
– Obiad, który nam podano kompletnie nie nadawał się do jedzenia. Był zwyczajnie zepsuty. Oddaliśmy z powrotem – skarży się telefonicznie pacjentka szpitala przy ulicy Toruńskiej. Jej zdaniem zdarzenie miało miejsce w poniedziałek, 19 kwietnia
Nie jest tajemnicą, że posiłki, jakimi karmieni są pacjenci kaliskiego szpitala, dalekie są od ideału. Problem znany od lat. Pojawiają się narzekania na ubogie menu i jakość, co nijak ma się do faktu, że dobre jedzenie to przecież podstawa skutecznej rekonwalescencji. Dlatego powszechną praktyką była, i jest, „dywersyfikacja” dostaw posiłków dostarczanych przez rodziny czy znajomych. Była, bo z powodu pandemicznych obostrzeń, czyli zawieszenia (miejmy nadzieję – chwilowego) wizyt, taki „kanał” zaopatrzenia chwilowo nie funkcjonuje. Pacjenci skazani są wyłącznie na szpitalne jedzenie.
– Tym razem ten poniedziałkowy obiad był przekroczeniem wszelkich standardów żywieniowych. Nadawał się jedynie do wyrzucenia – żali się pacjentka.
Paweł Gawroński, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Ludwika Perzyny jest zaskoczony informacją. – Według naszej dietetyczki problem polegał na tym, że makaron, jaki był składnikiem obiadowego dania, był zbyt rozgotowany. Interweniowała u firmy dostarczającej posiłki i poprosiła o uzupełnienie posiłku – odpowiada rzecznik. – Czekamy również na wyjaśnienia, dlaczego doszło do takiej sytuacji i co firma cateringowa zamierza zrobić aby w przyszłości takie sytuacje nie miały miejsca – mówi Paweł Gawroński i wskazuje na zapis w umowie, który zakłada m.in. ustalanie przez firmę cateringową 10-dniowego jadłospisu aby szpitalni dietetycy mieli kontrolę nad tym co w jadłospisie jest planowane. – Poza tym są określone progi kaloryczne i temperaturowe które na bieżąco są kontrolowane – dodaje P. Gawroński.
Potwierdza, że posiłki do kaliskich szpitali dostarczane są przez łódzkiego dostawcę. – To wielkie przedsiębiorstwo, z dużym potencjałem obsługujące m.in. łódzkie szpitale. Firma została wyłoniona w przetargu. Zaoferowała najkorzystniejsze warunki z wszystkich firm, które stanęły do przetargu – wyjaśnia P. Gawroński i podkreśla, że pojęcie „najkorzystniejsze” nie oznacza „najtańsze”. – Już dawno w zamówieniach publicznych odstąpiono od kryterium ceny. Brane są pod uwagę przede wszystkim progi jakościowe – zaznacza.
„Dobra zmiana” czyli posiłki z własnej kuchni
Przed laty, pacjenci szpitala przy Poznańskiej korzystali z produkcji kuchni przyszpitalnej. – Ale z uwagi na to, że ówczesne władze placówki nie realizowały niezbędnych remontów i inwestycji, kuchnia się wyeksploatowała i pojawiło się pytanie, co dalej – inwestycje czy catering? Zdecydowano się na to drugie – zaznacza rzecznik szpitala.
Stan obecny, czyli korzystanie z usług firmy cateringowej z Łodzi jest – zdaniem Pawła Gawrońskiego – przejściowy. – Kosztem 8 milionów złotych z budżetu Marszałka Województwa Wielkopolskiego rozpoczęliśmy budowę własnej kuchni, która będzie przygotowywać posiłki nie tylko dla kaliskich szpitali ale również innych, okolicznych placówek. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem inwestycja będzie oddana do użytku być może już pod koniec tego roku – zaznacza P. Gawroński i podkreśla. – Z pewnością będzie to najkorzystniejsze rozwiązanie. Będziemy mieć pełną kontrolę, będzie lepiej i taniej.
Czy wtedy definitywnie skończą się narzekania pacjentów na jakość posiłków?
(pp)
Foto: szpital przy ulicy Toruńskiej w Kaliszu
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
OSZCZĘDZA SIĘ NA PACJENTACH? SZPITALE,PRZYCHODNIE MAJĄ W DUPIE PACJENTÓW,PERSONEL MEDYCZNY OBSŁUGUJE TYLKO I WYŁĄCZNIE PACJENTÓW COVIDOWYCH BO MAJĄ ZA NICH 1000ZŁ OD ŁEBKA
Tak, oszczędza się, jak np. wydając 8 milionów na nową kuchnię, o której piszą w artykule. Analfabeto współczesny.
ja tam leżałem kilka dni pod koniec Marca 2021 ( wcześniej listopad 2020) będąc obiektywnym posiłki te z marca są smaczne i wyglądają lepiej , wiadomo to nie restauracja wiec za pewne każdemu nie smakuje, ale to szpital wiec trzeba zrozumieć ,
Zrozumieć? Ze tak karmią kobiety ciezarne, po porodzie, karmiące? To są posiłki na przetrwanie. A i tak większość z nich trafia do kosza.
nasza babcia była pacjentem tego szpitala kilka razy w ciągu roku , przebywając w grudniu dostała udko kurczaka które było nie dopieczone , z krwią w środku, nie mówiąc o ziemniakach , musieliśmy ja dokarmiać donosić jedzenie , terez jak leżała mówiła ze zupy nie da się zjeść , myśleliśmy ze jest taka nie dobra okazało się że najpierw jadła II danie które jej wystarczyło a zupa była nie tknięta bo byłą za gorąca, nie znam się nie wiem jak i kto gotuje, wiem tylko ze Babcia (76 lat ) mówiła ze jedzenie jest dobre,
Nie od dzisiaj wiadomo ze w więzieniu karmią lepiej i taka to sprawiedliwość ,zlodziej zboczeniec mięso na obiad ,a normalny uczciwy człowiek lane kluski dobrze że nie lebiode i trawę
,, Ale z uwagi na to, że ówczesne władze placówki nie realizowały niezbędnych remontów i inwestycji, kuchnia się wyeksploatowała" --------- Czy ktoś poniósł lub poniesie konsekwencje za to: ,,że ówczesne władze placówki nie realizowały niezbędnych remontów i inwestycji, kuchnia się wyeksploatowała" Jak zwykle konsekwencje ponoszą pacjenci , a ówczesne władze aż do śmierci siedziały i siedzą na stołkach , robią zawrotne kariery i MNOŻĄ SWOJE DOCHODY.
Jakaś stronka w necie jest - nie pamiętam nazwy - ze zdjęciami posiłków szpitalnych...
Przy zmianie firmy kateringowej jest dużo lepsze jedzenie. Przynajmniej wędlina jest świeża a nie zielonkawa. Oprócz jedzenia do zmiany jest pani ordynator,która pacjentów "wybiera" na oddział.Nie dla " wszystkich" jest pomoc????
Potwierdzam jedzenie tam nie można nazwać jedzeniem bo to ze w poniedziałek byl makaron rozgotowany to wrecz niesmaczne a niewspomne o pozostałych posiłkach które tez nienadaja sie do jedzenia śniadania kolacje tez blee. Wiec jak pacjentki leżące tam maja nabrać sił jeżeli te posiłki nie sa wartościowe i są nie jadliwe nawet herbata jest niedobra