Rozprawy sądowe też przez telefon

Zdalne rozprawy sądowe to jeden z tych pozytywów, za który należało by podziękować koronawirusowi

  W drugiej połowie ubiegłego roku na fali covidowych zmian Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło możliwość przeprowadzenia rozpraw sądowych na odległość, korzystając ze zdalnego przekazu obrazu i dźwięku. Dziś, taki przekaz jest w stanie zapewnić prawie każdy smartfon. Pojawiła się także możliwość, by osoby uczestniczące w procesie nie musiały przebywać w budynku sądu. Takie połączenie może się odbyć np. z domu opieki.

 Jeśli wyobrazimy sobie  90-letnią osobę, która przy kilkunastostopniowym mrozie i śnieżycy miałaby pojechać na rozprawę sądową np. do Krakowa, żeby powiedzieć tam parę zdań i wrócić, to trzeba uznać pomysł zdalnego przesłuchania za genialny.

- Rozprawy zdalne nie są  łatwe. Korzystamy z tych nowoczesnych kanałów wideokonferencji. Musimy nauczyć się z tym żyć, choć zdajemy sobie sprawę, że mogą być kłopoty natury technicznej. Jest dążenie ze strony Ministerstwa, aby te rozprawy zdalne organizować. 
(...) Musimy sobie zdawać sprawę, że są też pewne niebezpieczeństwa związane z rozprawami zdalnymi. To jest np. kwestia wycieku danych. W tej chwili do zdalnych połączeń mamy rekomendowane oprogramowanie JITSI. 
(...) Wszystko to jednak musi mieć oparcie w prawie. W pewnych kategoriach spraw można, ale  w pionie karnym nie można.   
 - scharakteryzował rozprawy zdalne prezes Sądu Okręgowego w  Kaliszu Patryk Andrzej Pietrzak.

- W każdy poniedziałek mamy wokandy spraw dotyczące ubezwłasnowolnienia. Często jest kilka takich spraw i nie ma wokandy, żebyśmy się nie łączyli zdalnie, albo z domami pomocy społecznej albo z osobami, które są chore, gdyż tam jest obowiązek wysłuchania takiej osoby, albo chociaż podjęcia próby wysłuchania. Na przykład nie ma takiej wokandy w poniedziałek, żebyśmy dwu, czy trzykrotnie nie łączyli się z osobami przy dziesięciu, czy dziewięciu sprawach - powiedziała rzecznik prasowy, Sędzia Sądu Okręgowego Edyta Janiszewska (na zdjęciu). 

A.W.