Karol Nawrocki: Zablokuję każdy projekt, który godzi w interes narodowy

Rozmowa z dr Karolem Nawrockim, Prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, kandydatem na urząd Prezydenta RP

– Unieważnione wybory w Rumunii, uniemożliwienie startu w wyborach Marie le Pen czy próba delegalizacji niemieckiej AfD. Dla wielu obserwatorów to dowody na to, że w Unii Europejskiej demokracja staje się fikcją. Czy mamy prawo obawiać się, że te autorytarne nurty dotrą, a może już dotarły, do Polski?
– Takie próby ingerowania w wybory są niestety faktem. Od kilku miesięcy widzimy jak państwo Donalda Tuska uruchamia kolejne narzędzia do walki z obywatelskim kandydatem na urząd prezydenta. NIK, telewizja rządowa, spółki skarbu państwa, ABW, a ostatnio także NASK – ludzie z układu Rafała Trzaskowskiego sięgają po cały arsenał brudnych technik. Absolutnie mnie nie zdziwi, nawet się tego spodziewam, że przed drugą turą będą chcieli wyciągnąć na mnie jeszcze większe działa. Nie wykluczam, że w grę będą wchodzić instytucje związane z zagranicznym, brukselskim establishmentem. Ale to wszystko na nic. Bo prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wybierają Polacy, a nie ludzie cienia i spindoktorzy Rafała Trzaskowskiego. Żaden atak mnie nie zniszczy. To tylko dodaje mi sił. Jedyne, co niszczą, to instytucje państwa polskiego. I nad tym ubolewam. Jako prezydent ukrócę te nadużycia.  

– Wierzy Pan, że w Unii demokrację uda się jeszcze uratować? Czy zauważalny obecnie konserwatywny zwrot w Europie, przywróci Wspólnotę taką, jaką wyobrażaliśmy sobie w okresie przedakcesyjnym?
– Da się uzdrowić Unię, ale pod jednym warunkiem – trzeba wdrożyć plan naprawczy. I to dotyczy zarówno kondycji demokracji w UE, jak i spraw gospodarczych. Już od ponad roku wszyscy odmieniają przez wszystkie przypadki, że UE straciła konkurencyjność i trzeba zmienić model rozwoju, bo ten obecny zrobi z nas upadłą chińską kolonię. Uważam, że za kilka lat stanie się zupełnie jasne, że umniejszanie znaczenia państw narodowych, próba centralizacji władzy przez Brukselę i ujednolicania na siłę wszystkich państw członkowskich – za parę lat eksperci będą pukać się w czoło i pytać: „jak to możliwe, że się na to godziliśmy?”. UE nigdy nie będzie taka jak w 2004 roku, podobnie jak i świat nigdy nie cofnie się do stanu sprzed 20 lat. Ale dziś Polska jest dużo silniejszym państwem niż 20 lat temu. Mamy siłę reformować UE i aktywnie kształtować jej rozwój. Możemy być liderami UE i naszego regionu – jeśli tylko Polska będzie miała rząd i prezydenta, którzy do takiej roli będą aspirowali. A ja takiej właśnie Polski pragnę. 

– Podczas inauguracji swojej kampanii wyborczej w Kaliszu w  styczniu, wspomniał Pan, że chce, aby Polska była w Unii traktowana po partnersku ale faktem jest, że póki co, byliśmy i jesteśmy, krajem drugiej kategorii. Dominują Niemcy i Francja, a ich pozycji broni unijne prawo. W jaki sposób możemy przywrócić Polsce podmiotowość w Unii Europejskiej?
– Ekipa Donalda Tuska modelowo wręcz zmarnowała ogromną szansę na zdobycie przez Polskę pozycji lidera w Europie. Myślę oczywiście o polskiej prezydencji, która niebawem się kończy, a która przebiegła bezobjawowo. Donald Tusk nie zorganizował nawet rutynowego szczytu w Warszawie. Donald Tusk nie zorganizował także szczytu UE – USA, który jest pilnie potrzebny w obecnej sytuacji geopolitycznej.  Nie było żadnej inicjatywy ze strony rządu Tuska w rozmowach z Ukrainą. O, przypomniałem sobie – był „sukces” w postaci kuriozalnego wyjazdu do Kijowa. Donald Tusk, którego podobno nikt nie ogra w UE, oddał posłusznie inicjatywę prezydentowi Francji i nowemu kanclerzowi Niemiec. Ład międzynarodowy pisze się na nowo na naszych oczach, a oni się przyglądają. Ale jestem pod tym względem optymistą – zrobię jako Prezydent RP wszystko, aby Polska wróciła do międzynarodowej gry, aby stała się liczącym się w Europie podmiotem. 

– Pański rywal, Rafał Trzaskowski, przez wiele lat był twarzą globalistycznego projektu w Polsce – w kwestii LGBT, Zielonego Ładu, polityki klimatycznej czy migracyjnej. Ale od pewnego czasu zaskakuje przemianą. Czy to szczere nawrócenie?
– Krąży taki dowcip: Rafał Trzaskowski zapytany o to, jakie ma poglądy, odpowiada: „a jakie trzeba?”. Tylko czekać na wiece, które Trzaskowski będzie rozpoczynał od powitania „Szczęść Boże!” Do 1 czerwca zaprezentuje całe spektrum poglądów od lewicowych do prawicowych. Taki jest właśnie zastępca Donalda Tuska. Kandydat – kameleon. Chyba sam nie wie, że właśnie stał się wytworem swoistego laboratorium socjotechnicznego. Te wszystkie fikołki nie sprawią, że stanie się mocny. Rafał Trzaskowski, gdyby co nie daj Boże, został zainstalowany w pałacu prezydenckim, okaże się bezwolnym wykonawcą rozkazów Donalda Tuska oraz co najwyżej strażnikiem żyrandola. Czy wierzą państwo, że będzie miał odwagę postawić się swojemu szefowi –  Donaldowi Tuskowi?

– Czy nie niepokoją Pana próby wypychania Stanów Zjednoczonych z Europy, tworzenia armii europejskiej? Czy mamy wierzyć, że obronią nas Niemcy i Francuzi, że jesteśmy w stanie poradzić sobie bez USA?
– Mity o armii europejskiej przypominają mi wizje Lecha Wałęsy o NATO-bis. Są one równie niebezpieczne. Nie wolno tak oszukiwać Polaków i obywateli innych krajów europejskich. Bez USA nie ma możliwości zagwarantowania bezpieczeństwa Polski i Europy. Każdy inny pomysł jest igraniem z ogniem. Jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie dopuszczę do wypchnięcia USA z Europy. Więcej – będę zabiegał o realizowanie wyjątkowej roli, wyjątkowej misji Polski. Bo geopolityczna szansa Polski wynika z możliwości bycia pomostem budowania relacji między UE a USA, godzenia interesów Europy i Waszyngtonu. Prezydencja została w tym zakresie całkowicie zmarnowana, ale na szczęście świat się nie kończy, możemy taką politykę realizować w najbliższej przyszłości. Musimy taką politykę realizować. Jako prezydent RP będę mobilizował rząd do współpracy. Musimy być realistami, musimy stawiać na własny potencjał i własną siłę oraz budować sojusze wielowektorowe – Międzymorze, basen Morza Bałtyckiego i oczywiście trzymać blisko Amerykanów. 

– Szeroko komentowana była Pańska wizyta w Stanach Zjednoczonych na początku maja. Wsparcia udzielił Panu sam prezydent Trump. Czy Pana zdaniem USA są zainteresowane wynikami polskich wyborów? Czy wynik wyborów w Polsce będzie miał wpływ na kształt polityki amerykańskiej w Europie?
– Proszę mi wierzyć, Amerykanie wnikliwie przyglądają się wyborom w naszym kraju. Przyglądają się wnikliwie polskim sprawom, bo one mają znaczenie dla USA. Przecież z amerykańskiej perspektywy stawką naszych wyborów jest także następująca alternatywa: albo będą Polską rządzili ci, którzy obrażali i nadal obrażają prezydenta największego mocarstwa światowego, albo ci, którym na sercu leżą partnerskie relacje ze Stanami. Są strategicznie ważne i właśnie takie muszą pozostać. Amerykanie – w tym osobiście prezydent Donald Trump – doceniają ogromny wkład prezydenta Andrzeja Dudy oraz rządu Mateusza Morawieckiego we wzmocnienie relacji polsko-amerykańskich. Tych dokonań nie wolno zmarnować, a istnieje niestety takie niebezpieczeństwo w przypadku zwycięstwa Trzaskowskiego.

– W swojej kampanii zapewnia Pan, że jako prezydent nie dopuści do wdrożenia Paktu Migracyjnego. Na ile jest to realne biorąc pod uwagę, że w grudniu 2023 roku, obecny rząd zgodził się na Pakt? Jakimi „narzędziami” dysponuje Prezydent RP?  
– To jest problem, którym żyją miliony Polaków. Strach przed konsekwencjami wpuszczenia do Polski setek tysięcy albo milionów imigrantów narasta. Pan Donald Tusk „uroczyście unieważnił” referendum, którego wynik byłby mocnym argumentem przeciwko przyjęciu paktu. Będę niezłomnym stróżem suwerenności i stróżem polskich granic. I zrobię wszystko, aby nie dopuścić do zalania naszego kraju przez falę imigrantów. 

