
Zawody wędkarskie zorganizowane na łowisku „Lipka” w dniach 22-23 sierpnia, przez Jerzego Wielgusiaka, właściciela sklepu wędkarskiego „Sumik” w Opatówku, stały się inspiracją do zgłębienia tematu wspaniale funkcjonującego ośrodka turystyki wędkarskiej w Lipce. Podczas rywalizacji wędkarze złowili wiele pięknych okazów ryb, a wśród nich, bardzo rzadko spotykane na naszych wodach, jesiotry. Ten największy złowiony przez Adama Pejasia miał wagę 8 160 g. Zwycięzcami zawodów parami została jednak ekipa w składzie Sławomir Urbaniak oraz Bogdan Fabich. Osiągnęli wynik 14 820 g łowiąc 3 piękne karpie. Na drugim miejscu znalazła się - całkowicie zaskoczona wynikiem - ekipa w składzie Maciej Jaśkiewicz i Marek Grajek. Na wynik 11 090 g złożyły się amur, karp i leszcze. 3 miejsce podium przypadło w udziale drużynie łowców wspomnianego jesiotra A. Pejasiowi i Grzegorzowi Molce.
Marek Grajek
W wodach liczącego ponad hektar powierzchni największego stawu łowiska (są również dwa mniejsze), pływa wiele sandaczy, szczupaków i okoni, które według słów gospodarza terenu i pełnego serdeczności Zdzisława Ławniczaka, ważą często około 2 kg. Liny, sumy, amury bardzo często goszczą na wędkach łowiących. Jest to znakomite miejsce do organizacji zawodów wędkarskich, ale także do rekreacji i wypoczynku dla każdego, kto chciałby odpocząć nad wodą w terenie bezpiecznym i zadbanym.
Właściciel gospodarstwa rybackiego, którego łączna powierzchnia wód liczy około 100 h, Stanisław Błaszkowiak, był jednym z pierwszych w Polsce, a w dawnym województwie kaliskim jedynym człowiekiem, który wpadł na pomysł otwarcia łowiska komercyjnego. Tak opisuje swoją „brukowaną rybami” drogę.
S. Błaszkowiak - Gospodarstwo Rybackie Przygodzice (lata 80-te ubiegłego wieku), do którego należały te stawy, produkowało ryby, których sprzedaż odbywała się w grudniu. Wiedziałem, że w ciągu roku istnieje również spore zapotrzebowanie na ten towar. Dlaczego nie pokusić się o jego sprzedaż w poza świątecznych okresach? Dawało to ludziom możliwość poznania gospodarstwa produkującego doskonały towar i dostępność ryb poza okresem grudniowym. Następstwem tej działalności miało być zbudowanie zaufania do gospodarstwa, reklama, i dzięki temu powrót klientów w grudniu po znany sobie produkt. Innym pożądanym aspektem takich działań było pozyskanie pieniędzy dla gospodarstwa w okresie, kiedy tej „świątecznej” sprzedaży nie było. Powstało łowisko specjalne z możliwością kupienia złowionej ryby. Następnym krokiem było założenie małej gastronomi. Przyjeżdżający wędkarze chcieli mieć możliwość zjedzenia posiłku na miejscu. Kiedy jednak rozeszła się wieść o możliwości zjedzenia świeżej ryby, serwowanej nad naszymi wodami, pojawiła się następna grupa klientów.
