
– Chciałem oderwać dzieciaki na osiedlu od komputerów i chyba mi się to udało. Same doszły do wniosku, że spotkania w gronie kolegów i koleżanek, tradycyjne gry i zabawy mogą być doskonałą alternatywą dla świata wirtualnego – ocenia Marek Zasiadły, mieszkaniec osiedla Rajsków, były kolarz a obecnie osiedlowy społecznik
Pod tym względem Rajsków zdecydowanie wyróżnia się spośród innych kaliskich osiedli. Bo o ile, w mieście podwórka i place zabaw generalnie opustoszały, to na Rajskowie przeciwnie – dzieci i młodzież wypełniają swój wolny czas na wspólnych spotkaniach, podchodach, berkach i innych zabawach, które doskonale integrowały ich rodziców i dziadków.
– Pomysł stworzenia Grupy (przez duże „G”) zrodził się już kilkanaście lat temu, kiedy wspólnie z przyjacielem z dzieciństwa chcieliśmy stworzyć miejsce do spotkań rodzinnych, warsztatów artystycznych – wyjaśnia pan Marek.
Przedwczesna, tragiczna śmierć przyjaciela w 2006 roku nie przekreśliła a jedynie przesunęła w czasie realizację planu. – Zauważyłem, jak błyskawicznie wyludniają się podwórka a młodzież swoją aktywność, czy relacje z rówieśnikami, przenosi do świata wirtualnego. Wspominając swoje dziecięce lata i dostrzegając kontrast pomiędzy ówczesną a współczesną rzeczywistością uznałem, że trzeba coś z tym zrobić, oczywiście na miarę swoich możliwości. Miałem plany i pomysły. I ideę – odciągnąć młodzież od komputerów. Dać im ruch, świeże powietrze i możliwość budowania interpersonalnych, rzeczywistych a nie wirtualnych, relacji – wyjaśnia pan Marek.
Sześć lat później, w 2012 roku, na podwórzu Zasiadłych na Rajskowie spotkało się siedmioro dzieci. Oczywiście wymagało to pewnych dyplomatycznych zabiegów ze strony pana Marka – chodzenia po domach i przekonywania, głównie rodziców, że mogą zaufać inicjatywie i pomysłodawcy i oddać pociechy pod opiekę.
Z całą pewnością i dziatwie i dorosłym pomysł i formuła spotkań spodobały się, bo na kolejne przychodziło już kilkanaście. Obecnie (oczywiście z wyłączeniem czasu epidemii) na palcach jednej ręki można policzyć tych, którym taka formuła wspólnego spędzania czasu akurat nie odpowiada.
– W okresie wakacji czy przerwy zimowej, nasze podwórko tętni życiem i gwarem w zasadzie non stop, natomiast w pozostałym okresie częstotliwość spotkań jest mniejsza, ale i tak staramy się, żeby spotkać się przynajmniej raz w tygodniu – informuje pan Marek.
W 2014 roku formuła spotkań uległa rozszerzeniu – do Grupy dołączyły dzieci niepełnosprawne co stało się przyczynkiem do istotnych zmian – od 2016 do dzieci z Rajskowa dołączyła Grupa sportowo-kulturalna MISZ-MASZ.
– Chciałem działać spontanicznie ale okazało się w pewnym momencie, że zderzyłem się ze ścianą. Załatwienie wielu spraw wymagało „papierka”, często padało pytanie: „Czy jesteśmy gdzieś zarejestrowani”. Zawsze się przed tym broniłem ale w związku z powyższym powołana została Fundacja MISZ-MASZ wspierająca działania Grupy MISZ-MASZ oraz innych potrzebujących – wyjaśnia społecznik.
Od tego czasu Grupa MISZ-MASZ stała się bardziej widoczna i bardziej rozpoznawalna. Nie tylko na terenie osiedla ale również Kalisza i okolic a to m.in. za sprawą „Na niby” – sztuki teatralnej o tolerancji autorstwa pana Marka, którą członkowie Grupy MISZ-MASZ prezentowali m.in w CKiS w Kaliszu oraz bodajże już we wszystkich kaliskich szkołach.
– Czy pragniemy rozgłosu? Bynajmniej – zastrzega Marek Zasiadły. – Robimy swoje i z tego czerpiemy satysfakcję a będzie ona większa, jeśli ktoś uzna nas za.. wzór do naśladowania – puentuje rozmówca.
(pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie