
Sejm. Poseł Konfederacji, Sławomir Mentzen pokazał, że posłanka wnioskująca ustawę o kryptowalutach nie rozumie elementarnych podstaw tej dziedziny, a mimo to próbuje tworzyć przepisy dla całej branży w państwie. Według Mentzena – nieudolnie czyta z kartki, myli pojęcia, a tym samym rolę posła sprowadza do bezrefleksyjnego naciskania przycisku.
Mentzen jasno i klarownie wyliczał: posłowie koalicji nie wiedzą, czym są kryptowaluty, blockchain, stablecoiny czy smart kontrakty, a chcą to regulować. Gorzej: „Pani Skowrońska z kartki nie potrafi przeczytać "blockchain”, bo nigdy sie z tym nie zetknęła, natomiast czuje się upoważniona żeby regulować ten rynek i mówić branży co dla tej branży będzie lepsze" – grzmiał. A jednocześnie forsowana ma być ustawa o wiele bardziej restrykcyjna niż narzuca nam to unijne MiCA. Posłanka proponuje narzucić Polakom ponad 300 stron przepisów i na dodatek absurdalnie wysokie kary – nawet surowsze niż za prowadzenie banku bez zezwolenia – i jeszcze dokłada penalizację za napisania smart kontraktu.
Przy okazji dostaje się też KNF-owi. W ocenie Mentzena urząd od lat „tępi” krypto, przez co firmy nie mogą zakładać kont w polskich bankach, a na listę ostrzeżeń trafiały nawet duże, regulowane podmioty takie jak legalny bank. Według zgłaszanego projektu nowy rejestr miałby kuriozalnie pozwalać KNF-owi jednym ruchem wyłączać strony internetowe firm – bez szans jakiegokolwiek odwołania. Efekt? "Mrożący". Kto przy zdrowych zmysłach zainwestuje w kraju, gdzie urzędnik według swojego "widzimisię" może w każdej chwili zgasić firmie światło?
Sedno sprawy jest proste i jednocześnie bolesne: posłowie hojnie wynagradzani z naszych pieniędzy nie rozumieją tematu, ale i tak głosują. Robią z Sejmu bezmyślną taśmę produkcyjną ustaw - bez refleksji, bez wiedzy, za to z kosztami dla przedsiębiorców, miejsc pracy i w ostateczności dla nas wszystkich. Ot, taki teatrzyk dla gawiedzi, że niby mamy demokrację.
Na koniec wypowiedzi poseł Mentzen bardzo konstruktywnie proponuje: wyrzucić ten projekt do kosza i przygotować krótką ustawę „MiCA plus zero" dopisków, czyli bez doklejania nadregulacji, tak jak to zrobiły inne kraje w Europie. Ponadto proponuje zobowiązać KNF, by banki przestały z automatu odcinać firmy krypto od rachunków. A jeśli większość rządząca w parlamencie się uprze? Cóż, został apel o prezydenckie weto, by „nie wysyłać polskiej branży za granicę”.
Na chwile obecną jest tak, że posłanka odczytała kartkę, a branża odczytała sygnał "Nie inwestujcie w Polsce”, ale ciekawe co odczytają z tego wyborcy.
Sedno polega na tym, że obecny system bankowy, jest zcentarlizowany, oparty na banku centralnym i "władca" może dodrukować pieniędzy ile chce (inflacja), a potem zniszczyć je robiąc tzw. wymianę pieniędzy, bez pytania się pokrzywdzonych i oszukanych obywateli. Na dodatek system ten jest przestarzały (ma setki lat) i na skraju upadku. Natomiast system oparty na kryptowalutach jest zdecentralizowany nad którym władze mają obywatele. Inaczej mówiąc chodzi o to, kto ma władzę nad Twoimi pieniędzmi: Ty, czy posłowie tacy jak posłanka zgłaszająca ustawę.
A.W.
Blockchain to obywatelski (publiczny) zapis komputerowy pozwalający bez nadzoru jakiegoś urzędu sprawdzić transakcje “kto, komu, ile” w kryptowalutach, gdzie wszystko jest zapisane jednocześnie na wielu komputerach rozsianych po całym świecie. Każda porcja tego zapisu z transakcjami to blok, a kolejno powstające bloki łączą się w jeden niezmienialny i skontrolowany łańcuch, czyli "blockchain". Zanim jednak blok trafi do łańcucha, to sieć wspólnie go sprawdza. Gdy blok już wejdzie, nie da się go cofnąć ani podmienić bez wiedzy całej sieci. Dzięki temu nie potrzeba banku ani jakiejś państwowej instytucji – wszyscy widzą saldo i historię ... albo oszustwo.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie