
Tysiące a może setki tysięcy kwiatów mniszka lekarskiego niczym rozłożysty dywan zdobią pobocza ulicy Piłsudskiego, Sienkiewicza i przylegających łąkach. Człowiek nie jest w stanie uczynić tak kwietnych łąk jak uczyniła to sama natura.
Rok temu Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza zachęcał kaliszan do wysiewania kwietnych łąk. Aby zachęcić mieszkańców do ukwiecania nawet niewielkich „poletek” w przestrzeni miasta, prezydent rozdał dwieście kopert, w których znajdowała się specjalna mieszanka roślin jednorocznych i wieloletnich, których kwiaty są chętnie odwiedzane przez pszczoły, trzmiele i inne owady zapylające. Zawartość wystarczała na obsianie kilku metrów kwadratowych terenu. Łąki kwietne nie tylko zdobią miasto, są przyjazne dla owadów i pomagają zatrzymać wilgoć w glebie. Była to bardzo cenne inicjatywa, warta kontynuacji. Należy chwalić wszelkie akcje proekologiczne.
Żółte o tej porze roku łąki na poboczach ulicy Piłsudskiego i Sienkiewicza w Kaliszu udowadniają, że jeżeli człowiek na siłę (np. wczesne koszenie trawy) nie ingeruje w środowisko, to natura mu się odpłaci pięknem i nie tylko. W tym przypadku nie potrzebne były nasiona, wystarczyło dać roślinom czas by mogły zaprezentować się w pełnej krasie. Warto o tym pamiętać planując terminy koszenia trawników i łąk. Pobocza Piłsudskiego można byłoby nie kosić aż do jesieni, bo co rusz spośród trawy strzelają w górę kwiaty kolejnych roślin.
(grz)