Reklama

Ostatnia szansa dla Europy

18/10/2017 12:01

- Jestem dumny z tego, że jestem Europejczykiem, ale Unia Europejska jest zaprzeczeniem wartości europejskich – rozpoczął swoje kaliskie wystąpienie europoseł Janusz Korwin-Mikke, prezes Partii Wolność. Otwarte spotkanie z nim odbyło się w minioną sobotę w restauracji KTW.

 Krytyka wzorców promowanych przez UE zdominowała dalszy ciąg jego wykładu. Według Janusza Korwin-Mikkego kagańcem dla cywilizacji Zachodu, a przede wszystkim dla Europy jest szeroko pojęta poprawność polityczna. Jednym z jej filarów jest powszechny na naszym kontynencie zakaz stosowania kary śmierci. – Likwidacja kary śmierci oznacza cofnięcie nas o 4 tysiące lat. Stan Massachussets może sobie wprowadzić karę śmierci albo nie, a nam w Europie nie wolno. Jeżeli się bije dwóch chłopaków i jeden z nich boi się umrzeć, a drugi się nie boi, bo w raju czeka na niego 77 dziewic, to ten drugi wygra. Życie jest najwyższą wartością?... Jak można coś takiego powiedzieć?... Jeżeli tak, to należy się poddać, bo wtedy ocalimy życie...

Kiedyś mieliśmy broń
 Z problemem kary śmierci ściśle wiąże się zagadnienie prawa do posiadania broni. – Polacy pod zaborami mieli broń. Każdy miał w domu szablę i pistolet, bo mężczyzna musi mieć broń, żeby móc bronić siebie, swojej kobiety i dzieci. Ale nasza cywilizacja jest cywilizacją niewolników. My nie możemy bronić się sami. Jesteśmy zdani na to, że „broni” nas państwo... W Ameryce po każdej strzelaninie sprzedaż broni rośnie, bo każdy chce się obronić sam. W Europie jest to nie do pomyślenia... Albo zniszczymy Unię Europejską i powrócimy do Europy, albo zaleją nas muzułmanie, a nasze żony i córki będą w ich haremach. I co gorsza – będą z tego zadowolone. Czy my musimy czekać na muzułmanów, którzy przywrócą karę śmierci? Nie możemy tego zrobić sami? – pytał retorycznie J. Korwin-Mikke, zbierając oklaski szczelnie wypełnionej sali.

Słabnąca Europa
 Jego zdaniem we współczesnych społeczeństwach Zachodu zanika „gen agresji”. – Wykastrowano naszą cywilizację. Chłopcy nie są uczeni agresji – podkreśla szef Partii Wolność i wskazuje konsekwencje tego stanu rzeczy. Najważniejszą z nich jest rosnąca słabość Zachodu, zwłaszcza w konfrontacji z pełnym męstwa i agresji islamem. Korzenie tego osłabienia sięgają bardzo głęboko, do idei rewolucji francuskiej lub jeszcze dalej. Zło tkwi przede wszystkim we wszechwładzy państwa nad obywatelami i w nakładanych przez nie coraz liczniejszych ograniczeniach. Obejmują one naszą najgłębszą prywatność, ale też zachowania i działania na forum publicznym. – W Niemczech nie ma ograniczeń prędkości na autostradach i jakoś się jeszcze nie pozabijali – kpił
J. Korwin-Mikke z polskich przepisów ruchu drogowego. – Państwo chce, żeby ludzie byli niewolnikami. Weźmy na przykład obowiązek zapinania pasów w samochodzie. Wyobraźcie sobie d’Artagnana albo innego rycerza i że ktoś mu mówi: monsieur d’Artagnan, proszę się przypiąć pasami do konia, bo można z niego spaść i się zabić... Jak można wolnemu człowiekowi w jego samochodzie kazać przypinać się pasami?...

Więcej w Życiu Kalisza
 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    realista - niezalogowany 2017-10-19 21:42:21

    Co do samodzielnego decydowania o zapinaniu pasów i szczepieniu dzieci - zgadzam się. Jeśli chodzi zaś o to, że chłopcy mają być uczeni agresji, a rodzic może lać za byle co dziecko po tyłku, bo tak mu się podoba - pan Mikke zatrzymał się mentalnie parę wieków temu i chce cofnąć Polskę w rozwoju oraz zrobić z niej kraj zaściankowy. Nie zdziwi mnie już postulat zalegalizowania pojedynków.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    zdzisio - niezalogowany 2017-10-19 19:50:44

    a nie brzydzi się europejskich pieniędzy...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gg - niezalogowany 2017-10-19 13:30:59

    Poglądy wprost ze skansenu szowinizmu, mizoginizmu i rasizmu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Rumpelstiltsin - niezalogowany 2022-07-04 14:02:28

    Otóż jak wynika z korespondencji Kołakowskiego z Jerzym Giedroyciem, Janusz Korwin-Mikke pod koniec roku 1977 odwiedził Leszka Kołakowskiego w Oksfordzie. Kołakowski tak to opisał w liście do Giedroycia z 17 grudnia 1977: "Odwiedził mnie niejaki pan Mikke, którego mgliście pamiętam jako naszego studenta z Warszawy, ale nic o nim poza tym nie wiem. Mówił, że widział się z Panem i że chce wydać jakiś swój tekst, lecz że Pan powiedział mu, iż nie mógłby Pan wydać niczego wcześniej niż za rok, jemu zaś zależy na pośpiechu. Będzie się zwracał do wydawnictw londyńskich. Ja tego nie czytałem, ale wrażenie moje z rozmowy było niedobre, gdyż ten pan wyraźnie dawał mi do zrozumienia, że jest geniuszem i że jego dzieło (to oraz jakieś inne, które przygotowuje) są utworami o historycznej doniosłości. Być może jest po prostu wariatem". Jerzy Giedroyc skomentował tę nowinę w liście z 30 grudnia 1977: "Mikkego sobie zupełnie nie przypominam. Jeśli nawet był u mnie, to na pewno blaguje, że mu coś obiecywałem w dalszych terminach. Na mnie również nie zrobił najlepszego wrażenia" (Jerzy Giedroyc, Leszek Kołakowski, Listy 1957-2000, wstęp Paweł Kłoczowski, opracował i przypisami opatrzył Henryk Citko, Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską. Oddział Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza, Association Institut Littéraire "Kultura", Towarzystwo "Więź", Warszawa 2016, s. 269, 271).

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do