
Tak twierdzi prezydent Krystian Kinastowski pytany o możliwość zakupu przez Miasto maszyny do recyklingu plastikowych i szklanych butelek oraz aluminiowych puszek. Mimo to władze Kalisza nie wykluczają, że w przyszłości skorzystają z pomysłu, który narodził się na Politechnice Śląskiej
Przypomnijmy – bo już o tym pisaliśmy – że to w całości polskie urządzenie kosztuje ok. 20 tys. zł. Zostało już zastosowane w Krakowie, gdzie w ciągu dwóch tygodni mieszkańcy przynieśli 5 tysięcy butelek, za które otrzymali pieniądze. Podobne rozwiązania stosowane są na Litwie, w Czechach i na Słowacji, gdzie skutecznie służą do propagowania recyklingu i segregowania odpadów. A w Kaliszu? - pytają radni Zbigniew Włodarek i Łukasz Włodarek.
Prezydent Kinastowski zasłania się wysokimi kosztami zakupu i eksploatacji. - Wymierne i długofalowe efekty związane z eksploatacją urządzenia są raczej nieproporcjonalne do kosztów. Wprowadzenie jednego tego rodzaju urządzenia w Kaliszu to jednorazowo dobre rozwiązanie promocyjne, ale finansowo mało efektywne dla mieszkańca-podatnika – stwierdził. Jak dodał, w Polsce trwają konsultacje na temat tzw. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, która po wprowadzeniu w życie miałaby ograniczyć produkcję opakowań plastikowych. - Mam nadzieję, że problem ten w najbliższym czasie znajdzie swoje rozwiązanie w Sejmie, co częściowo odciąży samorządy w zakresie gospodarki odpadami opakowaniowymi – orzekł, pozostawiając jednak możliwość zakupu automatu w przypadku, jeśli pojawi się dofinansowanie zewnętrzne do tego rodzaju inwestycji.
(kord)
Fot. pixabay
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Miasto ma dziesiątki wolnych lokali to nie może zatrudnić 2 osób i prowadzić skupu? Dom sąsiedzki za kilkaset tysiaków można a coś takiego już nie?