
57 ognisk choroby, około 900 tysięcy zagazowanych zwierząt – to część skutków tegorocznej fali ptasiej grypy w powiecie kaliskim.
Śmiertelność tej zakaźnej choroby, występującej powszechnie u ptaków, może osiągać nawet 100%. Jej powrót nie jest zaskoczeniem, dziwi natomiast zwiększająca się skala problemu. Mówi się, że w błędzie tkwi nauka. Z zebranych informacji wynika jednak, że w sektorze drobiarskim ciągle popełniany jest ten sam. Dotyczy on lokalizacji budynków gospodarskich.
Duże znaczenie ma bliskie rozmieszczenie ferm. Ta choroba może być przenoszona przez dzikie ptactwo, ale także przez pracowników, służby weterynaryjne, paszę. W momencie, gdy powstały duże zagłębia drobiarskie, z dużą koncentracją zwierząt, ten wirus rozprzestrzenia się szybciej i problem jest większy. (…) Wcześniej pojawiały się pojedyncze ogniska choroby. Wtedy służby były w stanie sobie poradzić, działając zgodnie z procedurami, związanymi z takim zagrożeniem. W momencie, gdy choroba weszła do zagłębia drobiarskiego, okazało się, że jesteśmy na to zupełnie nieprzygotowani – komentuje Ilona Rabizo z Koalicji Społecznej „Stop fermom przemysłowym”.
Ze względu na rozmiar problemu, w wielu rejonach Polski trzeba było zmierzyć się z brakiem odpowiedniej ilości gazu potrzebnego do uśmiercania zarażonych zwierząt. Jak informuje Miłosz Bąkowski z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Kaliszu, w naszym rejonie również pojawiły się trudności z tym związane.
Duże kontrowersje budzi fakt, że uśmiercane są także zwierzęta zdrowe z tzw. gospodarstw kontaktowych. Nasz rozmówca podkreśla, że takie decyzje oparte są na wcześniejszych analizach. Jak pokazało nam życie, pojawienie się wirusa w gospodarstwie, które jest blisko ogniska choroby, to często kwestia kilku dni - mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii. Możliwe, że sytuacja w najbliższym czasie zacznie się poprawiać, wirus bowiem z reguły ustępuje w okresie letnim, gdy temperatura znacznie wzrasta. Miłosz Bąkowski zaznacza jednak, że od tej reguły także zdarzają się odstępstwa.
Zakłada się, że trudna sytuacja hodowców, których dotknął problem ptasiej grypy, w znacznym stopniu wpłynie na ceny produktów drobiarskich. Rośnie także obawa, że, w wyniku zmniejszenia się ilości stad zarodowych, w najbliższym czasie nie będzie można wypełnić wszystkich budynków gospodarskich. To oznacza długofalowe problemy polskich rolników - nie tylko w kraju, ale także na rynku światowym, na którym w niedalekiej przeszłości mieli solidną pozycję.
W.B.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie