
Z rządowych i medialnych doniesień wynika, że od początku ogłoszenia tzw. pandemii koronawirusa, czyli od marca, do 7 września br. z powodu Covida w Polsce zmarło 2097 osób. Czy można je traktować jako ofiary koronawirusa? Zdaniem prof. Ryszardy Chazan nie jest to rzetelna informacja. W jej ocenie, liczba bezpośrednich ofiar Covid-19 w Polsce jest zdecydowanie mniejsza
Z danych opublikowanych niedawno przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że zdecydowana większość ofiar wirusa to osoby z tzw. chorobami współistniejącymi – schorzeniami serca, cukrzycą, nowotworami, przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, nadciśnieniem i chorobami nerek. Sars-Cov-2 jest też groźny dla osób z niedoborami odporności, czyli po przeszczepach oraz chorujących na AIDS.
Generalnie, na koronawirusowe infekcje najbardziej narażone są osoby starsze i schorowane. „Aż 68% śmiertelnych ofiar koronawirusa miało ponad 70 lat” – czytamy na portalu medonet.pl. W przedziale wieku od 40 do 50 lat były 42 ofiary a do 30 roku życia – 4.
W sprawie koronwirusa i taktyki walki z zagrożeniem, jaką realizuje polski rząd, głos zabrała prof. dr hab. n. med. Ryszarda Chazan, pracownik Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Pneumonologii i Alergologii na stanowisku profesora zwyczajnego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W jej ocenie liczba 2097 ofiar koronawirusa, nie jest rzetelną informacją. W rozmowie z portalem medonet.pl poddaje szczegółowej analizie dane dotyczące zachorowań i śmiertelności z powodu Covida. „Do dnia 7 września wykonano testy na koronawirusa u 2.751.419 osób. Test dodatni stwierdzono u 71.126, co stanowi około 3 procent. Tylko to też nie oznacza liczby chorych tylko liczbę dodatnich testów. W tym czasie zmarło 2097 osób, które miały dodatni test i w większości miały choroby współistniejące. Bez chorób współwystępujących zmarło w tym czasie 300 osób, co stanowi ok. 0,01 procenta. To nazywam rzetelną informacją, a nie epatowanie liczbą zgonów z powodu zakażenia koronawirusem kilka razy dziennie na przestrzeni miesięcy” – wyjaśnia profesor Chazan w rozmowie z dziennikarką portalu medonet.pl.
Młodzież, jej zdaniem, nie powinna być izolowana a szkoły zamykane. O ile na początku nie było wiadomo dokładnie z jakim zagrożeniem mamy do czynienia, to już po kilku tygodniach należało skorygować kurs. Tymczasem władze podjęły decyzję o przedłużeniu zamknięcia szkół i uniwersytetów. „Nie było przecież ciężkich zachorowań wśród dzieci i młodzieży. Izolacji wymagały raczej osoby w wieku podeszłym z czynnikami ryzyka” – wyjaśnia.
Co prawda, po wakacjach młodzież poszła do szkół, ale niedorzeczne jest scedowanie decyzji o ewentualnym zamknięciu szkoły na dyrektorów placówek. „Z jednej strony, podobnie jak całe społeczeństwo, są zastraszeni przez media, z drugiej obarczeni odpowiedzialnością za zdrowie dzieci i pracowników. Dzisiaj już wiadomo, że homeschooling wypalił system. Stan psychiczny uczniów i nauczycieli jest dużo gorszy niż przed epidemią” – ocenia naukowiec.
Równie krytycznie profesor Ryszarda Chazan wypowiada się o obowiązku noszenia maseczek i karania za ich brak. W jej ocenie, nie ma żadnych naukowych dowodów, że noszenie maseczki zabezpiecza przed zakażeniem. „Pokazały to analizy porównawcze danych z Belgii i Holandii, gdzie w jednym kraju był obowiązek zasłaniania ust i twarzy, a w drugim nie. Liczba zakażeń i zgonów była porównywalna” – twierdzi.
Jednocześnie przyznaje, że maseczki powinny nosić osoby chore z objawami przeziębienia oraz zdrowe z dodatnim testem. Należy również przypominać o częstym myciu rąk” – wyjaśnia i podkreśla, że dla ograniczenia epidemii ważniejsze niż zamykanie w domu młodzieży i wykonywanie testów osobom zdrowym czy wysyłanie na kwarantannę byłoby częste testowanie pracowników oświaty a zwłaszcza służby zdrowia. „To właśnie osoby opiekujące się bezpośrednio chorymi w szpitalach i domach opieki są nosicielami wirusa. Nie wolno zamykać ludzi w czterech ścianach! Nie wolno dopuścić do tego, żeby strach spowodował większe straty niż wirus” – zaznacza R. Chazan i przypomina o wzroście liczby zaburzeń psychicznych oraz samobójstw, co w dużej części jest konsekwencją histerii nakręcanej przez media.
„Od wybuchu epidemii stacje telewizyjne, radio czy portale internetowe prześcigały się w przekazywaniu katastrofalnych, niesprawdzonych i niespójnych wiadomości. To dezinformacja jest podstawową przyczyną lęku i strachu. Narracja wojennego zagrożenia zrobiła swoje. Dzisiaj ludzie boją się normalnie żyć i dobrowolnie godzą się na ograniczanie własnej wolności” – ocenia.
Podobnie, jak społeczeństwo, ubezwłasnowolnieni zostali również lekarze, którzy powinni zabrać w tej sprawie głos. „Nie słyszałam w tym czasie wypowiedzi konsultantów krajowych, kierowników klinik Uniwersytetów Medycznych czy przedstawicieli Towarzystw Naukowych” – ubolewa prof. Chazan i wskazuje na formalny zakaz wypowiedzi dla konsultantów wojewódzkich, które byłyby sprzeczne z oficjalnymi komunikatami.
W ocenie profesor zabrakło rzetelnej informacji. Czyli tego m.in, że koronawirusy znane są od co najmniej 60 lat. Że są przyczyną kilku do kilkunastu procent infekcji górnych dróg oddechowych. Powodują zapalenie oskrzeli czy płuc. I że w Polsce każdego dnia umiera średnio 1200 osób...
Tymczasem... przekierowanie służby zdrowia na walkę z wirusem spowodowało faktyczne jej zamrożenie. Uniemożliwiło wielu chorym dostęp do specjalistów i lekarzy rodzinnych. „Wiele procedur kwalifikowanych jako konieczne zostało zawieszonych. [...] Tysiące łóżek było przez wiele miesięcy niewykorzystanych. Kilka miesięcy opóźnienia w wykonywaniu planowych świadczeń zdrowotnych (...) odbije się na zdrowiu społeczeństwa w najbliższych miesiącach i latach. I tak długie kolejki do specjalistów tylko się wydłużą” – podsumowuje profesor Chazan.
Opr. (pp)
Źródło: medonet.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Najdziwniejsze jest to, że nawet poważni ludzie nabrali się na ten propagandowy cyrk. Jedni się opamiętali, inni do tej pory wierzą. Dlaczego wiele mediów nie podaje statystyk ile cierpi na inne choroby? To jest nierówne traktowanie obywateli, nie można zajmować się tylko jedną przypadłością. Żenująca jest postawa rządzących oraz służb sanitarnych, które dziwią się, że Polacy zamiast okazywać wdzięczność, buntują się. Dalej z uporem maniaka decydenci sieją propagandę strachu, w którą wierzy coraz mniej ludzi (a może i wynajmują ludzi do hejtowania lub ukrywania niewygodnych komentarzy? - mam takie wrażenie). Nie mówię, że wirusa nie ma, ale na Ziemi choroby były, są i będą. Takie jest życie, ale czy z tego powodu mamy zamykać się w domach? Od początku uważałem izolację za błąd. Trzeba było zachęcać ludzi do uprawiania sportu, a nie zamykać ich w domach. Widok tłumów to nie powód do strachu, lecz obrazek napawający optymizmem, że ludzie nie wygłupiają się i normalnie żyją. Skończmy ten cyrk.
Najgorsze ,Najdziwniejsze jest niestety to, ze kiedy słyszymy taka wypowiedź to i tak nic się nie zmieniło. Powiedz mi proszę...dlaczego cały świat reaguje podobnie???Przecież świat ma naukowców również. Wczoraj słuchałam wypowiedzi jednego z lekarzy, który powiedział...mowie, pisze wszędzie gdzie można (sanepid, inspekcje itp)i co???CISZA!!!jeden schemat prawie wszędzie...o co chodzi ????
Straszne jest to, jak ta propaganda wpłynęła na ludzkie umysły. Ludzie boją się przyjmować gości czy wychodzić z domu. Każdy, kto chce odkłamać propagandę, okrzyknięty jest zwolennikiem teorii spiskowych, np. o celowym wypuszczeniu wirusa. A ja nie twierdzę, że go celowo wypuszczono, tylko że choroby są elementem ziemskiego życia, czy nam się to podoba, czy nie. Można szukać lekarstw, ale te maseczki i dystans spowodowały więcej szkód niż korzyści. Gdyby nie to "wypłaszczanie krzywej", może byłoby już po wszystkiemu, a przynajmniej sytuacja wyglądałaby jak z każdą inną chorobą.
WIDZĘ, ŻE ZABURZENIA PSYCHICZNE SZCZEGÓLNIE DOTKNĘŁY PSEUDOPROFESORÓW
Brawo, nic dodać,nic ująć. Ona pierwsza dostanie respirator .
nauczycieli na emeryturze nikt nie zmusza do pracy............ a czy ta baba w ogóle zdaje sobie sprawę, ile wynosi nauczycielska emerytura? wyżyje za 1500 zł???? bezczelne babsko To właśnie przez tę "młodzież" teraz czekam , czy nie pojawią się objawy, w szkole u wielu zdiagnozowana wirus. Żaden nie zachowywał dystansu, żaden nie nosił maski.