KLA na rozdrożu

Prezydent Kalisza jest zaniepokojony sytuacją w Kaliskich Liniach Autobusowych i daje do zrozumienia, że w firmie potrzebne są zmiany

To ciąg dalszy sprawy zapoczątkowanej listem działających w KLA związków zawodowych, skierowanym do prezydenta z prośbą o pomoc i mediację. – W obecnym problemie KLA skupiają się trzy podstawowe wątki: roszczenia związków zawodowych, w tym najważniejsze – płacowe, sprawy relacji wewnątrzzakładowych między organami spółki a związkami oraz sytuacja ekonomiczna spółki wraz z perspektywami dalszego funkcjonowania KLA. Nie chcę w tym momencie wypowiadać swojej opinii, choć już rysuje się ona dość wyraźnie – oświadczył w ub. tygodniu Janusz Pęcherz. Jednocześnie poinformował, że ustanowił swojego pełnomocnika ds. kontaktów ze związkami zawodowymi działającymi w tej spółce. Został nim wiceprezydent Tadeusz Krawczykowski (na zdj.). – Sytuacja w KLA nie jest łatwa, nie jest też łatwa sytuacja Miasta, dla którego zapewnienie komunikacji zbiorowej jest obowiązkiem statutowym. Musimy wziąć pod uwagę już nie interes firmy, w której Miasto ma 82 proc. udziałów, ale cały kompleks zagadnień dotyczących tego, jak komunikacja zbiorowa w naszym mieście ma wyglądać, czy powinna opierać się tylko na KLA, czy stanowić system otwarty, w którym obecni będą inni przewoźnicy. Stawiam tu i teraz pytania, które wymagają uczciwych odpowiedzi. Takie mogą pojawić się tylko w formie debaty publicznej – zaprasza do dyskusji prezydent. Redakcja ŻK do tej dyskusji zaprosiła się już sama i to wiele lat temu. Wniosek jest prosty: system otwarty i co najmniej kilku przewoźników zamiast jednego. A szczegóły i gwarancje powinny podlegać dalszym rokowaniom – pomiędzy Miastem a poszczególnymi przewoźnikami.            
(kord)