjnego w polskiej oświacie jest bardzo proste – bon edukacyjny. To rodzic, mając w ręku bon, zdecyduje do której szkoły pośle swoje dziecko. Oczywiście do tej najlepszej.
Trzeba rozbić również monopolistyczne, jednowektorowe myślenie o polskiej polityce w relacjach z sąsiadami. Trzeba normalizować sytuacje na wszystkich kierunkach. Nie wolno posłać wojska i narodu polskiego na wojnę, bo nie wrócimy z tej wojny w jednym kawałku. 

– Proszę rozwinąć pojęcie „normalizacji”
– Nie znaczy to, że trzeba organizować jakieś wielkie festiwale pojednań – wewnętrznych czy zewnętrznych, tylko stojąc twardo na gruncie polskiego interesu narodowego, polskiej racji stanu, usuwać wszelkie przeszkody, po to, aby jak najszybciej robić dobre interesy. Nie iść na wojnę ukraińską, odrzucić politykę okładania Polaków haraczem na utrzymanie narodu ukraińskiego i odrzucić dyktat eurokołchozowy na czele z zielonym ładem i paktem migracyjnym. Potrzebny jest żołnierz, strażnik na granicy, policjant na ulicy. Potrzebne jest bezpieczeństwo wobec zagrożeń związanych z importem uchodźców-nachodźców. I tu mój program jest bardzo jasny – żadnych centrów integracji, a jeśli już to centra deportacji. Żadnego wysyłania polskiego korpusu na wojnę pod jakimikolwiek pretekstami, STOP ukrainizacji – banderyzacji. Te hasła, dawno podniesione, nie tracą na aktualności. I uwolnić polską przedsiębiorczość, znieść bariery dostępu, zwłaszcza dla MiŚ-iów (Małe i Średnie przedsiębiorstwa – przyp. pp). Podatki nie tylko niskie i proste ale niektóre muszą po prostu zniknąć.

– Na przykład które?
– W tej dziedzinie jestem staromodny i podnoszę stare, dobre UPR-owskie hasło: „PIT, CIT do likwidacji”, ZUS do wygaszenia. To znaczy, z zobowiązań już zaciągniętych Rzeczpospolita musi się wywiązać wobec swoich obywateli, ale nie cudzych. Nie można do piramidy finansowej ZUS wciągać kolejnych pokoleń. Poza tym trzeba wznowić ekshumacje w Jedwabnem, domagać się wyjaśnienia sprawy zabójstwa księdza Popiełuszki, Andrzeja Leppera,  wprowadzić ustawę o agentach zagranicznych, (to byłaby jedna z moich inicjatyw) taką, jaką mają Amerykanie i Rosjanie. I wypowiedzieć wszystkie złe polityki, które są Polakom narzucane pod pretekstem zobowiązań międzynarodowych. Ukarać tych, którzy chcą „zaorać” polskie rolnictwo, zasypać polskie górnictwo. Już dawno „zamordowali” polski przemysł stoczniowy. Mój program jest tak prosty, że aż nudny, to nawet nie tabliczka mnożenia a słupki z dodawania i odejmowania –  dwa plus dwa jest cztery i inaczej nie będzie.
I w polityce wewnętrznej i zewnętrznej chcę zakończenia wojny plemion PiS – PO z przystawkami. Trzeba wyjść z tego domu wariatów w którym jesteśmy przetrzymywani przez szaleńców.  
Dlaczego moja kandydatura jest wyjątkowa? Dlatego, że ja to wszystko mówię nie na użytek tej kampanii. Mówię i czynię co mogę w tych sprawach od lat. Moja wiarygodność jest potwierdzona wieloletnią praktyką. O tym, że nie poślę Polaków na wojnę ukraińską mówiłem już 10 lat temu. O moratorium imigracyjnym mówiłem 5 lat temu. Mówiłem STOP ukrainizacji banderyzacji już wtedy, kiedy nie było to modne, przeciwnie – ściągało gromy i inwektywy. I nie przechwalam się, że miałem rację, nie mam niskiej satysfakcji ale we wszystkich sprawach mogę powiedzieć: „A nie mówiłem!”. Pandemicznych, eurokołchozowych i wojennych. 
Mówię bez ogródek, mówię do polskich patriotów w mundurach – zielonych i granatowych i do polskich patriotów w służbach trzyliterowych – jest bardzo wiele zagrożeń, wewnętrznych i zewnętrznych. Mamy w Polsce i banderowską piątą kolumnę, która w zwartym szyku pójdzie do następnych wyborów, najdalej samorządowych, i mamy zagrożenie importem „subsaharyjskich inżynierów z nożami w zębach” w ramach eurokołchozowego paktu migracyjnego, którzy już są przepychani z Niemiec do Polski. Niemcy już nie ogarniają sytuacji a Warszawa żyje jakimiś urojeniami. Więc mówię do polskich patriotów – szykujcie się na wojnę ale tak aby jej nie było. Szykujcie plany operacji „Wisła 2.0” ponieważ z banderowcami dobrym słowem problemów się nie rozwiąże. I wszystko to mówię w kontekście wielkich zmian na scenie globalnej. I te zmiany, z jednej strony są dla nas groźne, ponieważ po raz kolejny mocarstwa, ponad naszymi głowami układają pionki do zbicia na wielkiej szachownicy. Przed tym przestrzegałem i dlatego nie byłem  podżegaczem wojennym w roku 2022 i 23, przestrzegałem przed tym co było oczywiste. I trzeba było być albo zaciekłym, wyrachowanym zdrajcą albo bezkompromisowym durniem, aby nie wiedzieć, że Anglosasi szybciej niż później będą  przy jednym stole rokowań z Moskalami. A nas przy tym stole nie będzie. My będziemy ewentualnie podani jako danie na ten stół. Więc polityka „Wszystko dla Ukrainy” od samego początku była polityką zdrady i obłędu. I skrajnych głupot. 
Więc z jednej strony te globalne zmiany, po elekcji Donalda Trumpa dają do myślenia i nie są to myśli wyłącznie pogodne – Amerykanie nie podarują nam na tacy niepodległości, musimy po nią sięgnąć sami ale z drugiej strony zmiany w państwach europejskich, przyspieszone wybory, np. w Niemczech, sekwencja tych zmian jest tak dynamiczna, że pomaga także Polakom rozumieć, że zmiany są możliwe. Że status quo nie jest wieczne. I teraz właśnie jest ten moment, który trzeba wykorzystać aby wybić się na niepodległość, utraconą, wyprzedaną na rzecz eurokołchozu i innych szkodliwych organizacji ponadnarodowych, jak np. WHO. Musimy odzyskać niepodległość po to aby zapewnić bezpieczeństwo – sobie i naszym dzieciom. 

Donald Trump ma fajnie ponieważ podpisuje jeden po drugim prezydenckie dekrety. I ja bym tak chciał. 

– Czyli jest Pan zwolennikiem systemu prezydenckiego?
– Tak, mówię o tym w mojej kampanii. Chodzi o to aby nie blokowały się wzajemnie, ze szkodą i krzywdą Polaków, Kancelarie Premiera, Prezydenta i Marszałka Sejmu. Trzeba skończyć z tą szkodliwą polityką konstytucyjnego klinczu najwyższych władz. I to również jest możliwe, bo jeśli 18 maja Polacy wybiorą niepodległość, to będą przyspieszone wybory parlamentarne, będzie nowa większość, może większość konstytucyjna. Ale nawet nie mając takich prerogatyw prezydent wiele może. A zatem wielkie są dotychczasowe zaniechania. Prezydent podpisuje, bądź nie podpisuje budżetu. Ja nie podpiszę budżetu w którym będzie choć jedna złotówka z polskich kieszeni na niepolskie sprawy. Nie podpiszę budżetu, w którym choć jedna sztuka broni będzie wysyłana obcym armiom i nie zgodzę się aby polskiego żołnierza oddawać pod komendę oficera, który nie składał przysięgi na wierność Rzeczypospolitej. Nie zgodzę się na podwójne obywatelstwo w służbie państwowej. Polska to jest kraj otwarty ale nie może być otwarty na przestrzał i ludzie, którzy mają więcej niż jeden paszport w żadnym wypadku nie powinni być ani w administracji ani w służbie mundurowej. Bo oznacza to nieuchronny konflikt lojalności. Jak pokazuje praktyka konflikt rozstrzygany najczęściej na niekorzyść Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.
Prezydent może zwoływać Rady Gabinetowe, i powinien, zanim nie zostanie wyposażony w prerogatywę powoływania ministrów, powinien tych ministrów systematycznie odpytywać z ich działań i zaniechań. 
Prezydent jest powołany, a więc i odpowiedzialny za zakończenie rozpadu władzy sądowniczej – neosędziowie, paleosędziowie. To prezydent mianuje sędziów, w związku z tym to do niego powinna należeć  inicjatywa.
Prezydent przyjmuje i wysyła ambasadorów – to bardzo ważna rola i w ramach przestrzegania prostej zasady wzajemności, która jest kluczem w dyplomacji „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe” powinny tu nastąpić zmiany. Taki model rządzenia sprzyjałby jawności i czytelnemu dla rodaków braniu odpowiedzialności. Bo dzisiaj ta konstytucja, ten układ władzy, to taki układ w którym nikt za nic nie odpowiada. Nikogo nie można rozliczyć a ja chciałbym, żeby to było możliwe. Chcę wolności, a nie ma wolności bez własności. Chcę zatem aby MIŚ-ie, mali i średni przedsiębiorcy, odżyli w Polsce, aby Polacy mogli tutaj przejawiać swój zapał przedsiębiorczości a nie szukać swoich możliwości gdzieś daleko od kraju. Proste sprawy – niepodległość, wolność, bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo żywnościowe, którego nie będzie jeśli zgodzimy się na Zielony Ład. Bezpieczeństwo energetyczne, którego nie będzie...

