Reklama

Żniwa w zapomnieniu o tradycyjnych zwyczajach i rytuałach

21/07/2022 12:12

Od kilku dni na polach powiatu kaliskiego pojawiły się kombajny, co oznacza że nastała pora żniw. Technizacja prac spowodowała, że w zapomnienie poszły zwyczaje związane ze żniwami. Czasy kiedy żniwiarze pracowali w pocie czoła od rana do wieczora a wszystkie prace wykonywali ręcznie pamiętają już tylko seniorzy. Ze zwyczajów zachowały się jedynie dożynki, choć i te nabrały innego charakteru.

W okresie kiedy byłem uczniem młodszych klas szkoły podstawowej odbiegałem od kolegów wyborem przyszłego zawodu. Gdy oni chcieli być strażakami, kolejarzami a nawet kierowcami śmieciarek ja chciałem zamieszkać na wsi, mieć gospodarstwo i umieć posługiwać się kosą. Żniwiarz był dla mnie guru.  

   Wszystko za sprawą cioci i wujka, którzy mieli niewielkie gospodarstwo w Piwonicach-Stawkach, przy dzisiejszej ulicy Słowiańskiej w Kaliszu. To u nich spędzałem kilka wakacyjnych dni w czasie żniw. Termin pobytu u wujostwa wymuszałem na rodzicach.  Podobało mi się wszystko. Z zazdrością patrzyłem na wujka i jego znajomych, którzy kosami zaczynali żniwowanie. Kosy były przysposobione do ścinania zboża.  Do dolnej części trzonka był zamocowany   kij wygięty w pałąk na kształt łuku. Ta prymitywna „instalacja” pozwalała odgarniać na bok kolejne łany skoszonego zboża.

                                      Żniwa zaczynać w sobotę i to sierpem

 Jednak nim mężczyźni zaczynali koszenie pierwsze ścięcie zboża zgodnie z tradycją wykonywano za pomocą sierpa. To tylko jeden z rytuałów Tam też  towarzyszących żniwom, które poznawałem choć nie do końca rozumiałem ich sens.  Żniwowanie poprzedzały czynności porządkowe. Aby zbiory były obfite należało dokładnie wysprzątać stodołę by pomieściła jak najwięcej snopków.

   Przestrzegano też aby żniw nie rozpoczynać w poniedziałek lub piątek. Starano się uczynić to w sobotę. Niejednokrotnie miało to wymiar symboliczny i ograniczało się do ścięcia kilku snopków zboża. Pamiętam, że któregoś roku miała miejsce taka sytuacja i nie rozumiałem dlaczego po tak krótkim pobycie na polu zakończono żniwowanie. Po latach już wiedziałem, że uczyniono tak, bo sobota to dzień  poświęcony Matce Boskiej. Wierzono, że dzięki takiemu zachowaniu  dopisze pogoda w czasie żniw i zboże będzie suche. Poznałem też inne rytuały i zwyczaje.

    Dowiedziałem się, że przez długie lata zboże żęto sierpem i stąd nazwa żniwa. Uważano wówczas, że kosa jak mówiono barłoży zboże. Sierp  był uznawany za najbardziej ekonomiczne narzędzie do zbioru zbóż, bo zapewniał małe straty ziarna i prostą słomę. Kosa służyła jedynie do koszenia trawy. „Sierp jest na tyle lekkim narzędziem, że mogły go używać kobiety i młodzi chłopcy. Kosy pojawiły się na polskich ziemiach u schyłku XVIII wieku, ale do koszenia zboża zaczęto je wykorzystywać dopiero na krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Początkowo służyły do koszenia trawy. Zboże młócono cepami. To bardzo stare narzędzia, składające się z dzierżaka i bijaka, wykonanego z bardzo twardego drewna” ( za aagrofakt.pl).

                                                  Mendle a nie współczesne baloty

     Kiedy już zaczynało się koszenie na całego, to nadal w użyciu były sierpy. Pamiętam, że używały ich niektóre z kobiet, które podbierały nimi skoszone zboże by później związać snopki.  Samo wiązanie snopków to też była nie lada sztuka. Nie używano do tego sznurka a robiono powrózek z garści ściętej słomy. Snopki ustawiano w tzw. mendle i na ten moment my dzieciaki czekaliśmy. Mendle nieraz dłużej czekały na zwózkę z pola i przez tern czas stanowiły nasze super domy do zabawy. Rozpychało się nieco snopki by można było wejść do środka, robiło się miejsce i w zależności od naszej fantazji raz służyły nam za schronienie w zależności w kogo się przeistaczaliśmy. Raz byliśmy ludźmi pierwotnymi i mendle  były naszymi nędznymi chatami a innym razem wręcz pałacami.

                                               Chwile spędzone przy zbożowej kawie

   Tamte dziecięce harce niejednokrotnie wspominam w sytuacji kiedy nadarzy się okazja wypić kawę zbożową ale nie instant a klasyczną zbożówkę „Turek”. Ta kawa  była podstawowym napojem jakie żniwiarzom przygotowywały gospodynie.  Gasili nią nie tylko pragnienie ale popijali też jedzenie. W czasie przerwy siadali  na snopkach czy miedzy a my dzieciaki oczywiście pośród nich. Popijaliśmy też zbożówkę i  przysłuchiwaliśmy się opowieściom dorosłych. A ja w tym czasie wyobrażałem sobie, że już jestem jednym ze żniwiarzy, oj  imponowali mi.

                                                               Żniwa integrowały 

    Żniwa, które wspominam miały miejsce w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Przy dzisiejszej ulicy Słowiańskiej nie brakowało wiekowych najczęściej dwupokojowych chatek ( pomiędzy nimi maleńka kuchnia) porytych strzechą. Wielu mieszkańców należało do grupy jak to w tamtym okresie określano chłopo - robotników. To tacy, którzy mieli zbyt mało ziemi aby  z niej wyżyć i podejmowali dodatkowo pracę w zakładach produkcyjnych. Żniwa to jedno z wielu wydarzeń na wsi   kiedy w ramach wzajemnej pomocy społeczność sąsiedzka integrowała się. Tzw. prace odróbkowe były czymś naturalnym.

                                           Zwyczaje i rytuały poszły w zapomnienie

   Tymczasem dzisiaj  dziesiątki  hektarów pola w kilka godzin obskoczy kombajn i poza kierowcą przy żniwach  incydentalnie spotka się inne osoby. Gospodarz stał się samowystarczalny i nie ma potrzeby, by sąsiedzi przychodzili do pomocy podczas żniw. Wsiada do nowoczesnego kombajnu i sam kosi. Nawet z nikim nie porozmawia. Dawniej praca była ciężka, ale ludzie na polu ze sobą rozmawiali, żartowali, co integrowało lokalną społeczność. Obecnie  sąsiad z sąsiadem nie usiądzie na miedzy by przy kubku zbożówki porozmawiać.

   Na zwyczaje też już się nie patrzy. Chyba że za taki potraktujemy coraz częściej powtarzające się przypadki, gdy sąsiad na sąsiada żniwującego kombajnem po polu po godz. 22, dzwoni na policję domagając się interwencji, bo ten zakłóca ciszę nocną.  Pozostały co prawda dożynki, choć nie zawsze organizowane są cyklicznie, nawet w gminach powiatu kaliskiego. Jednak mają już zupełnie innych charakter. Mniej ważny jest sam obrzęd,  ważniejsze jest kto będzie gwiazdą wieczoru, bo dożynki stały się jedną z wielu imprez, na których można się zabawić.

(grz)

foto: narodowe Archiwum Cyfrowe ( czarno-białe), kolorowe autor.

Reklama

Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do