M. Grajek - Jak kształtują się ceny łowienia i ryb?
S.B. - Chciałbym aby ludzie zrozumieli skąd biorą się ceny ryb, i co ma wpływ na to, że są one takie, a nie inne. Na przykład karp, 15 zł za kilogram. Choćby z szacunku do ryby, cena ta nie może być mniejsza. Porównajmy produkty nasze z przemysłem mięsnym. Kilogram kaszanki, w której skład wchodzi kasza, podroby, przyprawy i krew, kosztuje 11 zł. Wyprodukowanie kilograma ryby wymaga bardzo dużo pracy. To czas trzech lat, podczas których musimy doprowadzić do tarła, pozyskać i dopilnować wylęg, który następnie trzeba przesadkować. Pierwszy rok dla gospodarstwa jest okresem bez dochodowym, w którym tworzy się dopiero materiał zarybieniowy. Drugi rok jest podobny, choć nie wspominam tu o całej gamie zabiegów pielęgnacyjnych i różnych prac, które trzeba wykonywać na bieżąco, łącznie z dokarmianiem ryb. Dopiero w trzecim roku mamy ryby, które możemy sprzedać. Jeśli cenę 15 zł podzielimy przez 3 lata, okazuje się, że cena kilograma wyhodowanej ryby wynosi 5 zł rocznie. Jak to porównać z przytoczoną kaszanką? Dodajmy do tego koszty związane z płacami dla pracowników, którzy nie będą czekali 3 lat na wypłaty, a swoją pracę wykonują codziennie. Prowadzenie gospodarstwa rybackiego jest jednym z najtrudniejszych. To swoista skarbonka. Przez cały rok wkłada się do niej pieniądze, aby pod jego koniec je wyciągnąć. Tu pojawiają się często losowe, nieprzewidywalne wydarzenia. Przecież to jest przyroda, żywa materia, to środowisko, na które bardzo często nie mamy wpływu. Zdarzają się w lipcu, sierpniu, przyduchy, tworzą się warunki beztlenowe. We wrześniu i październiku zdarzały się duże śnięcia ryb, co z kolei prowadziło do dużych strat finansowych.
M.G. - Jak kształtują się opłaty za wędkowanie?
S.B. - Opłata jednorazowa to 30 zł za wędkowanie od godz. 6.00 do 20.00 Łowisko jest czynne codziennie oprócz poniedziałków. Zaczynamy we wtorek, a kończymy w niedzielę wieczorem. Na dużym zbiorniku łowimy jedynie sportowo. Są tam duże ryby, które po złowieniu wypuszcza się. Na obu małych stawach łowią wędkarze, którzy nie oczekują emocjonujących holów rekordowych ryb, a chcą łowić te mniejsze, ale dużo częściej. Można również urządzić na dużym stawie zasiadkę nocną. Takie łowienie jest możliwe z piątku na sobotę, i z soboty na niedzielę. Podczas nocnych połowów łowisko jest przez nas nadzorowane, ponieważ - nie chciałbym generalizować - ale stwierdziliśmy, że niektórzy wędkarze mogą zachowywać się …, niegodnie. Dwa lata temu zginęło nam około 23 pięknych, rekordowych i niecodziennych ryb o wadze od 15 do 23 kg. Wiemy kto to nam zrobił. Wiemy, że ryby trafiły do łowiska specjalnego Szachty koło Poznania. Wygraliśmy sprawę sądową, ale ryb niestety nie odzyskaliśmy. Dziś wielu wędkarzy poszukuje rekordowych egzemplarzy, więc strata dorodnych sztuk jest niepowetowana. Mieliśmy taki przypadek, że z łowiska skradziono nam pięknego, kilkunastokilogramowego karpia koi. To nie tylko piękna, ale również unikatowa ryba. Wyrok sądowy nakazywał osobie, która nieprawnie weszła w jej posiadanie, zwrot tej ryby w chwili, gdy zostanie ona złowiona. Wiemy, ponieważ kilku wędkarzy prezentowało tę rybę jako swoją zdobycz w internecie, że właściciel łowiska nie zamierza zwrócić naszej własności, i nic z tym nie możemy zrobić pomimo wyroku sądowego.
M.G. - Czym jeszcze może zaskoczyć odwiedzających ośrodek turystyki wędkarskiej w Lipce?
S.B. Mamy niepowtarzalny i nigdzie nie spotykany produkt dla koneserów sztuki kulinarnej. Po wielu doświadczeniach i konsultacjach ze znawcami tematu, wyprodukowaliśmy znakomite przetwory z ryb. Pięknie i smacznie komponujące się z np. makaronami, Pesto w trzech smakach. Ostrym z czerwona papryką, zielonym, ze świeżą bazylią oraz słodkim, w oparciu o mięso jesiotra, co już samo w sobie jest unikatem na polskim rynku. Na bazie mięsa z wędzonej tołpygi pstrej udało się nam zrobić dwie znakomite pasy śniadaniowe. W sprzedaży mamy także znakomity paprykarz. Myślę, że są to produkty, które zadowolą najbardziej wyrafinowanych smakoszy.
M.G. Czego życzy się prowadzącemu gospodarstwo rybackie?
S.B. Jak najmniejszych strat, i wizyt wydr, kormoranów i innych milusińskich, którzy dla nas są niestety szkodnikami.
zdjęcia z drona wykonał Martin Górka
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Może do Lipki się wybiorę i sam zobaczę. A ten Grajek jest świetny.
Zgadzam się ja też czytam wszystko co pisze. Super.