
Karpiowanie, jak mówią karpiarze, to styl życia, to swoista filozofia, która sprowadza się do polowania na okazy tej pięknej ryby, to odkrywanie jej tajemnic i zwyczajów. To w końcu zgoda na bezrybne zasiadki i wielodniowe oczekiwania na branie. Tym większa radość, kiedy w końcu udaje się złowić prawdziwy okaz.
Dokonując wyboru stanowiska musimy być przygotowani na być może długie oczekiwania na branie, ale chcąc zapewnić sobie możliwość osiągnięcia sukcesu powinniśmy kierować się kilkoma, już odkrytymi zasadami. Opisują je bardzo doświadczeni łowcy tej wspaniałej ryby. Warto wykorzystać ich wiedzę, aby nie popełniać błędów. Odradzają na przykład siadanie przy różnego rodzaju parkingach i miejscach, przy których przemieszczają się pojazdy. Duże ryby właśnie dlatego, że są bardzo ostrożne, osiągnęły swoją wielkość. Sugerują również aby nie wybierać czystych i wygodnych stanowisk. Różnego rodzaju przeszkody, takie choćby jak przewrócone pnie drzew, lub nisko zwisające nad wodę nabrzeżne krzewy. Bliskość pływających na powierzchni liści nenufarów może być też dobrym miejscem do polowania na karpie. Często wcale nie trzeba zestawu zarzucać bardzo daleko. Warte obłowienia są wzniesienia dna zbiornika, tzw. górki podwodne. Jeżeli przybywamy na łowisko, którego nie nęciliśmy wcześniej, bardzo sensownym będzie wybór nabrzeża, w kierunku którego od kilku dni wieje wiatr. Jeżeli nasz połów odbywa się podczas kilkudniowych okresów ciepła, wybierzmy wodę płytką. Analogicznie głębsza woda da większe szanse na złowienie dorodnego karpia podczas ochłodzeń. Obszary w pobliżu aeratorów napowietrzających wodę mogą być również miejscem przebywania dużych ryb. (Zdjęcia w internetowym wydania ŻK) Okolice wysp na zbiornikach, szczególnie tych, do których nie mają dostępu łowiący, mogą się okazać także bardzo rybne. Widocznym jest, że obserwacje oraz wyniki osiągane przez doświadczonych w łowach cyprinusów wędkarzy wskazują jednoznacznie, że duże znaczenie w złowieniu dużego karpia ma wybór właściwego miejsca na zasiadkę.
Przyjmujemy, że łowisko mamy rozpoznane przez gruntowanie i dokonaliśmy wyboru odległości łowienia. Na marginesie należy dodać, że warto jest przygotować i rozpoznać co najmniej 3 - 4 takie miejsca. Pamiętajmy o presji wędkarskiej i możliwości zajęcia wybranego przez nas miejsca przez innego wędkarza, który na łowisko przybył przed nami. Możemy wówczas wybrać inne, zapasowe, również przez nas przygotowane (nęcone) stanowisko.
Teraz przychodzi czas na nęcenie. Wokół tego zagadnienia również narosło kilka mitów, które warto obalić. Dzięki możliwości wykonywania podwodnych filmów i zdjęć, stało się możliwe zrozumienie pewnych mechanizmów związanych z żerowaniem i zachowaniem ryb. Łowiący już nie muszą się niczego domyślać, a wręcz na bieżąco obserwować to, co dzieje się na ich łowisku. Doskonałe materiały dotyczące tego zagadnienia odnajdziecie na stronach internetowych firmy Warmuz Baits, Wojciecha Warmuza. Dzięki nim możemy zastosować odpowiedni model nęcenia.
