Policja: reagowaliśmy właściwie na zgłoszenie o strzałach w Szałem

Wracamy do tematu sprzed miesiąca

– Nie ma mowy o opieszałości policji, ani o popełnieniu błędu w sztuce. Funkcjonariusze działali tak, jak powinni, a całego zamieszania by nie było, gdyby mężczyzna zgłaszający, że ktoś do niego strzela, zaczekał na policję w umówionym miejscu – tak w skrócie wygląda finał policyjnego postępowania w sprawie ostrzelanego wędkarza w Szałem

O zdarzeniu pisaliśmy na łamach ,,Życia Kalisza’’ kilka tygodni temu. Przypomnijmy zatem: kaliszanin, korzystając ze sprzyjających warunków atmosferycznych, załadował swoją łódkę na przyczepę i pojechał do Szałego, by wędkować na zalewie. Zwodował łódkę na przystani, poniżej restauracji KTW, i popłynął w kierunku Trojanowa. Z perspektywy 150 metrów od brzegu widział innych wędkarzy, ale nie przypuszczał, że ktoś będzie do niego strzelać!
– Nagle usłyszałem głuchy huk i plusk wody, a więc nie miałem najmniejszych wątpliwości, że ktoś do mnie strzela – relacjonował mężczyzna. – W sumie ktoś strzelał w moim kierunku dwa razy. Natychmiast odpłynąłem nieco dalej, żeby nie pozostawać w zasięgu strzelających, i zadzwoniłem na policję. Pierwsza rozmowa była bardzo rzeczowa – oficer dyżurny dopytywał mnie, czy wiem, z jakiej broni ktoś do mnie strzela, ale ja nie miałem pojęcia. Wydawało mi się, że mogła to być wiatrówka, ale oczywiście pewności nie miałem. Funkcjonariusz zapytał, gdzie możemy się umówić, więc zaproponowałem, że będę czekał na patrol na przystani, poniżej restauracji KTW.
Wędkarz zapewnia, że dopłynął do brzegu (zajęło mu to około 15 minut), następnie zapakował łódkę na przyczepę (po 30 minutach), ale patrolu nie było. Mniej więcej w tym czasie zadzwonił oficer dyżurny policji i próbował ustalić miejsce pobytu kaliszanina. I dotąd zgadzają się wersje policji oraz wędkarza.

Więcej w Życiu Kalisza