
Rozmowa z Krzysztofem Nosalem Starostą Powiatu Kaliskiego
– Panie Starosto, nasz region jest tradycyjnie uznawany za ważny na rolniczej mapie Polski. Czy to przekonanie potwierdzają dane?
– Choć mamy nieźle rozwinięty przemysł to jednak powiat kaliski w Polsce jest znany głównie z produkcji rolniczej. A znaczna część tego przemysłu, o którym wspomniałem, pracuje również na rzecz rolnictwa. Dzisiaj udział produkcji rolnej z naszego regionu, nie tylko tej prostej, z pola ale również tej przetworzonej, która trafia na półki sklepowe, jest znaczący nie tylko w skali województwa ale również całego kraju.
– Wymieńmy dziedziny...
– Z całą pewnością jesteśmy znani, również poza granicami kraju, z produkcji szklarniowej, głównie pomidorów. Pod tym względem jesteśmy europejskim potentatem! Dość wspomnieć, że w powiecie kaliskim oraz jego najbliższym otoczeniu – części powiatu ostrowskiego i pleszewskiego, mamy większy areał upraw pod szkłem, (mowa o nowoczesnych typach szklarni), niż cała Federacja Rosyjska. To pokazuje skalę naszej produkcji. Pomidory z powiatu kaliskiego trafiają nie tylko na Wyspy Brytyjskie ale również do krajów, z których niegdyś je importowaliśmy, czyli np. do Bułgarii czy Grecji.
Duża część naszej produkcji rolnej to warzywa, z których bardzo dużo jest pakowanych albo przetwarzanych, np. w postaci kwaszonek. Wynika to m.in. z faktu, że mieliśmy Winiary, z którymi kooperowali kaliscy rolnicy. Dzisiaj już tej współpracy nie ma, ale nasi przedsiębiorcy część tego przetwórstwa przejęli. Jest w naszym powiecie wiele firm, które rocznie przetwarzają nawet po kilka tysięcy ton kapusty. To oczywiście przykład, bo lista jest znacznie dłuższa.
– Nie da się ukryć, że powiat kaliski jest znany również z hodowli...
– Dokładnie. W tym największy udział ma drobiarstwo, które na terenie naszego powiatu bardzo się rozwinęło.
Jeszcze kilkanaście lat temu, takim europejskim potentatem w tej dziedzinie była Francja, a głównie Bretania, z którą Wielkopolska ściśle współpracuje. Kilka lat temu francuscy przedsiębiorcy przyjechali oglądać co takiego u nas się wydarzyło, że to dzisiaj my jesteśmy europejskim liderem a nie oni. To u nas lokują się najwięksi producenci, firmy przetwórcze oraz handlowe.
– We wrześniu sejm przyjął ustawę o ochronie zwierząt, bardziej znaną jako „piątka dla zwierząt” albo „piątka Kaczyńskiego”. Obecnie zajmuje się nią Senat. Jakie, w Pana ocenie, będą jej konsekwencje?
– Mylą się ci, którzy twierdzą, że ustawa uderzy jedynie w wąską grupę hodowców norek i lisów. Poszkodowane będzie również właśnie drobiarstwo. Warto bowiem przypomnieć, że to właśnie zwierzęta futerkowe „utylizują” dużą część tego, co pozostaje z produkcji drobiu. Jeśli zatem fermy zwierząt futerkowych nie będą odbierały tej poubojowej produkcji, to trzeba będzie utylizować ją w sposób sztuczny tak, jak w przypadku zakazu utylizacji padliny. Kiedyś był to materiał do produkcji wysokobiałkowych pasz i firmy za to płaciły. Obecnie nie jest to możliwe a dodatkowo trzeba sporo pieniędzy zapłacić za utylizację, dostarczając odpady do spalarnii.
Gdyby chcieć ocenić rachunek ekonomiczny to równanie będzie bardzo rozbudowane. Finalna kwota z pewnością będzie ogromna. Już dzisiaj wielu hodowców drobiu zastanawia się czy zasiedlać kurniki przewidując kłopoty i straty. Niepokój uderzył również w tą branżę podobnie jak w rynek wołowiny na którym widać spadek cen.
Oczywiście można dyskutować, przywoływać argumenty obrońców praw zwierząt, ale jedno jest pewne – przyroda nie znosi próżni. Jeśli nie będziemy robić tego my, zrobią to inni a my pozbawimy się dochodów.
Przykład. Kilkanaście lat temu, zwłaszcza w powiecie kępińskim i ostrzeszowskim, mieliśmy rozwiniętą hodowlę drobiu na stłuszczone wątroby. Teraz tego nie robimy, bo wprowadzono zakaz, ale z powodzeniem robią to Francuzi.
Obecnie, jeszcze, jesteśmy trzecim, po Chinach i Danii, producentem norek na świecie. Czy zakaz hodowli w Polsce spowoduje, że futra z norek przestaną być modne? Nie. Tylko będą je produkować inni. My świata nie zbawimy. Z całą odpowiedzialnością, jako rolnik, muszę powiedzić – te przepisy są przeciw rolnikowi.
– Zwolennicy zmian odwołują się do kwestii humanitarnych, troski o dobrostan zwierząt...
– Rolnictwo, to nie jest wymysł XX wieku. Rolnictwo od zawsze zajmowało się uprawą i chowem zwierząt, aby później mieć z nich użytek. Tak było, jest i będzie. Nic się nie zmieni.
