
Stare przysłowie mówi, że gdy uczeń jest gotów, nauczyciel się znajdzie, gdy zaś nie jest, nawet stu najlepszych nie pomoże.
Nie sposób w jednym artykule opisać wszystkich wydarzeń, których bywam świadkiem na zawodach wędkarskich lub podczas łowienia rekreacyjnego. Staram się przekazywać nie tylko informację na temat danego wydarzenia, ale i sugeruję wyciąganie wniosków, dzięki którym – być może – będziemy mogli wspólnie podnieść nasz poziom wiedzy i umiejętności wędkarskich. Wiem, że wielu wędkarzy oczekuje recept, po których zastosowaniu ich siatki w magiczny sposób nagle wypełnią się rybami. Proszę mi wierzyć, takich recept nie ma. Często – wydawać by się mogło – lapidarne, maleńkie, prawie nic nie znaczące szczegóły otwierają przed łowiącymi nowe przestrzenie i prowadzą ich do sukcesu. Dlatego każdy materiał, z którym spotykacie się w prasie lub np. internecie, powinien być dokładnie, uważnie, analitycznie przeczytany. Tylko taka lektura (a także uważne oglądanie) pozwala na zauważenie tych detali i zastosowanie ich w swoim łowieniu.
Kilka przykładów
Byliśmy nad wodą z moim znajomym, który w finale wędkowania narzekał, że sprowadził sobie - zakup przez internet - reklamowaną przez prezentera, drogą zanętę płociową, i – w jego mniemaniu – w ogóle się nie sprawdziła. Obaj łowiliśmy metodą odległościową na zbiorniku w Gołuchowie. Było to kilka lat temu. W mojej siatce pływało kilkadziesiąt płoci i dorodnych krąpi, w jego zaledwie kilka. Po powrocie do domu, zaintrygowany tą sytuacją, odszukałem filmik, którego prezenterem był jeden z moich ulubionych autorów. Naprawdę nie ukrywający żadnych szczegółów, znany obecnie nie tylko w Polsce wędkarz. Dokładnie go obejrzałem, a po ponownym spotkaniu ze znajomym, zadałem mu kilka pytań. Tak przebiegała nasza rozmowa.
- W jakiej proporcji przygotowałeś zanętę z ziemią?
- Na 3 kg zanęty dałem worek ziemi bełchatowskiej (ok. 2 – 2,5 kg).
- Przecież w filmie sugerowana jest 1 porcja zanęty na 3 porcje ziemi!
- Myślałem, że jak dam więcej zanęty, to będzie więcej ryb.
- Ile czasu poświęciłeś na nawilżenie zanęty?
- Nie pamiętam. 15 minut?
- 15 minut każe odczekać facet w filmie do dowilżania mieszanki, po jej wstępnym, bardzo oszczędnym namoczeniu.
- Na początku dałem więcej wody, bo mi się troszkę przelało, ale było ok.
Nie będę dalej opisywał naszej rozmowy. Z tego krótkiego jej fragmentu można jednak wyciągnąć wnioski, które dotyczą wielu z nas. Niedokładność to częsta przyczyna naszych porażek. W filmie prezenter wielokrotnie podkreślał, jak ważny jest (szczególnie podczas stosowania przedstawianej zanęty) proces jej nawilżania. Kilkakrotnie dolewał wodę w małych porcjach, by nie dopuścić do nadmiernego nawilżenia i zbrylenia się zanęty. Duża ilość słodkich składników w niej zawartych mogła do tego doprowadzić. Stosunek zanęty 1 do 3 na korzyść ziemi miał zapobiegać skarmianiu ryb tą słodką, wysokokaloryczną mieszanką. Zamiast pracować i wabić ryby, jego kule zanętowe prawdopodobnie spoczywały na dnie jak przemoczone kluski. Następnym razem, już nad wodą, wspólnie przygotowaliśmy tę samą zanętę (zamówił jej 10 kg, aby obniżyć koszty przesyłki) przed łowieniem. Zajęło to nam około godziny. Widziałem, jak nerwowo przebierał nogami, nie mogąc doczekać się rozpoczęcia łowienia. Kiedy jednak kończyliśmy wędkowanie, z pokorą przyznał, że zanęta jest znakomita. W jego siatce pływała dużo większa ilość ryb niż poprzednio.
Drugi przykład jest rodem z niedawnego Pucharu Wielkopolski w Roszkowie. Obserwowałem zawodnika, który nie miał „tyczki”. Niestety, tego dnia była ona gwarantem skutecznego łowienia, ale… Zauważyłem, że łowiąc „odległościówką”, co jakiś czas wyławiał krąpie, których wielkość mnie zaskoczyła. Były dużo większe niż te, które zawodnicy odławiali tyczkami. Gdyby dopracował szczegóły, mógłby powalczyć. Niestety, jego braki techniczne i popełniane błędy nie pozwoliły mu łowić skutecznie. Pierwszy z nich to zbyt lekki spławik, zastosowany przy dość silnym wietrze. Praktycznie za każdym razem podczas siłowych rzutów, które wymuszone były porywami wiatru, jego zestaw lądował w innym miejscu łowiska. To cud, że w ogóle cokolwiek łowił. Po drugie. Źle przygotowana zanęta, zbyt słabo sklejona, podczas strzelania procą rozlatywała się w powietrzu, rozsypując się na dużej powierzchni. Nie dawało to najmniejszych szans zgrupowania ryb w polu nęcenia. Źle dobrana proca w stosunku do ciężaru kul i odległości łowienia. Jeśli już którąś z kul udało się wystrzelić w całości, leciały one na różne odległości. Jakie z tego wnioski może wyciągnąć wędkarz rekreacyjny? Dopracuj szczegóły (zanęta prawidłowo nawilżona i sklejona), nie oszczędzaj czasu na jej przygotowanie. Dopracuj (trening) umiejętności techniczne, metodę, którą stosujesz i staraj się być dokładnym. Każda metoda połowu, gruntowa lub spławikowa, ma swoje aspekty techniczne. Tylko bardzo uważna analiza artykułów prasowych lub filmowych pozwoli odszukać te właśnie detale, których nie zauważamy od razu, a są decydującymi w osiąganych rezultatach. Bo gdy uczeń jest gotów…
Marek Grajek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie