Idą na wojnę ze studzienkami

Kaliscy drogowcy chcą pociągnąć do odpowiedzialności wykonawcę przebudowy ul. Łódzkiej. Przyczyną są ciągle psujące się studzienki kanalizacyjne w jej nawierzchni

O tym problemie pisaliśmy na łamach ŻK wielokrotnie. Niemal każda awaria studzienki, jej pokrywy lub obudowy powoduje kilkutygodniowe utrudnienia w ruchu na tej drodze wylotowej z miasta i zarazem drodze krajowej w kierunku Ukrainy. Ostatnio dotarła do nas informacja o kolejnym wyłączeniu z użytku studzienki na ul. Łódzkiej, tym razem na odcinku pomiędzy Winiarami a granicą Kalisza w Zdunach. - Zniknęła tam pokrywa z włazu do studni, wczoraj już na ten temat rozmawiałem. Bierzemy się za temat tych studzienek. Będzie walka z wykonawcą. Tak nie może być, że co chwilę coś tam się dzieje. Oczekujemy podjęcia prac przez wykonawcę, bo Łódzka jest jeszcze na gwarancji, a niektóre studzienki już popękały, a na innych pozaniżały się pokrywy – powiedział nam Krzysztof Gałka, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.

  Panie Krzysztofie, studzienki prawie wszędzie w Polsce są zaniżone albo zawyżone. A w Niemczech są równe z poziomem jezdni. Jak oni to robią? Na Łódzkiej studzienki były nierówne od samego początku, tuż po przebudowie. Jestem tego naocznym i nausznym świadkiem, a za przykład może posłużyć studzienka na wysokości hali sportowej. Dlaczego została ona zlokalizowana tuż pod kołami pojazdów, a nie odsunięta trochę w bok, w kierunku krawężnika lub tak by trafiała między koła?. 

 Problem najdobitniej ujawnia się po g. 22, gdy zanika ruch samochodów osobowych, a nasila się ruch tirów w kierunku Ukrainy. Każdy tir niemiłosiernie łupie całym swoim ciężarem w tę studzienkę i zapewne w wiele następnych. To jakim cudem po kilku latach te studzienki mają być nienaruszone zwłaszcza, że jak wielokrotnie na tych łamach zauważał prof. Zdzisław Małecki w okolicy ul. Łódzkiej mamy grunty iłowe i problem z wodami opadowymi. Czy na budowie tej drogi był jakiś inspektor nadzoru? Zapłaciliśmy mu coś?

(kord)