– Rząd przekonuje, że nikt nie ucierpi, bo hodowcy dostaną rekompensaty...
– Ja bym wolał, aby ten rząd inwestował w rozwój polskiego rolnictwa a nie w płacenie rekompensat. Te pieniądze nie będą przecież pochodziły z księżyca tylko od nas, podatników. Czyli rolnicy, zamiast wsparcia od państwa aby być konkurencyjnym wobec innych, będą de facto osłabiani. Gdyby jeszcze ustawa przewidywała jakieś 10-letnie vacatio legis to byłby to dla przedsiębiorców czas na przebranżowienie.
Tymczasem, bardzo wielu z tych hodowców poczyniło ogromne inwestycje, wzięło kredyty. To są ogromne pieniądze.
– Pytanie, skąd w ogóle pomysł na tak radykalne i szkodliwe zmiany?
– Inicjatorzy odwołują się tu do opinii publicznej, nastrojów społecznych, a te są kształtowane przez media. Do społeczeństwa trafia taki przekaz, jaki powinien. To oczywiście manipulacja która ma służyć podkreślaniu tego, że rządzący wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Natomiast gdybyśmy dali społeczeństwu prawdziwe dane i rzetelnie informowali jakie są koszty proponowanych zmian, reakcja byłaby zupełnie inna.
Czy uspokoi sumienia tych wszystkich „wrażliwych”, pochylających się z troską świadomość, że 700 kilogramowy byk nie jest ubijany tu na miejscu, w Polsce, tylko jest po to wożony przez pół Europy, poza granice kraju?
– Kontynuując, warto również zadać pytanie, czy zamierzają zrezygnować ze schabowego, steku, hamburgera, udka kurczaka itd. Czy swoich pupili – koty i psy – będą od dziś karmić marchewką?
– Podobnie jak pan, dostrzegam tu ogromne pokłady hipokryzji. Nie oznacza to, że nie ma wogóle problemu zwierząt. Jak są traktowane, głównie w miastach. Czy np. życie wielkiego psa na 30 metrach kwadratowych z rodziną w bloku to komfortowa sytuacja dla zwierzęcia?
Chcąc przeprowadzić zmiany należało najpierw rzetelnie poinformować społeczeństwo, przeprowadzić konsultacje społeczne z prawdziwego zdarzenia, z odwiedzaniem gospodarstw i ferm włącznie. Tego brakło. Dziś za wprowadzaniem „piątki dla zwierząt” opowiadają się ludzie, których wiedza zagadnienia sprowadza się do tego, że mleko jest z... „Biedronki”.
Prawda na temat dobrostanu zwierząt w Polsce jest natomiast taka, że w ciągu ostatnich lat dokonał się ogromny postęp. Mówię o prawdziwych gospodarstwach.
Od kilkunastu lat jestem członkiem kapituły konkursu „Wielkopolski Rolnik Roku”. Co roku odwiedzam wiele gospodarstw i widzę w jakich wspaniałych warunkach zwierzęta przebywają, np. bydło. Co nie oznacza, że wszędzie jest sielankowo. Zawsze znajdzie się gospodarstwo, które będzie złym przykładem, a które potem będzie propagandowo nagłaśniane.
– Skala protestów rolników świadczy o tym, że problem nie dotknie wyłącznie hodowców norek.
– To prawda. Dzisiaj rolnictwo jest rolnictwem specjalistycznym. Już dziś producenci zbóż martwią się, jakie będą ceny, jeśli zmniejszy się pogłowie bydła a w ślad za tym popyt na pasze i zboże. Będziemy mieli do czynienia z typowym efektem domina.
– Nie zapominajmy o nadzwyczajnych uprawnieniach dla organizacji zajmujących się ochroną zwierząt. To kolejne ograniczenie naszej wolności.
– Dokładnie. Obecnie w Polsce mamy sprawny system nadzoru weterynaryjnego, jest administracja publiczna, są sprawne służby, które reagują w przypadkach złego traktowania zwierząt. Z drugiej strony, jestem przekonany, że wśród tych, którzy domagają się takich nadzwyczajnych uprawnień, jest wielu, którzy doskonale wiedzą o przypadkach przemocy domowej w ich sąsiedztwie, i nie reagują. Myślę, że tu występują o wiele większe zaniedbania. W opiece nad ludźmi niż nad zwierzętami.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał
Piotr Piorun
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Popieram 5 dla zwierząt! Starosty nie popieram
Mieszczuchy prawa głosu w tej sprawie nie mają bo was nic to nie dotknie
Otóż każdy ma prawo głosu. Nie tylko mała grupa lobbystów. Polskie społeczeństwo to nie tylko rolnicy. Jak pokazują sondaże, zdecydowana większość polskiego społeczeństwa jest za 5 dla zwierząt. Demokracja!
Piątka dla zwierząt to zwycięstwo PIĄTEJ KOLUMNY ZIELONYCH podstępem!!!!
POPIERAM 5-DLA ZWIERZĄT . WSZYSCY SPRZECIWIAJĄCY SIĘ TEJ USTAWIE BĘDA MIELI O JEDEN MERCEDES MNIEJ I PRZESTANA UDAWAĆ NUWORYSZY NIEDOUCZONYCH .
POPIERAM 5-DLA ZWIERZĄT . WSZYSCY SPRZECIWIAJĄCY SIĘ TEJ USTAWIE BĘDA MIELI O JEDEN MERCEDES MNIEJ I PRZESTANA UDAWAĆ NUWORYSZY NIEDOUCZONYCH .