Progi zwalniające w polu, czyli kolejny drogowy absurd w Kaliszu

Najpierw jeden, później jeszcze trzy. Łącznie cztery progi zwalniające położono na krótkim odcinku łączącym ul. św. Michała z osiedlem Dobrzec. A my pytamy – po co?

 Absurdów drogowych w naszym mieście, jak i w całym kraju, jest wiele. Do tej listy od ub. tygodnia dopisać można także wspomniane cztery progi zwalniające.

Ale zacznijmy od początku...
Ulica św. Michała łączy się z osiedlem Dobrzec i była przez wiele lat zaniedbana. Kierowcy przejeżdżający tamtędy dosłownie skakali na nierównych płytach, którymi wyłożona była droga. Jak przyznaje Krzysztof Gałka, p. o. dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Kaliszu, w tym miejscu były duże nierówności. Dwa lata temu nawierzchnię wzmocniono destruktem bitumicznym. I wydawałoby się, że na tym koniec. Nic bardziej mylnego. Na w miarę równiej nawierzchni wyrosły bowiem aż cztery progi zwalniające. Zdaniem dyrektora MZDiK – na prośbę mieszkańców. – Mieliśmy sygnały ze strony mieszkańców, że kierowcy poruszają się tam z nadmierną prędkością. Progi powstały na wniosek Rady Osiedla, by ograniczyć tę prędkość. W tym miejscu nie ma chodników dla pieszych, progi zostały zamontowane w trosce o ich bezpieczeństwo, celem wymuszenia na kierowcach wolniejszej jazdy – wyjaśnia K. Gałka, który zapewnia, że cztery progi zwalniające to nie za dużo – założone zostały one zgodnie z regulacjami prawnymi.

Na wniosek każdego?
Jeśli zatem dwóch, trzech, a może i dziesięciu mieszkańców zawnioskuje o progi, to pojawią się one tam, gdzie wnioskodawcy wskażą? Kierowcy nie będą jeździć ulicą, na której zamontowano progi, więc problem przerzuci się na sąsiednie ulice. Jedni mieszkańcy podrzucą kukułcze jajo drugim.

Więcej w Życiu Kalisza