
Sukces w połowach ryb, szczególnie gdy łowi się ryby roślinożerne, utożsamiany jest bardzo często z zanętą. Przypisuje się jej wręcz magiczne znaczenie. Tak było zawsze, i prawdopodobnie zawsze będzie. Wędkarze koncentrują się jednak na „cudownych” składnikach, z nadzieją, że ich działanie wyłączy instynkt bezpieczeństwa ryb, które będą brały jak oszalałe. Nie pomagają w zrozumieniu problemu przytaczane słowa wielkich mistrzów wędki, że zanęta - choć bardzo ważna - jest tylko jednym z elementów składowych końcowego sukcesu. Przykładów takiego stanu rzeczy jest bardzo dużo
Przykład 1
W zawodach brało udział 40 łowiących. Każdemu z nich wręczono 2 kg suchej mieszanki, do której nie wolno było dodawać żadnych innych składników spożywczych oprócz przydzielonego zestawu żywych przynęt: 250 mml pinki oraz takiej samej ilości dżokersa. Zestaw ten uzupełniono pudełkiem dużego robaka i ochotki haczykowej. Każdego z łowiących zaopatrzono również w dwa opakowania ziemi bełchatowskiej. Zakładając, że wszyscy zawodnicy zastosowali się do tego przepisu, powinni mieć - przynajmniej w założeniach - podobne szanse na sukces. A jednak osiągnięte przez startujących wyniki bardzo się różniły. Od zwycięzcy, któremu udało się złowić blisko 5 kg ryb, do takich, którzy nie złowili ani jednej ryby. Dlaczego tak się stało?
Przykład 2
Dwóch przyjaciół podczas wspólnej wyprawy korzystało z tej samej mieszanki zanętowej. Do łowienia przygotował ją jeden z nich. Dokładnie namoczoną i przetartą przez sito podzielono na dwie równe części. Zajęli stanowiska blisko siebie, ale dzieląca ich odległość 8 - 10 m, powodowała, że wrzucona do wody zanęta utworzyła dwa odrębne pola nęcenia. Po rozpoczęciu łowienia obaj mieli częste brania kwitowane skutecznymi zacięciami 20 - 25 cm płoci. Po około 40 minutach, brania u jednego zaczęły słabnąć, natomiast u drugiego ich intensywność wzrosła. Dlaczego tak się stało? Przyczyn może być wiele, a każdą z nich należałoby analizować osobno.
Miejsce łowienia. Wylosowane stanowisko, lub wybrane do łowienia miejsce, bardzo często decyduje o tym, jaki wynik łowiący może osiągnąć. Podczas pływania z echosondą po zbiornikach zaporowych lub rzekach, spotyka się duże obszary danego akwenu, na których nie ma w ogóle ryb. W innych miejscach występuje ich zastanawiająco dużo. Dlaczego tak się dzieje, to już zagadka dla ichtiologów. O zasobności w ryby poszczególnych obszarów zbiornika może decydować np. pora roku. Wiosenne ocieplenia i operacja słoneczna ściągają duże ilości różnych ryb na płycizny. To tu najprędzej odradza się życie w postaci larw owadów i zaczynają wzrost rośliny wodne. Głębokie części zbiorników i rzek, w których zimowały ryby, zostają w tym czasie opustoszałe. Dopiero „mieszanie się wód” (zarówno wiosenne, jak i jesienne), może zmienić ten stan rzeczy. To właśnie dlatego organizatorzy zawodów różnych szczebli wprowadzili do Regulaminów Organizacji Sportu Wędkarskiego podziały na sektory. W przykładzie drugim tę przyczynę należy wyeliminować.
Zastosowany sprzęt i metoda połowu. Podstawową zasadą przyświecającą podczas wędkowania powinna być ta, która mówi - zawsze łów najdelikatniej jak można. Czy to podczas spinningowania, czy łowienia spławikowego, grubości zastosowanych w zestawach żyłek odgrywają bardzo dużą rolę. Wyporność i kształt spławika dostosowany do warunków i odległości łowienia. Rozłożenie obciążenia pozwalające właściwie zaprezentować przynętę. W pierwszym przykładzie dobór sprzętu mógł odgrywać znaczącą rolę, ale w drugim już nie. Łowiący na bieżąco wymieniali się uwagami, a ich zestawy były bardzo podobnie zbudowane.
Jedynym logicznym wytłumaczeniem, które może wskazywać na różnice w ilości łowionych ryb jest zanęta, a właściwie jej konsystencja, bo w obu opisywanych przypadkach zawodnicy otrzymali zanęty identyczne. Innym dodatkowym czynnikiem mogła być częstotliwość donęcania. Wolf Rudiger Kremkus, niemiecki mistrz świata w wędkarstwie spławikowym, nazywał to rytmem nęcenia. Zbyt często dorzucana zanęta może przekarmić ryby, a zbyt rzadko wrzucana do wody spowoduje ich odpłynięcie z łowiska.
Wydaje się, że ewentualne różnice w skuteczności wabienia ryb zanętą, wynikały z jej właściwego nawilżenia i przetarcia na sicie. Ilość wody zastosowana do przygotowania mieszanki oraz sposób jej dozowania podczas namaczania, pozwalają na uzyskanie różnie pracujących kul zanętowych (pomimo identycznego składu). Pamiętać trzeba, że woda jest również klejem zanętowym, którą to właściwość mistrzowie spławika wykorzystują bardzo świadomie. W pierwszym przykładzie można się pokusić o stwierdzenie, że wielu łowiących mogło popełnić błąd niedoceniania roli wody w zanęcie. W drugim jednak nie, ponieważ całą zanętę do nęcenia wstępnego przygotowano dla obu łowiących. Tu jednak doszło do wydarzenia, które w diametralny sposób zmieniło walory wabiące zanęty jednego z łowiących. Kontuzja dłoni nie pozwalała mu na silne dociśnięcie kul. Aby ułatwić nieco tę czynność, zwiększył jej kleistość przez dodanie niewielkiej ilości wody. Kule dużo łatwiej można było formować, ale składniki pracujące przestały spełniać swoje zadanie. Gdyby w łowisku żerowały leszcze, być może ścieląca się po dnie zanęta byłaby dla nich atrakcyjna. W przypadku płoci, sprawa wygląda inaczej. Te ryby lubią unoszące się w toni drobiny zanętowe. Dodana niewielka ilość wody - wydawać by się mogło, nic nie znacząca - całkowicie zmieniła pracę kul i spowodowała brak zainteresowania nimi ryb. Wystarczyło, że wędkarz, który cały czas miał ryby w łowisku, ze swojej (niedowilżanej) mieszanki, zrobił trzy niewielkie kule i wrzucił w pole nęcenia swojego przyjaciela, a po krótkiej chwili łowisko ponownie ożyło. Pamiętajmy, że najlepsze składniki zanęty mogą stać się bezużyteczne, jeśli nie dołożymy starań, podczas procesu nawilżania mieszanki.
Marek Grajek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie