
Koniec listopada, szczególnie wtedy gdy temperatury powietrza są dodatnie, może okazać się bardzo rybnym. Musimy się jednak wstrzelić w miarę ustabilizowane ciśnienie. Jesień bywa kapryśna i skoki ciśnienia są jej wizytówką. Jeśli aurę uzupełnią często wiejące ze wschodu zimne wiatry, niewielu wędkarzy ma ochotę na wyprawy. O ile w zbiornikach zaporowych – jeśli nie zostaną na nie nałożone zakazy łowienia po zarybieniach – trudno jest odnaleźć zgrupowane w zimowe stada ryby, to zaciszne zakola rzeczne ze spowolnionym przepływem lub starorzecza posiadające stały dopływ wody z rzeki, mogą obfitować w ryby. Niewielka ilość zanęty – koniecznie barwą dobrana do dna łowiska - wymieszana z ciemną gliną argille lub ziemią, uzupełniona np. dżokersem (jeśli nie mamy dżoka, możemy spróbować dodać parzone pinki, ale w niewielkiej ilości), może przywabić i sprowokować ryby do żerowania.
Niestety w zimnych porach roku jest ono często krótkotrwałe, może trwać tylko kilkanaście minut, ale warto czekać na tę chwilę, bo nagroda za wytrwałość jest wspaniała. Kilkanaście pięknie wybarwionych ryb – przynajmniej mnie – sprawia tak wielką radość, że mogę wędrować nabrzeżem rzeki przez kilka kilometrów, aby tylko odnaleźć zimowisko ryb.
Tym razem łowiłem ryby w rozlewisku, które utworzyło się wiele lat temu na strudze wypływającej ze zbiornika zaporowego. Spławik firmy Middi – waggler o wyporności 3BB – żyłka główna 0,14 mm, przypon 0,09 mm z haczykiem nr 20. o barwie czerwonej, tworzyły zestaw, który sprawdził się w wietrznych warunkach bardzo dobrze. Warto wyjaśnić, że oznaczenia, które stosują wędkarze angielscy, są nieco inne od naszych. Oznaczenia AAA, BB itd. oznaczają wagę śrucin, którymi należy obciążyć zestaw. Śruciny o sygnaturze AAA ważą 0,8 g (w przybliżeniu), natomiast BB 0,4 g. Jeżeli na spławiku producent umieścił napis „3BB”, oznacza to, że całkowita wartość obciążenia wynosi 1,2 g (3x0,4g). Śruciny kupowane w opakowaniach zbiorczych mają podobne opisy, stąd duża łatwość doboru obciążenia do spławika. Warunkiem podstawowym jest rzetelność producenta, który – co często zdarza się w Anglii – testuje spławiki z poszczególnych partii produkcji, sprawdzając, czy umieszczony na spławiku napis zgadza się z rzeczywistością. Zastosowany przeze mnie waggler był lekki, ale pozwalał zatopić żyłkę pod powierzchnią wody, chroniąc ją przed działaniem wiatru. Zestaw stał w bezruchu po zarzuceniu. Wbrew pozorom, spływanie zestawu na stojącej wodzie zniechęca ryby do chwytania „ruchomej” larwy ochotki. Ponieważ pole łowienia znajdowało się w odległości około 15 m, tak lekki zestaw w zupełności wystarczył. Po zanęceniu na pierwsze brania czekałem około godziny. Ciemna, ołowiana barwa wody nie nastrajała optymistycznie, a do tego zimny wiatr mocno obniżał moje wędkarskie morale. Warto było jednak czekać, bo gdy ryby zainteresowały się w końcu zanętą i ochotkami na haczyku, zabawa była wspaniała. Wiem, że ryby zwabiła zanęta z dżokersem, bo w pyszczkach złowionych rybek, często widać było jej drobinki z dżokersami. Intensywne brania trwały około 30 minut i skończyły się równie nagle, jak rozpoczęły. Łowiłem początkowo na jedną, a później na dwie larwy ochotki haczykowej. Niestety larwy pinki nie przypadły płociom do gustu. Ilość brań z jej zastosowaniem była znikoma.
Pęczkowanie ochotki lub dżokersa
Wielu wędkarzom sprawia problem używanie ochotki. Zakładanie jej na haczyk stanowi najtrudniejsze zadanie. Jesień jest jednak tym okresem w kalendarzu wędkarskich połowów, gdy staje się ona przynętą, która – jako jedyna - może zachęcić ryby do jej chwycenia. O ile pojedyncze larwy – często bardzo skuteczne na zaskakująco duże ryby – trzeba zakładać na niewielkie haczyki, to pęczkowana ochotka jest w użyciu dużo łatwiejsza. Wystarczy zaopatrzyć się w niewielki przyrząd, który służy do zakładania gumek na pelety oraz kulki proteinowe, i wykorzystać go do pęczkowania ochotek. Z gumowego wężyka (doskonale rolę tę spełniają używane do maszynek rowerowych tzw. wentyle, szczególnie te o barwie czerwonej lub pomarańczowej), należy uciąć 2-3 mm odcinki, które wykorzystamy w bardzo prosty sposób. Po nałożeniu fragmentu wentyla na rozwierającą się końcówkę, wciskamy tłoczek rozszerzając gumkę i wkładamy w masę dżokersa. Po puszczeniu tłoczka gumka ściska nabraną w ten sposób treść. Teraz wystarczy chwycić haczykiem gumkę, i całość doskonale trzymać się będzie na haczyku.
Marek Grajek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie