Reklama

Karpiowanie - podstawowe wiadomości

16/08/2020 06:00

Kiedy w listopadzie 2018 r świat obiegła informacja o nowym rekordzie świata w połowie karpi na wędkę, świat karpiarzy oszalał. Michel Schoenmakers złowił na węgierskim łowisku „Euro-Aqua” pierwszego karpia powyżej 50 kg. Fantastycznie wielka ryba została oficjalnie uznana za nowy rekord świata. Podczas ważenia waga wskazała dokładnie 51,20 kg. Pierwszy raz przekroczona została magiczna bariera 50 kg. 

  Aby tak wielkie ryby łowić, trzeba być pełnokrwistym karciarzem, bo karpiarstwo, jak określa je Wojciech Warmuz, karpiarz i właściciel firmy Warmuz Baits – to choroba, nieuleczalna choroba. Frajda, radość, satysfakcja, ale też godziny, dni, a nawet tygodnie bez ani jednego brania. To wreszcie styl życia – dodaje. Prawdziwy karciarz to wędkarz, dla którego wszystkie złowione ryby są traktowane z pełnym szacunkiem i ich bezpieczeństwem. Drugą stroną profesjonalnego wędkarstwa karpiowego, w przekonaniu większości wędkarzy, którzy oceniają je z perspektywy własnych możliwości, są wydatki. W. Warmuz twierdzi jednak, że tak nie jest. - Nie trzeba wydawać tysięcy, żeby złowić karpia. Jasne, jeżeli chcemy poświęcić się temu w stu procentach i w profesjonalny sposób odkrywać najtrudniejsze łowiska, to musimy zainwestować. Ale jeżeli chcemy złowić karpia podczas krótkiego wypadu nad wodę, to wystarczy solidna wędka za 100-200 złotych, do tego kołowrotek, żyłka, haczyk, ciężarek, przynęta i możemy cieszyć się z holu pięknego i walecznego karpia.  Ci z wędkarzy, którzy chcieliby rozpocząć karpiową przygodę, powinni poznać podstawy, które są niezbędne w każdej wędkarskiej dziedzinie.  Właśnie taki cel będzie przyświecał kolejnym artykułom dotyczącym łowienia karpi, które pojawią się w Życiu Kalisza. 
Wędkarstwo karpiowe rozwija się w nieprawdopodobnym tempie. Nowe rozwiązania zagadnień technicznych, dotyczących łowów tej wspaniałej ryby, pojawiają się jak grzyby po deszczu. Prasa specjalistyczna pełna jest zaawansowanej wiedzy, ogromu nazw obcojęzycznych i jeszcze większej ilości propozycji przeróżnych przynęt, które mają gwarantować połów rekordowych ryb. W całym tym tumulcie informacyjnym bardzo trudno jest się odnaleźć wędkarzom, którzy do tej pory z takim łowieniem nie mieli do czynienia, podstawowe informacje.    Wypełnimy tę lukę. 

  Każdy specjalistyczny film, książka czy poradnik sugeruje, abyśmy rozpoczęli od wyboru łowiska. Karpiarska przygoda powinna rozpocząć się od rozpoznania terenu, obserwacji, analizy zdobytej wiedzy i… cierpliwości. Zanim przystąpimy do przygotowania stanowiska, powinniśmy mieć przekonanie, że w pobliżu, lub na obszarze który będziemy penetrowali wędkami, karpie są obecne. Tego typu działania dotyczą wód PZW, bo gospodarze łowisk specjalnych, oferujący swoje usługi w tym zakresie, zazwyczaj mają dokładne informacje o rybostanie zbiornika, miejscach, w których ryby złowiono i gdzie należy ich szukać.

