Będziemy płacić opłatę klimatyczną za nasze domy i samochody?

Od 2027 roku czeka nas kolejna unijna "reforma" związana z systemem uprawnień do emisji CO2. Brukselscy biurokraci opłatą chcą obciążyć również zwykłych obywateli. O bulwersującym pomyśle uniokratów pisze portal pch24.pl

"Negocjatorzy z państw członkowskich UE i Parlamentu Europejskiego osiągnęli porozumienie w sprawie reformy uprawnień (ETS), poinformowała czeska prezydencja w Radzie Europejskiej. Europejscy obywatele i przedsiębiorstwa będą w przyszłości płacić więcej za emitowany przez siebie CO2" - czytamy na stronie pch24.pl.

Od kilku lat opłatami za emisję CO2 obciążone są przedsiębiorstwa energetyczne i z roku na rok są one systematycznie zwiększane. Jak twierdzi ekonomista, prof. Zbigniew Krysiak, obecnie w Polsce opłata za emisję CO2 stanowi już ok. 60% ceny energii elektrycznej.

Za pięć klimatyczne ekoszaleństwo dotknie również bezpośrednio każdego obywatela UE. "Biurokraci obiecują powołanie społecznego funduszu klimatycznego, który ma zrekompensować dodatkowe wydatki konsumentów poniesione podczas transformacji energetycznej. Krótko mówiąc: zapłacimy dużo więcej za towary i usługi, a także za... korzystanie z własnych domów i samochodów po to, by uzyskać od UE częściowy zwrot ściągniętego wcześniej emisyjnego haraczu" - podkreśla portal.

Fundusz, który ma zacząć funkcjonować od 2026 roku będzie zasilany kwotą 86,7 mld euro, pochodzącą z dochodów uzyskanych dzięki aukcjom emisji CO2 oraz z wkładów państw członkowskich.

Pch24.pl przypomina, że to jedno z wielu "dobrodziejstw" podpisanych przez obecny rząd w ramach pakietu "Gotowi na 55", który zakłada ograniczenie emisji CO2 we Wspólnocie o 55% do 2030 roku (w porównaniu z rokiem 1990).

Umowa czeka jeszcze na ratyfikację przez Parlament Europejski oraz państwa członkowskie, ale to wydaje się już tylko formalnością "ponieważ negocjacje zostały pomyślnie zakończone" - przyznaje pch24.pl. (pp)., fot.: pexels.com