
– Po raz pierwszy od 1989 r. mamy sytuację, w której jedna partia ma wszystko. Większość w Sejmie, w Senacie, prezydenta. Nie ma w chwili obecnej ustawy, której partia rządząca nie byłaby w stanie przeprowadzić. Nie ma takiego prawa i pomysłu, którego pan prezes Kaczyński nie byłby w stanie zrealizować. Mogą zrobić wszystko. Ale czy dobrze wykorzystują swoją szansę? – pytał na spotkaniu z kaliszanami Przemysław Wipler, wiceprezes partii KORWIN
– Prawo i Sprawiedliwość nie musi już wchodzić w zgniłe koalicje, nie musi korzystać z mądrości Waldemara Pawlaka, który pytany 5 lat temu o to, kto wygra wybory, z uśmiechem na twarzy odparł: koalicjant PSL – zaczął mówca podczas spotkania w zawsze gościnnym dla polskiej prawicy hotelu Calisia. Wiceszef partii KORWIN dokonał podsumowania pierwszych 8 miesięcy rządów PiS. Czy zmiany, jakie już się dokonały i te planowane, pozwolą rozwiązać największy problem naszego kraju – problem depopulacji?
– Kiedy 1 maja 2004 r. wstępowaliśmy do UE, byliśmy najmłodszym narodem spośród całej dziesiątki. Teraz jesteśmy najstarszym. Pod względem dzietności, ze wskaźnikiem 1,3 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym, jesteśmy na 212. miejscu wśród ponad 220 państw na świecie. Wymieramy – ocenił.
Do tego dochodzi masowa emigracja. Z Polski wyjechały już 3 mln ludzi, zwłaszcza młodych, a kolejni pakują walizki. Wielu z pewnością wyjechało na stałe. – Za kilkanaście lat ci, którzy mimo wszystko zdecydują się tu zostać, będą musieli utrzymać całą armię emerytów. Mało tego – będą musieli spłacać górę długów, obecnych i tych, które są na bieżąco zaciągane. Łatwo jest wydać pieniądze – stwierdził, nawiązując do sztandarowego programu rządzącej partii, czyli 500+. – Słychać opinie, że ten program rozkręca gospodarkę. Ale skoro tak, to dlaczego rząd jest tak skąpy i nie daje po 1000 czy 2000 zł? Dlatego, że pieniądze nie rosną na drzewach – przekonywał, wyliczając, że realizacja projektu pochłonie rocznie 23 mld zł i znacznie zwiększy zadłużenie kraju. – Skutek będzie taki, że kiedy to pokolenie, do którego program jest adresowany, zobaczy rachunek do spłacenia, po prostu wyjedzie z Polski. Natomiast my, czyli partia KORWIN, chcemy takiego systemu prawnego i podatkowego, by ludziom pracowitym żyło się godnie bez zasiłków, bez subwencji, bez pożyczek. To jest możliwe – podkreślił.
Przykład – Irlandia
Irlandia zawsze była krajem ubogim. Na tyle, że liczba irlandzkich emigrantów, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia wyspy za chlebem, kilkakrotnie przewyższa liczbę tych, którzy pozostali.
– W USA mieszka 15 mln Irlandczyków, w Irlandii zaledwie 5 mln – wyliczał polityk. – Irlandia nie ma zasobów naturalnych, węgla, miedzi, srebra, ropy, gazu etc. Nie ma warunków do rolnictwa. Polska jest pod tym względem w nieporównanie lepszej sytuacji. Ale dzisiaj to nie Irlandczycy przyjeżdżają do Polski, ale Polacy wyjeżdżają do Irlandii, a w Dublinie zakładają swoje siedziby największe światowe koncerny. Co takiego się stało, że ten kraj tak zasadniczo się zmienił? Uprościł i obniżył podatki, zwłaszcza od firm – podpowiedział Przemysław Wipler, przypominając, że w Irlandii mieszka już 300 tys. Polaków.
Przykład – Wielka Brytania
To kolejna mekka przybyszów z Polski. Nad Tamizą osiedliło się ich już ponad milion. Co jest magnesem dla naszych rodaków?
– Anglicy, podobnie jak my, mieli swoje problemy. Z państwowymi, niedziałającymi kolejami, z nieefektywnym górnictwem, ze strajkującymi śmieciarzami. Ale wszystko zmieniło się za sprawą wolnorynkowych reform Margaret Tchatcher – podkreślił P. Wipler.
Przypomniał, że jeszcze kilka lat temu Brytyjczycy korzystali z dobrodziejstwa kwoty wolnej od podatków w wysokości 8 tys. funtów. Jednak obecny premier David Cameron stwierdził, że to za mało, i podniósł ją do 10 tys. funtów. Ale i to było mało, bo jakieś 3 miesiące temu kwota wolna od podatku w Wielkiej Brytanii została podniesiona do 11,5 tys. funtów.
– Jeśli Anglik zarabia mniej niż, w przeliczeniu, 60 tys. zł, nie płaci w ogóle podatku.
W czasie gdy Anglicy po raz kolejny podnosili kwotę wolną, w Polsce posłowie rządzącego PiS zagłosowali przeciw podniesieniu kwoty wolnej od podatku z 3 do 8 tys. zł, mimo że obiecywał to w kampanii Andrzej Duda, obiecywali Beata Szydło i Jarosław Kaczyński.
Prosty, przejrzysty system i niskie podatki sprawiają, że Polacy nadzwyczaj chętnie zakładają swoje firmy na Wyspach. Perspektywa zerowej stawki podatku do astronomicznej dla nas wysokości 11,5 tys. funtów jest bardzo zachęcająca. Tymczasem w Polsce rejestracja firmy wiąże się z obowiązkiem comiesięcznego wydatku na ZUS w wysokości 1200 zł, nawet jeśli firma nie przynosi żadnych zysków.
– Dla porównania – w Anglii przedsiębiorca płaci 2,85 funta tygodniowo, czyli sześćdziesiąt kilka złotych miesięcznie, za fakt bycia przedsiębiorcą – mówił wiceszef partii KORWIN. – Jest w tym logika, którą doceniają Polacy, dlatego tak chętnie rejestrują swoje firmy w Wielkiej Brytanii.
A Polki, które nie chcą mieć dzieci w Polsce, w Wielkiej Brytanii ze wskaźnikiem 2,1 plasują się w demograficznej czołówce.
– Wielu Polaków chciałoby wrócić do kraju, ale potrzebują jasnych sygnałów, że ich praca i kreatywność będą docenione. Niestety, tego obecny rząd nie gwarantuje – skomentował mówca i dodał: – Tym Polakom, którym jest ciężko, trzeba po prostu obniżyć podatki, a nie zabierać pieniądze. To jest uczciwe podejście. A nie – najpierw złupić, w sposób niewyobrażalny dla Irlandczyka czy Anglika, a potem oddać, mówiąc „dajemy wam wasze pieniądze”.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ja tam wracam,co prawda nie do Kalisza ale zawsze do PL.
Wipler daj już spokój. W polityce po ostatnim pijackim wybryku i związanym z nim wyrokiem sądu jesteś skończony - i dobrze.
Otóż jak wynika z korespondencji Kołakowskiego z Jerzym Giedroyciem, Janusz Korwin-Mikke pod koniec roku 1977 odwiedził Leszka Kołakowskiego w Oksfordzie. Kołakowski tak to opisał w liście do Giedroycia z 17 grudnia 1977: "Odwiedził mnie niejaki pan Mikke, którego mgliście pamiętam jako naszego studenta z Warszawy, ale nic o nim poza tym nie wiem. Mówił, że widział się z Panem i że chce wydać jakiś swój tekst, lecz że Pan powiedział mu, iż nie mógłby Pan wydać niczego wcześniej niż za rok, jemu zaś zależy na pośpiechu. Będzie się zwracał do wydawnictw londyńskich. Ja tego nie czytałem, ale wrażenie moje z rozmowy było niedobre, gdyż ten pan wyraźnie dawał mi do zrozumienia, że jest geniuszem i że jego dzieło (to oraz jakieś inne, które przygotowuje) są utworami o historycznej doniosłości. Być może jest po prostu wariatem". Jerzy Giedroyc skomentował tę nowinę w liście z 30 grudnia 1977: "Mikkego sobie zupełnie nie przypominam. Jeśli nawet był u mnie, to na pewno blaguje, że mu coś obiecywałem w dalszych terminach. Na mnie również nie zrobił najlepszego wrażenia" (Jerzy Giedroyc, Leszek Kołakowski, Listy 1957-2000, wstęp Paweł Kłoczowski, opracował i przypisami opatrzył Henryk Citko, Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską. Oddział Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza, Association Institut Littéraire "Kultura", Towarzystwo "Więź", Warszawa 2016, s. 269, 271).