  Poznawanie łowiska musimy rozpocząć od solidnego gruntowania jego dna. Rozpoznanie miejsc porośniętych podwodną roślinnością, zagłębienia i wypłycania interesującego nas obszaru, odkrycie zalegających na dnie łowiska przeszkód, namierzenie obszarów twardego i miękkiego dna, pozwolą wybrać miejsce, w którym położymy nasze zestawy razem z zanętą. Wszystkie te zadania możemy wykonać stosując bardzo proste rozwiązania. Mowa o tradycyjnym gruntowaniu z użyciem markera lub zwykłego, dużego spławika . (Zobacz zdjęcia w internetowym wydaniu ŻK) Najważniejsze jest, aby był on dobrze widoczny ze sporej odległości.  Poznanie zasad działania tego prostego urządzenia przyda się również podczas połowów innymi metodami. 

  Przygotowujemy wędkę o sile wyrzutu min. 40 g, z kołowrotkiem, na którym mamy nawiniętą żyłkę np. 0,25 mm. Jej grubość musi wytrzymywać przeciążenia podczas wykonywania rzutów ciężarkiem o masie minimum 25 - 30 g. Na blanku wędki, w odległości np. 25 cm od rolki kabłąka kołowrotka (Zobacz zdjęcie w internetowym wydaniu ŻK), naklejamy znacznik. Montowanie markerowego zestawu (po przeciągnięciu żyłki przez przelotki), rozpoczynamy od nawleczenia na żyłkę ciężarka, a następnie do końca żyłki dowiązujemy krętlik z agrafką. Będzie on służył do umocowania markera. Patrząc na zestaw od strony wędki mamy w kolejności ciężarek, a na końcu marker. Po zarzuceniu zestawu waga ciężarka zatopi całość pod wodą. Po opadnięciu na dno naszego zestawu, w delikatny sposób wybieramy kołowrotkiem żyłkę, aż do chwili, gdy poczujemy opór. Marker został ściągnięty do ciężarka. Chwytając palcami żyłkę tuż przy rolce kabłąka kołowrotka wyciągamy ze szpuli odcinek żyłki, który odpowiada odległości jaką wskazuje naklejony znacznik. W moim przykładzie jest to 25 cm. Zwolniona żyłka pozwala markerowi na wynurzanie się, a liczone przez nas odcinki uwalniane z kołowrotka wskazują głębokość łowiska w chwili, gdy marker ukarze się na powierzchni wody. Zwijamy jeszcze raz całość do poczucia oporu. Teraz, znając długość żyłki, którą nawija kołowrotek na szpuli podczas jednego pełnego obrotu korbką (każdy kołowrotek ma tę wartość inną), możemy metr, po metrze, rozpoznać głębokość łowiska przybliżając stopniowo markera do siebie. Choć jest to bardzo pracochłonna metoda, pozwala na bardzo dokładne poznanie charakterystyki dna zbiornika. Błędem jest wiązanie markera bezpośrednio do jego kilu. Gdy na dnie zbiornika zalega muł, ciężarek może wciągnąć w niego wskaźnik, a ten może nie wypływać na powierzchnię pomimo luzowanej żyłki. Niejednokrotnie spotkałem się z takim zjawiskiem. Rozwiązanie tego problemu podsunął Przemysław Mroczek, jeden z pierwszych profesjonalnych łowców karpi w Polsce. Zanim umocujemy marker bezpośrednio na końcu zestawu, zaleca dowiązanie do niego odcinka żyłki (plecionki), odpowiadający odległości ok. 25 cm, np. tyle samo ile wynosi odległość zaznaczona na blanku wędki. Po zarzuceniu i ściągnięciu markera do ciężarka, dowiązany odcinek pozwoli mu na pływanie w toni. Podczas pomiaru wystarczy teraz dodać tę wartość do obliczonej ilości wysnutych odcinków z kołowrotka. 

Pamiętajmy, że rozpoznanie łowiska to podstawowy kanon skutecznego wędkowania. Posiadacze echosondy mają w takim przypadku dużo łatwiejsze zadanie, ale i my możemy sobie poradzić z tym zagadnieniem przy pomocy markera.
Marek Grajek    

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do