
Po listopadowej porażce w trzech setach na własnym boisku siatkarki Energi MKS Kalisz nie wydawały się być faworytkami w rewanżowym spotkaniu z Bankiem Pocztowym Pałacem Bydgoszcz. Tymczasem w miniony piątek zespół trenera Jacka Pasińskiego niemalże w stu procentach zrewanżował się przeciwniczkom, wygrywając w hali Łuczniczka 3:1, a było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo kaliszanek w tym sezonie.
Pierwszy set należał do gospodyń, ale niewiele brakowało, aby zakończył się on wygraną siatkarek Energi. Walka toczyła się punkt za punkt, a żadnej z ekip nie udało się początkowo uzyskać większej niż dwupunktowej przewagi. W końcówce jednak to miejscowe wypracowały sobie prowadzenie (22:18), na co szybko zareagowały kaliszanki. Atakowała, a następnie blokowała Ewelina Janicka, atak rywalek zatrzymała Adrianna Budzoń, o przerwę poprosił trener Piotr Matela, ale dalej znakomicie funkcjonował blok MKS-u, tym razem w wykonaniu Eweliny Brzezińskiej. Było 22:22. Skuteczny atak Eweliny Janickiej zmusił szkoleniowca Pałacu do wykorzystania drugiej przysługującej mu przerwy. Zespół ten bliski był przegranej przy stanie 23:24 po udanym zbiciu Eweliny Brzezińskiej, jednak dwa błędy kaliszanek spowodowały diametralną zmianę sytuacji. Wykorzystała to Marta Ziółkowska, zatrzymując próbujące doprowadzić do wyrównania siatkarki Energi i Bank Pocztowy zwyciężył ostatecznie 26:24. Jeszcze większe emocje miały miejsce w drugiej odsłonie piątkowego spotkania. Po pierwszy akcjach zespół Energi prowadził 5:0 i jego przewaga utrzymywała się bardzo długo (10:4, 16:10), przede wszystkim dzięki efektownym atakom Eweliny Janickiej i Ljubicy Kecman. Gdy dwa punkty pod rząd zdobyła Alicja Ogoms, było 19:12. Bydgoszczanki żmudnie rozpoczęły odrabianie strat, głównie za sprawą Moniki Fedusio oraz Natalii Misiuny. Po bloku pierwszej z nich remisowały 23:23. Przed szansą powiększenia prowadzenia w całym spotkaniu stanęły one po asie serwisowym w wykonaniu Magdaleny Mazurek, niegdyś siatkarki SSK Calisia Kalisz, występującej wtedy pod nazwiskiem Godos. Szybko jednak setbola miały kaliszanki po punktowym zbiciu piłki przez Annę Miros oraz zagrywce bezpośrednio w pole gry rywalek Ljubicy Kecman. Do wyrównania doprowadziła jeszcze Monika Fedusio (25:25), jednak końcówka tej części meczu należała do podopiecznych trenera Jacka Pasińskiego, a szczególnie Anny Miros, bowiem to ona w znakomitym stylu skończyła dwie ostatnie akcje. Więcej w Życiu KaliszaTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie