
Koronawirus wszystkim daje się we znaki. Również wędkarstwo zostało ograniczone przez jego oddziaływanie. Odwołano wszelkie imprezy wędkarskie, spotkania, nawet w najmniejszych grupach. Na stronach internetowych Okręgu Kaliskiego PZW oraz rodzimych kół, wszędzie komunikaty potwierdzające fakt, że wędkarstwo grupowe zatrzymało się. Na jak długo? Chyba nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Wielu wędkarzy zastanawia się, czy indywidualny wyjazd nad wodę również objęty jest zakazem. Po rozmowie z rzeczniczką Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu, asp. Anną Jaworską-Wojnicz, można wysnuć wniosek, że najbardziej odpowiedzialnym zachowaniem będzie pozostanie w domu. Analiza przekazanych przez premiera Mateusza Morawieckiego informacji na temat konieczności podjęcia działań, mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa, nie pozostawia również wątpliwości. W punkcie 1. obowiązującego od 24 marca do 11 kwietnia 2020 r rozporządzenia, odnajdujemy treść: z domu można wyjść tylko do pracy, w „ważnych sprawach życiowych” (do sklepu, do apteki, żeby wyprowadzić psa) lub z powodu uczestnictwa w wolontariacie. Pamiętajmy, że to kontrolujący nas policjanci oceniają daną sytuację i mają prawo nałożenia mandatu do 5 tyś. zł.
Stanowisko Polskiego Związku Wędkarskiego w tej sprawie, wyjaśnia informacja umieszczona na stronie internetowej Zarządu Głównego.
W związku z wprowadzonym od dnia 25 marca do 11 kwietnia 2020 r. ograniczeniami w swobodnym poruszaniu się (Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 24 marca 2020 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii) oraz licznymi zapytaniami kierowanymi do Biura Zarządu Głównego w sprawie wprowadzenia zakazu wędkowania na wodach użytkowanych przez Polski Związek Wędkarski informujemy: 1. Obecnie Polski Związek Wędkarski nie przewiduje wprowadzenia ogólnopolskiego zakazu wędkowania na wodach ogólnodostępnych będących w użytkowaniu PZW. W poszczególnych przypadkach taki zakaz może odnosić się do łowisk specjalnych lub wynikać ze szczegółowych przepisów prawa miejscowego np. zarządzenia wojewody. (http://www.pzw.org.pl/zgpzw/wiadomosci/203457/60/)
Podsumowując obecną sytuację. 1. PZW nie wprowadziło (jak na razie) ogólnopolskiego zakazu wędkowania na wodach przez siebie użytkowanych; 2. Jeżeli samodzielnie pojedziemy w jakieś odludne miejsce, w którym nie będziemy narażeni na bezpośrednie obcowanie z innym wędkującym (mamy na uwadze zarówno nasze, jak i innych napotkanych, bezpieczeństwo), prawdopodobnie nikt nie będzie interpretował naszego zachowania jako niebezpiecznego społecznie; 3. Pomimo ograniczeń w poruszaniu się na terenie RP, spacery są dozwolone. Wnioskować można, że i wędkowanie w samotności jest dozwolone, ale …interpretacja przepisów należy do kontrolujących nas policjantów.
Jak spożytkować czas, gdy siedzimy w domu?
Od dawna obiecywałem sobie, że dokonam zakupu specjalnego organizera do przechowywania przyponów feederowych. Wiązanie stągiewiek podczas łowienia, uważam za formę masochizmu. Wiadomym jest, i nie ma sensu z tą opinią zawodowców dyskutować, że poszukiwanie brań podczas gruntowych metod łowienia, opiera się, między innymi, na znalezieniu odpowiedniej długości przyponu, który będzie odpowiadał rybom. Trudno jest wytłumaczyć, dlaczego jednego dnia biorą przynęty leżące w pobliżu koszyczka zanętowego, częstokroć wybierając bezpośrednio z niego cząstki zanęty, a innym razem, koszyczek je odstrasza. Właśnie wówczas należy przypon wydłużyć. Ileż razy słyszałem, że nie było brań, ale łowiącemu „nie chciało się” niczego zmieniać. Przyczyna leży właśnie w posiadaniu różnej długości przyponów, których wymiana (dłuższe – krótsze), trwa dosłownie kilkanaście sekund. Jeśli nie mamy takiego zapasu, cały proces wydłuża się i rezygnujemy z tej formy poszukiwania brań.
Inny przypadek, który osobiście przeżyłem podczas zawodów, miał miejsce nad brzegiem Murowańca. Po około godzinnym, bezowocnym oczekiwaniu na branie, gdy poszukiwania ryb w różnej odległości od stanowiska nie przynosiły żadnych rezultatów, postanowiłem – miała to być ostatnia deska ratunku – zmienić długość przyponu. 50 cm, którym łowiłem, zmieniłem na 120 cm. Na małym haczyku umieściłem dwie ochotki i jedną czerwoną pinkę. Jakież było moje zdziwienie, gdy po niedługim czasie od zarzucenia zestawu, szczytówkę wędki delikatnie przygięła jakaś ryba. Branie. Po zacięciu okazało się, że złowiłem 400 g leszcza. Teraz brania następowały dość często, ale nie byłem w stanie odrobić strat. To nie ważne. Najważniejsze, że znalazłem rozwiązanie bezrybnego, jak się wydawało, łowiska. Od tej pory zawsze mam z zapasie różnej długości i grubości przypony feederowe.
