
Kiedy Patrycja Wojtas miała 11 lat, rozpoczęła swoją przygodę z wędkarstwem. Wówczas nie sądziła, że stanie się to jej pasją i będzie reprezentować Polskę w zawodach międzynarodowych. Tym bardziej nie sądziła, że wraz z drużyną zdobędzie zloty medal na mistrzostwach świata. Przez lata umiejętnie godziła czas na realizację pasji i na naukę. W 2011 roku spełniło się jej marzenie, jest funkcjonariuszem Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu
Początek naszej rozmowy wcale nie upłynął na rozmowie o ta…kich rybach. Gawędziliśmy o psach. St. sierż. Patrycja Wojtas jest przewodnikiem psa służbowego w Wydziale Patrolowo – Interwencyjnym Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. O psach może rozmawiać tak samo długo, jak o rybach. Zawsze widziała siebie w służbach mundurowych, a idealnie byłoby, gdyby jej towarzyszem był pies. – Cztery lata temu zostałam przewodnikiem. Mam dwa psy. Pierwszego do wykrywania narkotyków, a drugiego patrolowo – tropiącego. Z tym drugim w parze z kolegą z Ostrowa Wielkopolskiego drużynowo zajęliśmy pierwsze miejsce w ogólnopolskich zawodach. Można powiedzieć, że psy są ze mną 24 godziny na dobę. Trzymam je w kojcu na terenie posesji, gdzie mieszkam – opowiadała pani Patrycja. Jest kaliszanką, absolwentką II Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki. Po maturze kontynuowała naukę na Uniwersytecie Wrocławskim na kierunku biologia stosowana. Równocześnie starała się o pracę w Policji. W 2011 roku została przyjęta do służby. Zdecydowała się wziąć urlop dziekański i na jakiś czas przerwała studia. Szkołę policyjną ukończyła w Słupsku. W krótkim czasie wróciła na uczelnię, kontynuowała studia systemem zaocznym. Po licencjacie studia magisterskie ukończyła na Uniwersytecie Łódzkim (biologia molekularna).
Łowiła 1000 uklejek w ciągu trzech godzin
Studia i służba w Policji nie przerwały jej wędkarskiej pasji. – Przygoda z wędką rozpoczęła się w 2001 roku. Miałam 11 lat, kiedy wspólnie z bratem wzięłam udział w zawodach wędkarskich, zorganizowanych z okazji Dnia Dziecka na Szałe. Brat wygrał, a ja zajęłam drugie miejsce. Natomiast tak na serio wędkarstwem spławikowym zaraziła mnie kilka lat później Ewelina Wernicka, wówczas czołowa wędkarka Polski. To ona przekonała mnie do startów w zawodach rangi ogólnopolskiej. Starty poprzedzały godziny spędzone nad wodą, doskonalące techniki wędkowania, głównie uklejek. To właśnie te małe rybki, ważące 7 – 15 gramów, najczęściej decydowały o moich późniejszych wędkarskich sukcesach. Nastawiając się na łowienie uklejek trzeba mieć nie tylko wytrenowaną technikę, odpowiednio dobrany sprzęt, ale także bardzo dobrze zorganizowane stanowisko, bo ważne jest utrzymanie szybkiego tempa wyciągania ryby, wyhaczenia i wrzucenia jej do sadza, jak trzeba założenia kolejnego robaka oraz ponownego rzutu. I tak czynności te trzeba powtórzyć jeśli nie kilkaset, to ponad tysiąc razy. Nie ma w tym przesady. Jeżeli wygrywałam zawody, mając złowione około 15 kg uklejek, to łatwo policzyć, że w ciągu trzech, a obecnie czterech godzin trwania zawodów musiałam złowić około 1000 uklejek. Po pierwszych znaczących sukcesach zainteresował się mną warszawski Klub Miraż, a po trzech czy czterech latach przeszłam do poznańskiego klubu „Leszcz”. Pierwszą nominację do kadry narodowej otrzymałam w 2007 roku, a od 2010 roku mam stałe miejsce w kadrze – wspominała pani Patrycja.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Potwierdza się teza, że lepiej dać wędkę niż rybę.