Reklama

Spławikowe szaleństwo, niekończąca się opowieść

17/10/2020 05:00

O spławikach napisano tak dużo, że powrót do tego zagadnienia wydaje się zbędny. W naszej rubryce również ten temat pojawiał się kilkukrotnie. A jednak obserwacje poczynione nad wodą uświadamiają mi, że wędkarze stosują różnego rodzaju spławiki niezgodnie z ich przeznaczeniem. Wciąż istnieje spory obszar niewiedzy, który nie pozwala optymalnie wykorzystać tego fenomenalnego narzędzia łowienia ryb. Dla wielu łowców jest czasami uważany za zło konieczne i najchętniej zrezygnowaliby z jego stosowania. Znam takich wędkarzy, dla których jedyną metodą połowu jest gruntówka. Spławik spełnia jednak tak ważną rolę, że nie sposób obyć się bez niego. Utrzymuje przynętę na odpowiedniej głębokości, czego nie możemy uczynić stosując metodę gruntową. Pozwala ją podać na żądaną odległość. Przy bardzo krótkich dystansach jest to trudne do wykonania koszykiem oraz, co najważniejsze, wskazuje moment kiedy ryba ją chwyci. Skoro nie możemy spławika całkowicie wyeliminować, warto się o nim nieco dowiedzieć. Moje ostatnie spotkanie nad wodą z bardzo sympatycznym wędkarzem, który - jako jeden z niewielu - zadawał bardzo rozsądne pytania dotyczące stosowania spławików w różnych warunkach, sprowokowały mnie do napisania tego materiału.

Marek Grajek

    Podstawowym podziałem spławików jest ten dzielący je na stosowane w wodach płynących i stojących. Nie wdając się w podstawy konstrukcji poszczególnych modeli jedno je odróżnia w sposób bardzo widoczny. Te stosowane na wodach stojących są smukłe, a stosowane w rzekach i kanałach bardziej pękate. Już te wskazówki powinny pozwolić każdemu na podjęcie właściwej decyzji w chwili wyboru odpowiedniego modelu. Jeśli łowimy na np. stawie, błędem będzie wybór spławika do bolonki. Ten powinien być stosowany na łowisku rzecznym. Jego gruba, plastikowa antena pozwala łowić dużymi przynętami i jest doskonale widoczna z dość dużej odległości. Oparcie przynęty na dnie nie powoduje zatapiania spławika podczas jego spływu. Jednym słowem spławik skonstruowany do metody połowu wymyślonej i opracowanej przez włoskich mistrzów. Można go używać do łowienia na np. wspomnianym stawie, ale jego wyporność na pewno będzie odczuwana przez biorącą rybę. Nie do tego został wymyślony. A z drugiej strony, czy ktoś pływający łodzią z dulkami, będzie celowo używał wiosła do kajaka?

  Spławiki stosowane na wodach płynących, są mocowane do żyłki w dwóch punktach. Praktycznie zawsze żyłka biegnąca od spławika do szczytówki mocowana jest w górnej części korpusu, czy to oczkiem, czy to przechodzi przez cały korpus w specjalnej rurce, która zabezpiecza spławik przed jego zniszczeniem. Jedynym odstępstwem od tej zasady jest łowienie na rzece odleglościówką. Spławik stosowany w tej metodzie zawsze mocowany jest jednopunktowo, u dołu. Ponieważ jest to jedna z najtrudniejszych metod połowów spławikowych, omówimy ją w przyszłości.

  Łowiąc na wodach stojących metodą bata, tyczki lub uklejówki, też stosuje się spławiki mocowane do żyłki dwupunktowo, ale podczas silnych podmuchów wiatru bardzo trudno jest kontrolować ich pozycję. W niektórych przypadkach wręcz niemożliwe jest utrzymanie zestawu w polu nęcenia. Żyłka biegnąca od spławika do szczytówki znajduje się na powierzchni wody, co sprawia, że wiatr na nią napiera. W konsekwencji dryfująca przynęta staje się nieatrakcyjna dla ryb, zachowuje się w sposób nienaturalny. Użycie w takich warunkach spławika mocowanego jednopunktowo pozwala na schowanie żyłki pod powierzchnią wody i zredukowanie naporu wiatru. Właśnie dzięki takiemu zabiegowi, na Mistrzostwach Okręgu Kaliskiego PZW, udało się pani Bożenie Jabłońskiej pokonać w Ostrowie faworyzowaną przez wielu działaczy zawodniczkę. Silny wiatr nie pozwalał na płytkim łowisku na właściwą prezentacje przynęty, napór wiatru na tyczkę wręcz wyrywał zestaw z wody. Zastosowany przez kaliską zawodniczkę mini waggler, rozwiązał ten problem. System ten szczególnie polecam zawodnikom startującym w zawodach spławikowych. Jeżeli warunki atmosferyczne na to pozwalają, stosujmy klasyczne mocowanie spławika, ale miejmy w obwodzie zestaw, który przy zmianie pogody (silny wiatr), pozwoli się nam obronić, szczególnie wtedy, gdy nie posiadamy tyczki.

  Dobierając spławik do połowu musimy brać pod uwagę kilka czynników. Odległość łowienia, ciężar własny przynęty, warunki atmosferyczne, widoczność antenki, sposób mocowania spławika oraz metodę połowu. Przykład z ostatniej niedzieli. Odwiedziłem starorzecze, którego nie widziałem przez prawie rok. Jakże byłem zaskoczony, gdy stwierdziłem, że praktycznie cała powierzchnia wody pokryta jest rzęsą. (Zdjęcia w internetowym wydaniu ŻK) Domyślałem się, że przez ten zielony kożuch dostęp tlenu do wody jest bardzo ograniczony, a do tego w wodzie musi być bardzo ciemno. Wątpiłem czy cokolwiek złowię. Po wrzuceniu 4 kul rzęsa lekko rozpłynęła się na boki, co umożliwiło mi zarzucenie zestawu. Początkowo łowiłem lekkim wagglerem o wyporności 3 BB, co oznacza obciążenie ok. 1,2 g. Głębokość łowiska ok. 160 - 170 cm. Pierwsza godzina łowienia nie przyniosła ani jednego brania, pomimo przeróżnych kombinacji przynętowych. Postanowiłem zastąpić używany zestaw uklejówką. Spławik o wyporności 0,3 g, przypon 0,08 mm z haczykiem o rozmiarze 22. Grunt ustawiony na około 60 cm. Nic. Powiększyłem głębokość łowienia do 1 m. Nadal nic się nie działo. Znając głębokość łowiska (gruntowanie), ustawiłem przynętę około 15 cm nad dnem. Na haczyk zakładałem jedną czerwoną pinkę. Dopiero tak podana przynęta skusiła niewielką płotkę. Delikatne donęcenie przemoczoną zanętą (opadając tworzyła słup zanętowy), sprowokowało ryby do brań. Nie złowiłem ich dużo, ale na zawodach byłyby to ryby warte złota. Czy mógłbym w ten sposób poszukiwać ryb gdybym łowił gruntówką, na pewno nie. Wolno opadający w toni pojedynczy robak był jedynym sposobem wabienia ryb. Przynęta położona na dnie również nie była przez ryby pobierana.

  Łowinie przy użyciu spławika - przynajmniej dla mnie - jest otoczone aurą tajemniczości. Chwila kiedy znika on pod powierzchnią wody jest magiczna. Nie bez znaczenia jest również możliwość poszukiwania ryb w różnych warstwach wody, co w wielu przypadkach czyni spławik niezastąpionym.

Podpis pod zdjęciem: Dopiero po wrzuceniu kul rzęsa rozpłynęła się umożliwiając łowienie

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do