Śmieciowe (nie)wychowanie

Działkowcy w Szałem narzekają na niedostatek pojemników na śmieci. Prezes Tadeusz Rojek odpowiada, że pojemników jest pod dostatkiem, tyle że trafia do nich nie to, co powinno

Argumenty działkowców łatwo przewidzieć: – Płacimy składki, a nie mamy gdzie wyrzucać odpadków. Zarząd działek nic za te pieniądze nie robi. Czy to tak trudno ustawić kilka pojemników więcej? – pytają kaliszanie z Szałego. Tamtejszy Ogród Działkowy Relaks należy do największych w Polsce, toteż i problem śmieciowy może być poważny. – Pojemników jest pod dostatkiem. Kłopot w tym, że 90 proc. tego, co do nich trafia, to odpadki organiczne, które powinny znaleźć się w kompostownikach, a nie w pojemnikach. Dzięki temu każdy mógłby mieć świetny kompost. Mówi o tym regulamin działkowy. My też o tym przypominamy, przekonujemy, niekiedy nawet się kłócimy. I ciągle są tacy, którzy to, co skoszą i zerwą na swojej działce, wloką do pojemników – mówi T. Rojek, prezes kaliskiego oddziału Polskiego Związku Działkowców. Kontenery na śmieci ustawione są w trzech miejscach: od strony gm. Godziesze, przy głównym wjeździe na działki i w ich centrum. Opróżnienie takiego pojemnika i wywiezienie jego zawartości kosztuje 600 zł. Jak wylicza prezes Rojek, usługi śmieciowe na działkach w Szałem wiążą się z wydatkami rzędu 100 tys. zł rocznie, co stanowi połowę wpływów od działkowców. – Ustawiliśmy kiedyś czwarty pojemnik, który przeznaczony był tylko na masę zieloną. PUK zobowiązał się, że będzie pobierał za niego niższe opłaty. Ale ludzie wrzucali tam wszystko, więc PUK powrócił do starej ceny, a my musieliśmy ten pojemnik zlikwidować. Sam już nie wiem, jak mam to tłumaczyć – ubolewa. Może więc nie tłumaczyć, tylko karać? Jakie mogą być sankcje wobec kogoś, kto uparcie zapycha pojemniki  skoszoną trawą, liśćmi i innymi odpadami zielonymi? – Sankcje są takie, że co roku musimy podnosić opłaty za działki – przyznaje T. Rojek.         (kord)