Składniki do mieszanki mającej zwabić karpie są zazwyczaj powszechnie znane i stosowane. Podstawowym składnikiem jest kukurydza. Nie ta z puszki, bardzo miękka, z którą nawet bardzo mały białoryb rozprawi się bardzo szybko, ale przygotowana przez łowiącego. O tym jak to zrobić, już pisałem. Drugim składnikiem bardzo lubianym przez karpie - przynajmniej w opinii karpiarzy, którzy prawdopodobnie nigdy nie mieli szansy czynić podwodnych obserwacji - jest konopie. O jego działaniu na płocie i leszcze wiadomo od bardzo dawna. Widocznie i karpie w nim gustują, skoro w każdej dobrej mieszance na te ryby zaleca się jego stosowanie. O kulkach proteinowych pisano już tak dużo, że nawet nie gustujący w długotrwałych zasiadkach wędkarze bardzo często stosują je jako zanętę i przynętę. Warte dodania do zanęty są również ziarna bobiku i rzepiku. Przepis, który udało mi się znaleźć w specjalistycznym piśmie o łowieniu karpi, podaje następujące ilości składników. 2 kg kukurydzy (odpowiednio gotowanej, twardej), 1 kg kulek proteinowych (część z nich, np. 0,25 porcji, pokruszona), 1 kg konopi gotowanych oraz 0,5 kg peletu. Skład może być uzupełniony kilogramem mieszanki stosowanej dla gołębi. Wymieszane składniki wrzucamy w łowisko przy pomocy przyrządów, o których również pisałem. Doświadczeni karpiarze radzą, aby nie wrzucać w łowisko dużych ilości mieszanki wabiącej na samym początku. Lepiej jest nęcić małymi porcjami, lecz często. Pamiętajmy, że zanętę można zawsze dorzucić, ale nie da się jej wyjąć z łowiska.
Obalamy pierwszy mit. Karpie uwielbiają konopie. Być może tak jest, pod warunkiem, że będą na dnie w chwili, gdy karpie się pojawią w nęconym miejscu. Stosowanie drobnych ziaren, np. konopi, przyciąga w łowisko duże ilości drobnego białorybu. To te ryby pierwsze zjawiają się przy naszej zanęcie, i to one wybierają z leżącej na dnie mieszanki drobne ziarna. Z doświadczenia, które sfilmowała ekipa Warmuz Baitsa wynika, że w trzy godziny od położenia zanęty, na dnie pozostały jedynie same kulki proteinowe. Reszta składników - łącznie z kukurydzą - została przez płocie i leszcze zjedzona. W chwili, kiedy w łowisku zaczęły pojawiać się karpie, pozostały im tylko kulki. Gdyby nie podgląd na to, co dzieje się pod wodą, łowiący byłby przekonany, że jego zanęta leży na dnie i czeka na karpie. Zdjęcie w internetowym wydania ŻK) Nie oznacza to, że nie należy stosować drobnych ziaren w zanęcie, ale ich siła wabiące karpie, może być ograniczona przez liczny w łowisku białoryb.
Mit drugi. Kłębiące się w łowisku żerujące płocie i leszcze wabią swoją obecnością karpie.
Na wspomnianym filmie tego zjawiska również nie zaobserwowano. Kilka godzin trwało intensywne żerowanie białorybu, a karpie się nie pojawiły. Po uspokojeniu się żerujących płoci i leszczy, gdy łowisko nieco opustoszało, z toni jeziora przypłynął pierwszy karp.
Tu należy wspomnieć o jeszcze jednym składniku zanęt karpiowych. Jest nim orzech tygrysi. Właśnie ze względu na to, że ostrożnie dozowany nie wzbudza zainteresowania linów, leszczy ani płoci, czeka na karpie, które w nim gustują.
Mit trzeci. Karpie żerują jak „świnie przy korycie”. To też ukuta przez wędkarzy półprawda. Warunki pogodowe i wiele innych czynników mogą powodować bardzo oszczędne żerowanie. Zaobserwowano, jak jeden karp, za każdym powrotem do strefy nęcenia, wybierał po jednej kulce i odpływał. Wcale nie był zainteresowany chwyceniem kilku, czy wręcz kilkunastu kulek za jednym razem. Mogą się zdarzyć chwile gdy te ryby żerują bardzo intensywnie, ale są to raczej sporadyczne sytuacje.
Marek Grajek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie