Reklama

Zaręczyny, a prawo

22/12/2019 08:00

Już za kilka dni święta. W wielu domach pojawiła się choinka, świąteczne stroiki i obowiązkowe oświetlenie choinek w ogródku. Gdyby jeszcze spadł śnieg, byłoby idealnie

 Kwestie religijne zwykle nie mają większego znaczenia. Najważniejsze jest sprzątanie, mycie okien na mrozie, gotowanie dużo za dużo jedzenia i towarzyszące temu wszystkiemu awantury. Któż z nas tego nie zna? Ale ostatecznie w którymś momencie wszystko będzie gotowe i można zaczynać. Kolacja wigilijna to ten najważniejszy moment. Wszyscy odświętnie ubrani. Jest tak podniośle, że chyba wszyscy muszą być szczęśliwi. Jedni czekają na to żeby się objeść, dzieci czekają na Mikołaja, a młode panny, na to że może to będzie dziś. No bo kiedy, jak nie dziś? Jeden młodzian padnie na kolana przed ukochaną, drugi z drżącym głosem najpierw zapyta ojca dziewczyny. I stało się. Matka płacze, siostry się cieszą, ojciec uśmiecha się pod wąsem. Zaręczyny w taki pięknych okolicznościach przyrody. Czyż nie jest cudownie? 

 
 Dalej, warianty są dwa: będzie ślub albo nie będzie. A jeśli nie, to co?
Zaręczyny był znane już w prawie rzymskim (sponsalia). Była to forma zapowiedzi i wzajemnego przeczenia zawarcia małżeństwa. Mógł to być kontrakt ojców lub samych narzeczonych. Ojciec obiecywał oddać córkę pod władzę przyszłego męża. W przypadku niedotrzymania przyrzeczenia można było domagać się kary pieniężnej. W późniejszym okresie wprowadzono zadatek zaręczynowy. W przypadku bezpodstawnego zerwania zaręczyn narzeczony tracił zadatek, a jeśli zaręczyny zerwała narzeczona musiała zwrócić podwójną albo poczwórną wartość.

 Ostatnie przepisy mówiące wprost o zaręczynach występowały w Polsce w Dekrecie Prawo Małżeńskie z 1945 r. Z przepisów tych wynikało, że „jeżeli małżeństwo nie dochodzi do skutku, można żądać od narzeczonego zwrotu podarków zaręczynowych”. Prawo to przysługiwało tylko narzeczonemu, który nie zawinił. Co prawda przepisy nie pozwalały na ustalenie przy zaręczynach ewentualnego odszkodowania za ich zerwanie, ale mówiły, że „kto bez słusznych powodów odstępuje od zaręczyn albo daje drugiemu słuszny powód do odstąpienia, odpowiada wobec niego, jego rodziców, za poniesione przez nich straty spowodowane przygotowaniami do zawarcia małżeństwa”.

 W 1950 r. wprowadzono Kodeks Rodzinny i przepisy o zaręczynach zniknęły. Nie znajdziemy również regulacji w tym zakresie w obecnym Kodeksie Rodzinnym i Opiekuńczym. W ustawach nigdy nie znajdziemy przepisu na naprawę złamanego serca. Ale może da się coś zrobić z tym drogim pierścionkiem? Niby „kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera”, ale może należałoby oddać? A może warto odzyskać? Zdradzeni czy oszukani mężczyźni w walce o zwrot pierścionka zaręczynowego od niedoszłej małżonki mogą sięgnąć w takiej sytuacji po instytucje odwołania darowizny z powodu rażącej niewdzięczności. Oczywiście ta rażąca niewdzięczność musi mieć miejsce, a odwołanie darowizny musi być sporządzone na piśmie. Jeśli narzeczona odda pierścionek otrzymany od narzeczonego, to problem się rozwiązuje. Wówczas nie jest konieczne odwoływanie darowizny. W innym przypadku konieczne jest odwołanie darowizny i powództwo cywilne skierowane do sądu. Współczesne orzecznictwo nie zna zbyt wielu tego rodzaju sporów. Ale dowodem na to, że bywają, jest wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 2016 r., w którym sąd zobowiązał piosenkarkę Dodę, do zwrotu byłemu narzeczonemu pierścionka zaręczynowego wartego ponad 100.000 zł. Czymże jednak są takie spory wobec przedwojennych procesów o odszkodowanie za utratę dziewictwa przez porzuconą narzeczoną. Niech i w te święta też będzie cudownie!

Adwokat Dawid Wosiek 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do