
Rząd pracuje nad projektami ustaw, które pozwolą na obudowę systemu lokalnych połączeń autobusowych. To jeden z elementów tzw. „piątki PiS”
Ustawa z 2010 roku o Zbiorowym Transporcie Publicznym dawała samorządom możliwość organizacji transportu publicznego. – Niestety, gminy nie organizowały transportu, bo był on deficytowy i brakowało środków na sfinansowanie tego projektu. Dlatego samorządy wycofywały się z finansowania transportu publicznego na liniach deficytowych, natomiast prywatni przewoźnicy funkcjonowali wyłącznie na tych liniach, które były dochodowe. To spowodowało, że w skali kraju aż 20% sołectw było i jest nadal dosłownie odciętych od świata. Problem dotyczy około 13 milionów Polaków, dlatego rząd Zjednoczonej Prawicy chce to zmienić – powiedział Jan Mosiński, poseł PiS.
Projekt będzie realizowany w dwóch etapach. – Do końca 2021 roku dofinansowanie do tzw. wozokilomatera będzie wynosić nie więcej niż jeden złoty przy współudziale samorządów na poziomie nie mniej niż 30%. Natomiast w drugim, od stycznia 2022 roku, dofinansowanie wyniesie nie więcej niż 0,8 zł do wozokilometra. To mniej, ale rzeczywisty deficyt wynosi ok. 60 groszy – podkreśla J. Mosiński i dodaje, że projekt restauracji połączeń autobusowych jest dobrze oceniany przez samorządy.
Póki co, nie wiadomo jeszcze, które z połączeń na terenie powiatu kaliskiego powinny zostać reaktywowane. Mapa takich połączeń powstanie w najbliższym czasie po konsultacjach z samorządowcami gmin powiatu kaliskiego.
Kto będzie obsługiwał deficytowe połączenia? Zdaniem samorządowców powiatu kaliskiego może to być kaliski PKS, ale projekt ustawy nie wyklucza przewoźników prywatnych. Nie są na razie znane również koszty, jakie poniesie powiat.
Koszt przedsięwzięcia w skali całego kraju wyniesie około 800 milionów złotych rocznie.
Jan Mosiński zwraca uwagę na dodatkowe korzyści, wynikające z przywrócenia lokalnych połączeń. – Dotychczas wiele osób, dojeżdżając do miast do pracy czy do szkół, chcąc nie chcąc musiało korzystać z transportu własnego. Teraz będą mieć alternatywę. A to oznacza mniejszy ruch samochodowy i czystsze powietrze w miastach – podkreśla.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
kto będzie za te fanaberie płacił? rząd nic nie ma.obywatelu z twoich podatków opłacisz autobus który będzie woził powietrze tylko dlatego że ktoś ma mentalność rodem z PRL!
A właśnie, że nie jest to żadna fanaberia. Zapewnienie transportu to obowiązek samorządu. Jakieś minimum musi być. Różne sytuacje w życiu bywają, nie wolno odcinać miejscowości od świata. Nie jest to też mentalność PRL-owska. Stawianie na transport publiczny właśnie powinno świadczyć o nowoczesności.
wszystko musi być oparte na rachunku ekonomicznym, jeśli autobusem jechało kilka osób to trzeba do niego dopłacać, czy pan Morawiecki dołoży się ze swoich milionów, albo Pan Mosiński dołoży ze swojej diety poselskiej? chyba nie, więc kto dołoży? obywatel z podatków, albo ekonomia albo cuda!
Nie można tylko patrzeć na czynnik ekonomiczny. Liczy się też dobro społeczne. Jestem za tym, aby z moich podatków dopłacano do tego, tym bardziej, że sam mam problemy z dotarciem w wiele miejsc w powiecie kaliskim i sąsiednich. Żyjemy w Europie czy w afrykańskiej dżungli? Co 15 min. jeździć nie muszą, ale choćby na minimalnym poziomie zapewniającym podstawowe potrzeby. Na tyle chyba Polskę stać. Nie do takich rzeczy się dopłaca. Zepsuje ci się autko, a będziesz musiał załatwić ważną sprawę, to docenisz, jak ważny jest transport publiczny. Nie będzie cię wtedy interesować, czy jest on rentowny, tylko docenisz, jaki poczciwy ten autobus.