
Na 2025 rok planowane jest otwarcie kolejnego muzeum w Kaliszu. Będzie to jedyna w Polsce i druga w Europie placówka muzealna ilustrująca więzienną twórczość
Podstawą muzealnych zbiorów będzie kolekcja dra Mariusza Snopka, który do tej pory zdołał zebrać ponad cztery tysiące eksponatów.
– Wszystko zaczęło się w 2006 roku, podczas badań do pracy magisterskiej z tematu tatuażu więziennego w Zakładzie Karnym w Iławie. Od jednego z wychowawców, na pamiątkę, otrzymałem maszynkę do tatuowania. Potem, w toku prowadzonych badań naukowych pozyskiwałem kolejne eksponaty – wpierw były to głównie maszynki do tatuowania, a później obrazy, rzeźby i inne projekty. W krótkim czasie uzbierało się tego około dwustu egzemplarzy, na tyle dużo, że postanowiłem zorganizować wystawę w uczelni, w której pracowałem. Zainteresowanie było duże – wśród studentów, doktorantów oraz kadry uczelni i wkrótce wystawa powędrowała także do innych miast w Polsce. Zainteresowanie wyraził m.in. Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Muzeum Mazowieckie w Płocku, Uniwersytet Zielonogórski i wiele innych szkół wyższych – wspomina dr Mariusz Snopek, wykładowca akademicki, Zastępca Dyrektora Instytutu Penitencjarystyki ds. Dydaktyki Akademii Wymiaru Sprawiedliwości, właściciel zbioru. Z biegiem czasu zbiór powiększał się o kolejne eksponaty, które kolekcjoner otrzymywał z różnych źródeł, również od skazanych w ramach podziękowań za wsparcie działalności kulturalno-oświatowej jednostek penitencjarnych.
Swoją kolekcję dzieli na kategorie – pozytywną i negatywną. Na pozytywną składają się wszelkiego rodzaju obrazy, rzeźby czy poezje natomiast drugą, negatywną tworzą narzędzia do kopania skrytek w celach, prowizoryczne liny do ucieczek czy prymitywna broń, np. nóż wykonany ze szczoteczki do zębów.
– Oczywiście tego typu „broń” jest konfiskowana przez administrację, protokołowana i wyrzucana a czasami, w celach naukowych i edukacyjnych, przekazywana mnie – wyjaśnia pan Mariusz.
Trzecia kategoria to eksponaty historyczne, oczywiście dotyczące więziennictwa. Czyli m.in. stare wykrywacze metalu, kraty okienne, telefony na korbkę czy radioodbiorniki montowane w samochodach więźniarkach. I wreszcie czwarta kategoria to eksponaty „socjalno-bytowe”: prycze, drzwi od celi, krzesła, ławki, półki wiszące, innymi słowy cały wystrój celi. Wszystko to jest w jego prywatnej kolekcji.
– Przy każdym remoncie zakładu karnego różnych jednostek penitencjarnych zawsze zgłaszałem się do dyrektorów z pytaniem czy nie mają na zbyciu mebla, który był przeznaczony do wyrzucenia. Po pewnym czasie wszystkim wiadomo już było, do kogo trzeba się zwrócić przy takiej okazji – śmieje się pan Mariusz.
W swoich zbiorach ma nawet stare uniformy, pidżamy a także cynowe kubki, talerze, miski oraz sztućce. – Potem okazało się, że cyna nie jest dobra dla organizmu więc zastąpiono je plastikowymi.
W zbiorach pana Mariusza znajdują się także stare, wytwarzane przez skazanych czajniki, anteny telewizyjne czy lampki nocne. Niektóre eksponaty niestety, nie są w najlepszym stanie. W miarę możliwości i czasu kolekcjoner sam próbuje je restaurować, ale wiele wymaga ręki profesjonalisty. A na to potrzeba pieniędzy.
Kłopotliwe jest także przechowywanie zbiorów. Z konieczności kolekcjoner trzyma je w kartonach w swoim mieszkaniu. Co prawda mieszkanie jest dość obszerne, ale problem pojawia się wtedy, gdy zaistnieje potrzeba wypożyczenia części zbiorów. – Rozpakowanie kartonów, wypakowanie i zabezpieczenie eksponatów to praca na co najmniej dwa dni. A takie sytuacje zdarzają się dość często – przyznaje kolekcjoner.
Sztuka za kratami
W hallu budynku sztabu Kampusu Akademii Wymiaru Sprawiedliwości uwagę zwracają gabloty z niezwykłymi eksponatami. Jest ich kilkadziesiąt a wśród nich m.in. obrazy, portrety, różańce czy ozdobne pudełeczka. Zdumiewają pomysłowością, formą i kunsztem, wiele z nich to prawdziwe arcydzieła, których nie powstydziły się renomowane galerie i muzea. Wszystkie łączy to, że powstały za kratami, ich twórcami są skazani. – To zaledwie niewielki fragment moich zbiorów, takich prac na naprawdę wysokim poziomie, wartych zaprezentowania szerszej publiczności, jest kilkaset – przyznaje kolekcjoner. To jeden z celów, jaki przyświeca pomysłodawcom idei stałej ekspozycji w przyszłym muzeum. – Ale istotny jest także walor edukacyjny oraz resocjalizacyjny projektu – dodaje pan Mariusz.
Szczególnym sentymentem darzy jeden z eksponatów, który na pierwszy rzut oka, nie zachwyca ani formą ani kunsztem. Kawałek zwykłego pnia drewna, z którego twórca starał się stworzyć wizerunek ludzkiej twarzy – widać zarys oczu, nosa i ust. – Pod względem estetycznym – nic szczególnego. Ale ważne jest kto to robił – podkreśla pan Mariusz. – Rzeźbiarz to skazany, uzależniony od alkoholu pacjent oddziału terapeutycznego, a prymitywnie ociosany pień to prawdopodobnie pierwsza jego praca w życiu, podczas której był w stanie skupić się dłużej niż 15 minut. Nad tą „rzeźbą” pracował kilka miesięcy. I nie ma znaczenia wartość artystyczna tej pracy ale fakt, że od tej pory zaczął wierzyć w siebie, w swoje możliwości, że w końcu zrobił coś za co został pochwalony – podkreśla dr M. Snopek. – Dlatego wartość resocjalizacyjna tego pomysłu, jakim jest muzeum, dla nas też ma ogromne znaczenie.
Ale w swoich zbiorach ma również eksponaty, które zachwycają niezwykłym kunsztem, prawdziwe dzieła sztuki. Autorem obrazów które przykuwają wzrok poziomem artystycznym jest np. osadzony skazany za fałszowanie dokumentów, dyplomów, bonów i obrazów, swego czasu doskonale znany w środowisku artystycznym na Śląsku. – Jego obrazy, utrzymane w klimatach surrealistycznych mogłyby z powodzeniem zdobić ściany niejednej galerii – przyznaje właściciel kolekcji.
Wyjątkowe muzeum
Rozwiązaniem wielu problemów, związanych z przechowywaniem, konserwacją i ekspozycją unikalnego, nie tylko w skali kraju, zbioru byłoby utworzenie muzeum. – Kiedy kolekcja rozrosła się pojawiła się myśl, że być może warto byłoby stworzyć coś stałego. Po to, żeby ludzie czy studenci studiujący resocjalizację, psychologię, socjologię czy pedagogikę mogli oglądać eksponaty w jednym miejscu. W którym zbiory mogłyby być właściwie eksponowane, poddawane fachowej konserwacji i zabezpieczone, ponieważ przy wypożyczaniu kolekcji zdarzały się także próby kradzieży – przyznaje dr Mariusz Snopek.
Idealnym miejscem do utworzenia takiej unikalnej placówki muzealnej jest bez wątpienia budynek byłego Zakładu Karnego przy ulicy Łódzkiej w Kaliszu. Idea, która na razie funkcjonuje pod roboczą nazwą „Muzeum więziennictwa i sztuki więziennej” spodobała się kierownictwu Akademii Wymiaru Sprawiedliwości, właścicielowi obiektu przy ulicy Łódzkiej 2 i wydaje się, że jest kwestią czasu kiedy część pomieszczeń „zamku”, wypełni się eksponatami ilustrującymi historię więziennictwa w Polsce. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie być może idea muzeum więziennictwa zmaterializuje się już w przyszłym roku. – Będzie to jedyna taka placówka w Polsce i druga w Europie, skądinąd też zlokalizowana w budynku po dawnym zakładzie karnym – dodaje wykładowca AWS.
(pp)
Foto: autor, dr M. Snopek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brawo dla pomysłu.