– ... jeśli będziemy zamykać kopalnie i elektrownie.
– Dokładnie. Chcę odrzucić te szkodliwe polityki a otworzyć szerokie perspektywy, które dla Polski zawsze się rysują. Pod warunkiem, że mamy pokój.
Używam tego przykładu, co mogłoby się wydarzyć, a mianowicie most energetyczny z białoruskiej elektrowni jądrowej. Oni mają podaż a my mamy popyt i przepłacane rachunki za prąd, za gaz. A Warszawa uprawia politykę, oczywiście na koszt Polaków, „na złość cioci odmrozimy sobie uszy”. Chcę z tym skończyć. Oczywiście na kierunku białoruskim jest mnóstwo realnych przeszkód. Zostały spiętrzone, obustronnie. Wydarzyły się nawet rzeczy tragiczne – śmierć polskich żołnierzy, zaoranie polskich cmentarzy wojennych. Ale to są zadania dla dyplomacji, mądrej, wyzbytej resentymentów i pogardy. 
Jestem jedynym stającym do wyborów na urząd prezydenta Rzeczypospolitej, który taki niepodległościowy, wolnościowy program prezentuje. 
Państwa potrzebujemy do tego aby zapewniało nam bezpieczeństwo, czyli to, czego nie jesteśmy zapewnić sobie sami. Nie możemy się obronić przed szaleńcem egzotycznego pochodzenia z nożem w zębach, kiedy pojawi się on na naszej ulicy i będzie chciał pozbawić życia nasze dziecko, co jest normalnością w Niemczech. Co potwierdzają lawinowo rosnące statystyki morderstw. Więc trzeba powstrzymać szaleńców Tuska i von der Lyen, odsunąć od wpływów na życie Polaków. 

– Kontynuując wątek bezpieczeństwa – jaka jest Pana opinia na temat zwiększenia dostępności Polaków do broni palnej?
– Przede wszystkim powinny zniknąć przeszkody, bo przecież nie chodzi o rozdawanie broni palnej na ulicy, a to zrobiono na Ukrainie i to jest dla nas niebezpieczne. Straumatyzowany przez wojnę naród a uzbrojony po zęby. I mamy przemyt broni na teren Polski na której dzieją się i dziać się będą jeszcze gorsze rzeczy, jeżeli nie postawimy temu tamy na najwyższym poziomie politycznym.
Natomiast jeśli chodzi o polskich patriotów , to trzeba usunąć wszelkie przeszkody w dostępie do broni. Trzeba aby państwo polskie przestało przeszkadzać polskim patriotom w podnoszeniu poczucia bezpieczeństwa – własnych rodzin i własnego sąsiedztwa. Polski patriota, nie pozbawiony przez sąd praw obywatelskich, Polak, któremu żaden sąd konstytucyjnych praw nie ogranicza ma prawo do posiadania broni. Tak było w Polsce przez wieki i dlatego Polska była bezpieczna, nawet w czasach w których nie utrzymywała stałej armii. Fazy regresu i upadku wiążą się z ograniczeniem prawa do noszenia broni. Najpierw pozbawiono tego prawa kmieci a potem przyszła pora na reglamentacje dostępu do broni dla każdego. Kiedy w 1939 roku przyszli Niemcy i Sowieci to mieli ułatwione zadanie bo były listy proskrypcyjne po starostwach; Sanacja kazała rejestrować każdą sztukę broni.

– A mimo to i tak udało się Polakom stworzyć największą armię podziemną w historii. Dzisiaj nie byłoby to możliwe...
– Ja chcę powrotu do myślenia o tradycji rycerskiej w nowoczesnym wydaniu ale nie chodzi o rycerstwo w rozumieniu grup rekonstrukcyjnych. Chodzi o to, że musimy postawić na rycerski patriotyzm, nie szowinizm plemienny oparty na jakimś resentymencie. 
 Czy to wszystkie o których mówię da się przeprowadzić tak aby wszystkim dookoła się podobały? Żeby w Brukseli, w Berlinie, w Londynie czy w Jerozolimie nam klaskali? Pytanie retoryczne, więc potrzeba na stanowisku prezydenckim takiego człowieka, który jak pisał Norwid „nie będzie się kłaniał okolicznościom”. I nie będzie czekał na oklaski – Niemców, Żydów, Anglosasów, Rosjan. Potrzeba człowieka, który nie będzie oczekiwał poklasku w mediach czy na dyplomatycznych salonach. Bo tylko zdecydowanie artykułując polską rację stanu możemy zapewnić nam i naszym dzieciom bezpieczeństwo. 

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Piotr Piorun

Aktualizacja: 07/03/2025 08:52
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Barnaba42 - niezalogowany 2025-03-07 17:53:59

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Zdegustowany - niezalogowany 2025-03-07 19:52:38

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do