
Mecz piątej i szóstej drużyny tabeli II ligi był zapowiadany jako jeden z najciekawszych w 21. kolejce. Na Stadionie Miejskim w Kaliszu niewiele jednak było dobrego futbolu, a gospodarzom zupełnie nie udał się rewanż za porażkę ze Skrą w pierwszej rundzie
Po wysokiej wygranej w Stargardzie wydawało się, że KKS wrócił na właściwe tory i może sprawić jeszcze niejedną niespodziankę. Mecz ze Skrą był tym ważniejszy, że był to rywalizacja sąsiadów z tabeli. Kaliszanie tracili do wyprzedzającego ich zespołu z Częstochowy cztery punkty i ewentualna wygrana ten dystans zmniejszałaby do minimum. Częstochowianie to jednak naprawdę solidna ekipa, może trochę niedoceniana, ale mająca na koncie w tym sezonie 11 zwycięstw i od dłuższego czasu zajmująca lokaty w górnej części tabeli. Czy w Częstochowie myśli się o awansie do I ligi?
- Nikt tego głośno w klubie nie mówi, ale jeśli nadarzy się taka okazja? Z drugiej strony nie mamy obiektu, który mogłby być dopuszczony do rozgrywek Fortuna I ligi – mówił jeden z przedstawicieli Skry, która jest tylko rok młodsza od KKS, bowiem została założona w 1926 roku.
W pierwszym meczu obu drużyn, na początku wrześnie ubiegłego roku, Skra pokonała KKS 1:0 po golu Kamila Wojtyry. To zdecydowanie najlepszy strzelec częstochowskiej drużyny (i lider klasyfikacji strzelców w II lidze), który ma już na koncie 14 trafień. W Kaliszu niebiesko-biało-zieloni mieli udowodnić, że nie są gorszą drużyną od rywali i przede wszystkim chcieli się zrewanżować za wspomnianą porażkę po bardzo wyrównanym meczu. Okazało się, że mecz na Stadionie Miejskim przy Łódzkiej także był bardzo zacięty i długo wydawało się, że zakończy się bezbramkowym remisem.
W pierwszej połowie oba zespoły koncentrowały się na rozbijaniu ataków przeciwnika, a akcji ofensywnych godnych uwagi było jak na lekarstwo. Mimo to i KKS, i Skra miały szanse na zdobycie goli. Goście znacznie częściej strzelali, ale albo były to uderzenia, z którymi Michał Molenda nie miał żadnych problemów, albo mijały światło bramki. Pod koniec pierwszej odsłony spotkania w dogodnej sytuacji strzeleckiej znalazł się trochę niespodziewanie Piotr Nocoń. Do bramki było około 12 metrów, piłkarz Skry miał czas na oddanie skutecznego strzału, ale skiksował i gospodarze mogli odetchnąć. W kaliskiej drużynie strzałów z dystansu próbował m.in. Nestor Gordillo, ale tego dnia miał zupełnie rozregulowany celownik. Znacznie groźniejszą akcję wykreował Adrian Łuszkiewicz, który bardzo dobrze dograł piłkę w okolice piątego metra od bramki gości, ale żaden z jego kolegów nie zdołał skontrować piłki w kierunku bramki przyjezdnych. Po kolejnej akcji, kaliszan omal nie wyręczyli obrońcy Skry. Po płaskim dośrodkowaniu Nikodema Zawistowskiego piłka trafił w nogi obrońcy i Mikołaj Biegański cudem złapał ją na linii bramkowej.
Początek drugiej połowy to nieco żwawsze akcje KKS, który chciał zdecydowanie przejąć inicjatywę i zmusić rywali do popełnienia błędu we własnym polu karnym. Skończył się na kilku niezłych wrzutkach w „16” Skry, z którymi defensorzy częstochowskiej drużyny sobie jednak poradzili. Po kilkunastu minutach gra się więc wyrównała, znów oglądaliśmy sporo walki w środku boiska i równie dużo niecelnych zagrać z obu stron. Od czasu do czasu Skra potrafiła jednak zagościć w polu karnym kaliskiej drużyny i po jednej z takich akcji naprawdę wyborną okazję do strzelenia gola miał wspomniany już Kamil Wojtyra. Na szczęście dla gospodarzy nie było to na tyle precyzyjne uderzenie, aby nie można go zablokować. Losy meczu rozstrzygnęły się w 80. minucie. Tuż przed polem karnym rywala sfaulował Mateusz Gawlik, zobaczył za to drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną i musiał opuścić boisko. Goście wykonywali rzut wolny, po którym piłkę zablokował kaliski mur, ale futbolówka wróciła w pole karne KKS, jeden z graczy Skry zgrał ją głową tuż przed bramkę gospodarzy, a tam był Mariusz Holik, który dopełnił formalności. W tej sytuacji zaspała defensywa KKS, łącznie z bramkarzem. Trener Ryszard Wieczorek dokonał jeszcze kilku zmian, aby spróbować odrobić tę stratę, ale zespołowi z Kalisza niewiele się w tym meczu udawało i tak też pozostało do ostatniej gwizdka sędziego.
Następne dwa mecze czekają niebiesko-biało-zielonych w środę i w sobotę. Najpierw 17 marca zmierzą się w Krakowie z Garbarnią (g. 13.00), a kilka dni później – 20 marca – podejmować będą na Stadionie Miejskim przy Łódzkiej rezerwy Śląska Wrocław (g. 16.00).
(dd)
KKS Kalisz – Skra Częstochowa 0:1 (0:0)
Bramka: Mariusz Holik (80.)
KKS: Michał Molenda – Kamil Sabiłło (71. Robert Tunkiewicz), Filip Kendzia, Mateusz Gawlik, Marcin Radzewicz, Mateusz Mączyński (87. Romāns Mickevičs) – Nikodem Zawistowski, Adrian Łuszkiewicz (71. min Andrzej Kaszuba), Tomasz Hołota, Néstor Gordillo (81. Michał Borecki) – Mateusz Majewski (81. Bartłomiej Maćczak).
Skra: Mikołaj Biegański – Krzysztof Napora (90. Dawid Niedbała), Hubert Sadowski, Mariusz Holik, Adam Mesjasz, Rafał Brusiło – Radosław Gołębiowski (84. Karol Noiszewski), Adam Olejnik, Piotr Nocoń – Kamil Wojtyra (90. Daniel Pietraszkiewicz), Lucjan Klisiewicz (69. Damian Warnecki).
Żółte kartki: Kendzia, Gawlik, Sabiłło (KKS) - Klisiewicz, Nocoń (Skra).
Czerwone kartki: Gawlik (za drugą żółtą).
Sędziowie: Szymon Lizak (Poznań) oraz Maciej Kosarzecki i Jacek Tokarski
Wyniki innych meczów 21. kolejki II ligi: Sokół Ostróda – Górnik Polkowice 0:1, Chojniczanka – Olimpia Grudziądz 3:1, Bytovia Bytów – Znicz Pruszków 2:2, Motor Lublin – Olimpia Elbląg 1:0, Wigry Suwałki – Błękitni Stargard 0:1, Śląsk II Wrocław – Garbarnia Kraków 0:1.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
nie jest to pierwszy mecz w którym kiepsko gra kaliski bramkarz. w całym okresie przygotowawczym bramkarze byli najsłabszym ogniwem zespołu.
Niestety ta drużyna przegrała wszystkie mecze z drużynami z czołówki ligi , nie potrafiła zdobyć nawet jednego punktu. Albo jest źle przygotowana mentalnie i taktycznie do ciężkiej walki na boisku albo jest słaba sportowo a to jest efekt nie trafionych decyzji kadrowych. Gra w ataku pozycyjnym jest tragiczna praktycznie nie istnieje to jest brak umiejętności to samo dotyczy gry w obronie gra z kontry nie da gwarancji wygranej . Brak choćby jednego remisu jasno pokazuje że gra defensywna i taktyka jest tej ekipie obca a to już wina trenera który nie potrafi ułożyć taktyki na drużyny z czołówki ligi. Gra na aferę wrzuta i może się zdarzy cud i coś wpadnie to nie taktyka .