– Kolejne wielkie zagrożenie dla Polski to polityka klimatyczna UE i Zielony Ład.  Jak w tych obszarach, jako Prezydent RP, będzie Pan bronił interesu Polski?
– Jako Prezydent RP będę miał konstytucyjny obowiązek stania na straży suwerenności, bezpieczeństwa i interesu narodowego. Zielony Ład w obecnym kształcie to ogromne zagrożenie – dla polskiego przemysłu, dla bezpieczeństwa energetycznego oraz dla konkurencyjności naszej gospodarki. Szalona polityka klimatyczna doprowadzi do zapaści gospodarki całej UE, w tym oczywiście naszej, polskiej gospodarki. Ten brak konkurencyjności pociągnie za sobą upadek przemysłu, spowoduje gigantyczne wzrosty cen, podatków. Pojawi się widmo biedy i bezrobocia. Nie pozwolę na to. Będę głośno i stanowczo artykułował sprzeciw wobec tych elementów polityki klimatycznej UE, które godzą w dobro wspólne obywateli Polski.
Prezydent dysponuje prawem weta wobec ustaw przyjmowanych przez Sejm. Jeśli rząd będzie próbował wdrażać Zielony Ład w sposób uderzający w polskie interesy – np. poprzez podnoszenie kosztów energii, wprowadzanie nieakceptowalnych ograniczeń dla rolnictwa czy przemysłu – zawetuję takie ustawy.

– Z jakimi innymi dużymi zagrożeniami musimy się, Pańskim zdaniem, zmierzyć w najbliższej przyszłości?
– Donald Tusk i inni przedstawiciele koalicji nie ukrywają, że chcą tylko jednego: domknięcia systemu. Co to oznacza? Chodzi o pełne przejęcie państwa, o jednowładztwo Tuska, w którym nie ma miejsca na prawdziwą debatę ani pluralizm. Mnie – jako historykowi – przypomina to powrót do logiki PRL-owskiej – do „frontu jedności narodu”, w którym wszyscy muszą mówić jednym głosem. A ci, którzy myślą inaczej, są stygmatyzowani, uciszani lub eliminowani z życia publicznego. To również podporządkowanie Polski interesom zewnętrznym – zwłaszcza Berlinowi i brukselskiej biurokracji – kosztem naszej suwerenności, bezpieczeństwa i rozwoju. Polacy mogą zapłacić za ten eksperyment wysoką cenę. Nie możemy pozwolić, by historia zatoczyła koło. Polska nie może znowu stać się przedmiotem cudzych planów. Jeśli zostanę prezydentem, stanę na straży konstytucji, wolności słowa i suwerenności państwa. Zablokuję każdy projekt, który godzi w interes narodowy, w dziedzictwo naszej historii i w przyszłość polskich dzieci.

– Wielką szansą dla Polski, oraz dla Kalisza, jest budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Niestety, pierwotna wersja CPK została przez obecną ekipę rządzącą zredukowana do protezy ambitnego projektu poprzedniego rządu z kosztownym i szkodliwym „bypassem” praktycznie wykluczającym Kalisz z projektu. Jak może Pan pomóc kaliszanom w tej sprawie?
– CPK to polska racja stanu. To projekt, który miał wyprowadzić Polskę z peryferii Europy. Rząd Donalda Tuska, kierując się logiką politycznej zemsty, rozmontowuje CPK kawałek po kawałku. Z projektu strategicznego zrobiono kosztowny erzac, wykluczono z niego całe regiony i wiele miast, między innymi Kalisz. Zapewniam, że jako prezydent RP doprowadzę do wdrożenia pierwotnych założeń CPK i pełnego włączenia Kalisza w ten projekt. Chcę, jak większość rodaków, Polski ambitnej, nowoczesnej, świetnie zorganizowanej, a nie Polski stojącej w kącie i przepraszającej za to, że istnieje. Państwo polskie nie może być budowane na logice wykluczenia. Polska ma rozwijać się równomiernie – od Warszawy po Kalisz, od Gdańska po Przemyśl. Tak rozumiem swoją rolę jako prezydenta: nie jako notariusza układów, ale jako strażnika polskich interesów, polskiej dumy i polskich ambicji.

– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.

Rozmawiał: 
Piotr Piorun