
Coraz więcej kaliszan nie godzi się na to, by w piecach grzewczych spalać niedozwolone odpady. Do października, po otrzymanych zgłoszeniach, funkcjonariusze Straży Miejskiej interweniowali w takich sytuacjach kilkadziesiąt razy. Ostatnio
500-złotowym mandatem został ukarany właściciel posesji na osiedlu Majków
„Nie licząc się zarówno ze środowiskiem, jak i mieszkańcami osiedla, spalają w piecu różnego rodzaju tworzywa sztuczne oraz olbrzymie ilości odzieży dostarczonej im z punktów handlowych odzieży używanej. Powtarza się to już kolejny rok. W dniach kiedy wiatr wieje od pól (od stacji Meteo) w kierunku na osiedle, szczelnie zamykamy okna i nie wychodzimy z domu. Dym strasznie gryzie w oczy, gardło, nie można oddychać, występują bóle głowy i duszący kaszel, dzieci bardzo często chorują. Nadmieniamy, że odzież, która palona jest na tej posesji, jest systematycznie dostarczana przez cały rok. Składowana jest w pomieszczeniach gospodarczych, w budynku gospodarczym, jego przybudówkach oraz namiocie ustawionym na podwórku. Właściciele posesji nie zakupują normalnego opału, tj. węgla, koksu czy miału, spalają tylko materiały wydzielające silne trucizny”. To fragment listu, jaki do Grzegorza Sapińskiego, prezydenta Kalisza, skierowała grupa mieszkańców osiedla Majków. Przez lata tolerowali właściciela nieruchomości, by w końcu powiedzieć: „dość”. Podpisy były nieczytelne, stąd trudno było dotrzeć do autorów listu. Rozmowy z sąsiadami z tej samej ulicy, na której mieszka uciążliwy właściciel, jak i sąsiednich ulic kończyły się stwierdzeniem, że nie chcą komentować sytuacji. Jednak rozmówcy nie zaprzeczali, że wspomniany właściciel domu pali czym się da. Trzykrotna próba skontaktowania się z nim spełzła na niczym. Jednak skarga skierowana do prezydenta miasta potwierdziła się.
– Kontrola wspomnianej posesji, jaką przeprowadzili funkcjonariusze Straży Miejskiej, potwierdziła, że jej właściciel spalał w piecu miedzy innymi przedmioty plastikowe, jak i szmaty. Został ukarany 500-złotowym mandatem. Myślę, że zaprzestanie tego procederu, bo jest bacznie obserwowany przez sąsiadów, a i dla nas przestał być osobą anonimową – powiedział Dariusz Hybś, komendant Straży Miejskiej w Kaliszu. Nieruchomości, w których spala się niedozwolone odpady, jest zdecydowanie więcej.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Droga Anno, reagować powinni urzędnicy z wydziału, a nie wyręczać się strażą miejską. Czy wszczęcie postępowania w sprawie z urzędu, w trosce o czystość miejskiego środowiska, nie mieści się w kompetencjach wydziału ochrony środowiska? Pracownicy wydziału mogą skorzystać z pomocy strażników, jeżeli będą mieli problemy z dotarciem do źródła powodującego zanieczyszczenie. Jakie to proste, wystarczy pomyśleć i chcieć działać. No właśnie.
i co mimo podanego adresu straż miejska nie zareaguje
Informacje od mieszkańców są bardzo ważne, ale nie mogą być jedynym źródłem, a tak to wygląda na chwilę obecną. Może pracownicy z wydziału ochrony środowiska ruszą w miasto i osiedla z kontrolami i sporządzą mapę zadymienia. Wtedy będą wiedzieli bardzo dokładnie (z nr domu i ulicą), które posesje dymią i nie sądzę, aby ustalenie właścicieli było problemem.
Polecam strażnikom miejskim posesję przy ul. Asnyka 30. Kilkanaście razy zgłaszana z powodu palenia w piecu plastikowymi butelkami i innymi śmieciami. Nawet w miesiącach letnich - regularnie około 18-19-tej wydobywa się tam z komina czarny duszący dym, trujący wszystkich sąsiadów, w tym 3 duże bloki. Nie da się otworzyć okna... Ślady spalonego plastiku widnieją na ścianie domu - od komina w dół - czarny pas i nie jest to sadza!
Proponuję również sprawdzić posesje na Granicznej, Reja, Kochanowskiego i Dobrzeckiej
Wszyscy to wiedzą, a kontroli brak. Może by straż miejska wyszła zza biurek.