, Jedzenie, " />
Reklama

(Nie)zdrowie na szpitalnym talerzu

18/04/2021 07:00

Szpitalne jedzenie pod dziennikarską lupą

Niedawno miałam wątpliwą, aczkolwiek konieczną, przyjemność pobytu w kaliskim szpitalu. Przymiotnik „wątpliwą” użyłam tylko w celu podkreślenia, że nawet najlepszy szpital kojarzy się z bólem, kroplówkami, igłami, basenami, etc. Żyję już dość długo na tym świecie ale udawało mi się skutecznie omijać placówki lecznictwa zamkniętego, w sumie gościłam tam tylko trzy razy, włącznie z tym ostatnim. Czekałam na operację wszczepienia sztucznego stawu biodra, byłam zarejestrowana w Pleszewie lecz z powodu Covid-19 wstrzymano tam wszystkie planowe operacje. Zrządzenie losu przyprowadziło mnie do gabinetu jednego z kaliskich lekarzy ortopedów, gdzie – o dziwo – dowiedziałam się, że kaliski szpital może mnie przyjąć w ciągu ok. 30 dni. Szczerze? Miałam wątpliwości. Przecież czeka się latami, może to tylko jakaś zagrywka? Nie miałam racji, po kilku dniach pan Doktor zadzwonił z terminem i tak 15 marca zgłosiłam się do Szpitala Regionalnego im. Ludwika Perzyny w Kaliszu na Wydział Urazowo-Ortopedyczny. A teraz moje wrażenia z tego pobytu.

  Na pobyt w szpitalu byłam nastawiona realistycznie, że to nie wczasy, że pokój będzie wieloosobowy, że zapachy mogą być różne, że chrapanie towarzyszek niedoli.... A więc zapakowałam korki do uszu, psik-psik perfumki pod nazwą zielona herbatka, telefon z ładowarką, książkę, przybory toaletowe. Najbardziej mnie zdziwiło gdy mi doradzono aby wziąć też kubek i sztućce. Hmm... w moim poprzednim doświadczeniu szpitalnym (w innym kraju, na innym etapie mojego życia) takie „niezbędności” dostarczał szpital. Ale niech tam, czerwony kubek, łyżeczka i nożyk powędrowały do torby. Po rejestracji i przebraniu się w piżamę przyszła kolej na przejście do „mojej” sali, do „mojego” łóżka. Naszykowałam książkę. Położę się i poczytam – pomyślałam.  Niestety, łoże było iście Madejowe, coś pod plecami uwierało, po kilku próbach wiercenia się znalazłam względnie wygodną pozycję. 

  Ta pierwsza mała frustracja była zrekompensowana życzliwością personelu. Nasłuchałam się i naczytałam różnych niepochlebnych komentarzy na ten temat. Ja naprawdę nie mam się do czego przyczepić.  Poczynając od lekarzy, poprzez fizjoterapeutę, pielęgniarki, na paniach sprzątających kończąc – nie doświadczyłam gburowatości, ignorowania moich potrzeb i pytań. Obchód szpitalny odbywał się w przyjaznej atmosferze uśmiechu. Na konkretne pytania chorych udzielano odpowiedzi, wprawdzie krótkich, esencjonalnych, ale trudno oczekiwać aby było inaczej. Czasami odpowiedzi okraszone były humorem, który rozładowywał napięcie wynikające z oczekiwania na operację lub bólu pooperacyjnego.  Podczas pobytu w szpitalu nigdy nie czułam się niezaopiekowana, kilka razy w ciągu dnia do sali zaglądał do mnie i innych chorych albo  ordynator oddziału, albo lekarz prowadzący, albo fizjoterapeuta. Oni również nie mieli problemu z odpowiadaniem na racjonalne pytania chorych. Panie pielęgniarki reagowały na przywołania, pomagały w ubieraniu się, w nalewaniu wody do kubeczka aby umyć zęby itd., itp. I za to wszystko mówię Personelowi Szpitalnemu serdeczne „Dziękuję”. 

  Ale... oczywiście nie wszystko było w szpitalu cacy, kilka rzeczy zakwalifikowałam do kategorii be, a nawet bardzo be. Be było uciskające łóżko, be była łazienka gdzie spowodowałam sporą powódź z powodu zapchanej kratki ściekowej w kabinie prysznica.
Ale  te dwie niewygody zbladły w porównaniu z jedzeniem szpitalnym.  Śniadanie i kolacja to 2-3 kawałki chleba, kosteczka masła – oraz – albo sine jajko na twardo, albo kilka plasterków żółtego sera lub wędliny, do tego ćwiartka pomidora.  Była też i zupa mleczna, na której temat nie wypowiadam się ponieważ nie jadłam. Podczas mojego czteroipółdniowego pobytu w szpitalu tylko raz pojawiło się jabłko. Śniadania i kolacje nie były szczytem wykwintności ale dały się zjeść. W przeciwieństwie do obiadów, których nie dało się jeść – breja z marchewki z groszkiem, wodniste ziemniaki i kawałek mięsa jak z gumy to kwintesencja szpitalnego obiadu. O zupach nie wspominam bo trudno je było zidentyfikować. Dowiedziałam się, że kaliski szpital korzysta z firmy cateringowej.
Podobno nie ma jednej stawki żywieniowej dla wszystkich szpitali. Podglądałam w Google’u i dowiedziałam się, że „Obowiązujące w Polsce przepisy nie określają norm żywieniowych w szpitalach. Nie ma też określonych średnich stawek żywieniowych na jednego pacjenta...Żywienie pacjentów w szpitalu jest finansowane w ramach kontraktów zawieranych z Narodowym Funduszem Zdrowia na leczenie szpitalne”.  (cytat za nik.gov.pl). 
Z tego samego źródła, czyli Google’a dowiedziałam się również o tzw. wsadzie do kotła (wyjątkowo nieapetyczne określenie), czyli wartości produktów spożywczych używanych do przygotowania posiłków dziennie, kwota ta to 6-8 złotych, adekwatna kwota brutto to 16-20 zł. 
Skuteczność leczenia to nie tylko – chociaż z pewnością to podstawa – właściwa diagnoza i właściwy proces leczniczy, ale także prawidłowe żywienie chorych. Temat był i jest poruszany wielokrotnie, w różnych źródłach informacji. Ja wierzę, że kropla drąży skały i temat dotrze wreszcie do Ministerstwa Zdrowia. ens


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Taki se - niezalogowany 2021-04-18 08:12:07

    Ile wynosi wsad do kotła w więzieniach? Bo jak można wnioskować z niektórych programów telewizyjnych, tam nawet typ diety można sobie wybierać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Monika - niezalogowany 2021-04-18 09:45:56

    Cześć panowie, mam na imie Monika :). Chętnie poznam normalnego faceta. Nie szukam sponsora, nie interesuje mnie jakie masz zarobki, samochód itp. Przede wszystkim cenię kulturę osobistą i poczucie humoru, wygląd dla mnie to sprawa drugorzędna. Zainteresowanych panów zapraszam do kontaktu najlepiej na moim profilu gdzie zobaczysz moje prywatne zdjęcia :) http://panieonline.pl/monika30

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • !!!!!!!!!!! - niezalogowany 2021-04-18 11:28:33

    CZY TA PANI JEST DODATKIEM DO POMIESZKIWANIA W SZPITALNYCH PIELESZACH?HI.HI.HI.!!!!!!!

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Nie zgodzę się z Pani opinią - niezalogowany 2021-04-18 13:13:50

    Pani redaktor, przebywałam w naszym "okrąglaku" przez kilka dni na początku tego miesiąca i nie zgodzę się z Pani opinią w ogóle ponieważ jedzenie było bardzo smaczne. Natomiast w czerwcu ubiegłego roku, też wylądowałam w tym szpitalu i jedzenie wtedy było okropnie niestrawne. Jeżeli, to ta sama firma cateringowa, to zrobili ogromny postęp w jakości menu albo zmienili kucharza. Moja opinia jest subiektywna i Pani redaktor również, każdy ma inny gust kulinarny i smaki.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Kawior, szampan i truskawki - niezalogowany 2021-04-18 13:16:52

    Jeżeli Pani dziennikarka oczekuje, że w szpitalu dostanie kawior, szampana i truskawki, to powodzenia…

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    kk - niezalogowany 2021-04-18 13:51:48

    Nikt nie oczekuje kawioru w szpitalu lecz przyzwoitego jedzenia. Mój kolega dwa lata temu leżał blisko dwa miesiące w szpitalu na Wolicy. Zna się na gotowaniu, sam dużo też gotuje. Bardzo chwalił sobie to jedzenie. Posiłki były w miarę duże i smaczne. Pech chciał że z Wolicy trafił z zawałem do Okrąglaka. Był tam ledwie parę dni i mówił że posiłki oględnie mówiąc bardzo kiepskie i nie wszystko dało się zjeść. W obu szpitalach był katering zewnętrzny przez różne firmy. Tak więc jest możliwa przyzwoita jakość posiłków szpitalnych.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stanisław k - niezalogowany 2021-04-18 19:35:03

    No właśnie nikt nie oczekuje wyśmienitego jedzenia takiego ja w domu ale jeśli jest się chory i ma się dietę to da się zjeść . Ja osobiście przebywałem w szpitalu w Kaliszu na Oddziale Udarowym na przełomie sierpnia i września 2020 i muszę powiedzieć ,że jedzenie było dobre śniadania obiady kolację były tez desery ,a najważniejsze ,że obsługa tz. cały personel pielęgniarski salowe, lekarze pani kierownik oddziału lek. Marta Dziedzic ,dr Marusz Cybertowicz który opiekował się moją salą pełni zainteresowani moja osobą jestem im bardzo wdzięczny za ich poświęcenie i opiekę w czasie choroby.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Lipa - niezalogowany 2021-04-19 04:39:29

    To chyba fikcja "literacka" pani Eleonory czy jak jej tam.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Fake news - niezalogowany 2021-04-19 11:41:54

    Raczej fake news

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Logicznie myślący - niezalogowany 2021-04-19 17:32:43

    https://m.youtube.com/watch?v=D6EM7qQL6k8&t=0

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Była pacjentka - niezalogowany 2021-04-19 21:09:44

    Wróciłam właśnie z 12 dniowego pobytu w naszym kaliskim szpitalu . W pełni zgadzam się z autorką artykułu w kwestii wyżywienia . Zupa o nie określonym smaku i zapachu , były nawet zielone ziemniaki na deser pieczone zmrożone jabłko bywał i nierozmrożony chleb. Herbata nie do picia. Po piątkowym śniadaniu pół oddziału miało biegunkę .Pozdrawiam i dziękuje za opiekę całemu personelowi oddziału neurochirurgi. Pacjentka.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Pacjentka - niezalogowany 2021-04-20 11:12:14

    Byłam pacjentką kaliskiego szpitala i naprawdę nie ma co narzekać na jedzenie , bo jest wystarczająco dosyć , pomimo diety cukrzycowwj, z tym ze moim zdaniem osoba chorująca na cukrzycę w dniu wypisu powinna dostać obiad , czekając od rana do godz 14:30 za wypisem.Serdeczne podziękowania za opiekę dla personelu dla oddziału kardioloicznego.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do