Na rynku wędkarskim znaleźć można wiele różnych organizerów. Różnią się miedzy sobą zarówno ceną – i tu warto poświęcić troszkę czasu na poszukiwania – jak i formą. Pamiętajmy, że w cenę produktu wkalkulowana jest również nazwa firmy. Wiadomym jest, że za te „markowe”, zapłacimy dużo więcej, niż za mniej znane. Jakość wykonania poszczególnych elementów zestawu, częstokroć w ogóle nie różni się tak znacznie, jak wskazywać może cena.
W moim piórniku znajduje się 10 specjalnie wyprofilowanych szpulek wykonanych ze specjalnego tworzywa EVA. Do każdej szpulki dołączony jest specjalny klips, którym mocuje się pętelkę przyponu, którego haczyk wbija się w tworzywo. Jednakowej długości przypon – pamiętajmy, że metrowe, wcale nie są rzadkością podczas połowu ryb w rzekach – możemy nawinąć na jedną szpulkę. Jeśli na każdej ze szpul, umieścimy np. 10 stągiewek, a w piórniku mamy 10 szpulek, to łatwo obliczyć, że nad wodę wyruszymy z zapasem 100 przyponów o różnych grubościach i długościach. Do tego wszystko spakowane w bardzo estetycznym etui, zabezpieczającym nasze żyłki przed przetarciami i innymi uszkodzeniami. Na każdym ze zwijadełek umieszcza się opis dotyczący: przekroju żyłki, z której wykonano przypon, wielkości zastosowanego haczyka oraz długości. Przy tak przygotowanym zestawie przyponów, bardzo łatwo wybrać ten właściwy do zastosowania. To bardzo wygodne rozwiązanie. (Zobacz zdjęcia na stronie internetowej ŻK)
Marek Grajek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No i właśnie, przepisy nie są jednoznaczne, jak można decydować o tym czy ktoś dostanie mandat czy nie na podstawie interpretacji policjanta. Policja ma egzekwować przepisy a nie interpretować jak im się podoba. Gdzie tu jest obywatel?
No właśnie. Osobiście uważam, że pewna ilość aktywności fizycznej każdemu jest potrzebna. Skoro można wyprowadzić psa, to czemu nie iść na ryby, biegać czy jeździć na rowerze? Nie powinno być tu swobodnej interpretacji policjanta, lecz jasno należałoby określić, że jest to w pewnym zakresie niezbędne do życia. Oczywiście indywidualnie, a nie zbiorowo, aby zachować ostrożność.
Na ryby nie można iść? Poj.bało! Nawet w stanie wojennym komunie to nie przeszkadzało. Ale wybory kaczorowe mają być i już!
No właśnie chory przepis z tym wędkarstwem bo na Odrę w odludne miejsce nie ma opcji pojechać. A są zakłady gdzie nadal pracują osoby jak np linki gdzie osoba jedna od drugiej pracuję w odległości 0,5m.Zobaczcie co się dzieje przed marketami ludzie stoją w kolejkach po 100m i jest super. Ale iść na wybory to obowiązek i nawet wirus nie będzie przeszkadzał co tam ważny głos A czy człowiek się zarazi to je.....ć to????.
No właśnie chory przepis z tym wędkarstwem bo na Odrę w odludne miejsce nie ma opcji pojechać. A są zakłady gdzie nadal pracują osoby jak np linki gdzie osoba jedna od drugiej pracuję w odległości 0,5m.Zobaczcie co się dzieje przed marketami ludzie stoją w kolejkach po 100m i jest super. Ale iść na wybory to obowiązek i nawet wirus nie będzie przeszkadzał co tam ważny głos A czy człowiek się zarazi to je.....ć to????.
Niech panowie i panie z sejmu się wezmą do roboty a nie szukają kasy od ludzi biorąc ich z góry za frajerów.Demokracja Panowie posłowie polega na braniu zdania ludu pod uwagę .Nie stosujcie zbiorowej dyktatury bo to nie komunizm. Jak tego nie rozumiecie to rowy kopać ,a nie do sejmu. Pomoc gospodarce zabierając biednym to wstyd wszystkich partii.Do roboty!!!
Jak to ma tak wyglądać to może częściowy zwrot składek które i tak są wygórowane
Dziś pan policjant powiedział mi że mogę jechać na ryby np.jakbym miał swój staw prywatny. Ale nad rzekę już nie mogę bo jest zakaz przemieszczania. Jedno przeczy drugiemu przecież nad staw jak I nad rzekę muszę dojechać tu mandat a tu nie, co za imbecyl ustala prawo.
Będę żądał zwrotu pieniędzy brak jakichkolwiek działań zarybień zawodów nie będę utrzymywał prezesøw .Proszę ogłosić kto ma zwracać pieniądze Nie byłem ani raz na rybach co udowodnię rejestrem..
to bal pedałuw z rzondu ten zakaz wymyślił a jak wędkarz niema na hlep i poszet by rybe złapać na zupe to nie bo mandat mam kolege ktury czeka 3 miesionce na rente bo zus ma czas i co tyko hodzi porzycza ale pisiora to pierdoli jec styropian i h.j